Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2010, 23:42   #29
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Prawa dłoń Freemana lekko drgnęła, gdy czarny motocyklista zamiast spróbować towaru, zwyczajnie wysypał go na ziemię. A więc jednak trafił na kolejnego idiotę, który myśli, że cały świat należy do niego. W Alice tacy długo nie żyją. Nic więc dziwnego, że ten stojący przed dilerem wciąż dycha, w końcu mieszka z dala od miasta. Kto wie, może to jego ostatnia wizyta? Murzynowi zaświtała w głowie chęć chwycenia za duży nóż, schowany w pochwie przypiętej do paska, ale trwało do bardzo krótko. Zamknął oczy, czego jego rozmówca nie mógł dostrzec przez ciemne okulary i w myślach policzył do pięciu. To zwykle wystarczało by się uspokoić.

Maurice zerknął na białego motocyklistę. Ten nie zastanawiał się długo nad proszkiem w swojej dłoni. Gdy czarnuch na niego spojrzał proszku już nie było, a facetowi świeciły się oczy. Chyba połknął haczyk, niestety jego towarzysz, który najwidoczniej chętnie wziął by udział w konkursie na kretyna roku, skutecznie odwiódł go od kupna towaru:

- No dobra stary, tego gówna nie wziął bym nawet za darmo. I szczerze wątpię, że jakiś gang chciałby dać za to szmal, ale i tak masz dzisiaj szczęście czarnuchu, strasznie chce mi się pić i trzeba coś z tym zrobić, skołuj dwie flaszki tego twojego specyfiku to może ubijemy interes.

"Heh, gadaj zdrów, póki jeszcze możesz ruszać szczęką" pomyślał Freeman. Stracił ochotę na robienie interesów z tymi dwoma debilami, a znając życie pewnie też gołodupcami. Jak już mieć pecha to na całego. Diler podejrzewał, że gdyby przyniósł gorzałę ci zamiast ją kupić rozbiliby ją o ziemię, czy coś podobnego. W każdym razie ten głupszy by tak zrobił, a to polubownie skończyć się już nie mogło. Dlatego, aby tylko zostawić tę dwójkę losowi, który często bywał okrutny i Maurice miał nadzieję, że tym razem też będzie, powiedział:

- Ok, jeśli nie chcieliście prochów, wystarczyło powiedzieć. Skoczę zaraz po kilka flaszek i zaraz jestem - po czym odszedł w kierunku zupełnie przeciwnym niż Southride.
 
Col Frost jest offline