Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2010, 01:30   #853
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dirith po dosłownym rozniesieniu na strzępy swojego stwórcy był nieco zamroczony. Jednak kiedy szedł spokojnie przez pole bitwy widać było doskonale, że jest piekielnie zadowolony o czym świadczył szeroki uśmiech na jego twarzy. Dodatkowo szedł wyprostowany i dumny jakby zupełnie niczego się nie bał lub nie zauważył, że właśnie jest w środku wielkiej bitwy.
Jednakże był tego w pełni świadom i przyglądał się walczącym jakby cała sytuacja go zupełnie nie dotyczyła. Fakt faktem, że znalazł się tu trochę przypadkowo, nie spodziewając się, że znajdzie tu i zabije tego na którego dość długo polował, lecz teraz w końcu był wolny i mógł trochę wiecej uwagi poświęcić na to co się działo wokół i zaplanować mniej więcej swoje następne posunięcia.
Mrocznego elfa otrzeźwił dopiero zimna fala powietrza i widok wstającego konia, który jeszcze przed chwilą leżał martwy z rozprutym brzuchem. Rozejrzał się wtedy bardziej przytomnie i bacznie obserwował wszystkich wstających z martwych. Wśród nich były zarówno demony jak i ludzie. Co dziwne stali spokojnie, jakby na coś czekali.
Dirith nie znał się co prawda na takich sztuczkach, więc nie zastanawiał się co czym spowodowane jest to zjawisko, ani co dziwniejsze dlaczego powstałe na nowo demony nie atakują ludzi, którzy jeszcze przed chwilą byli powodem ich śmierci, ani na odwrót. Najważniejsze było, że żaden z nich nie zaatakował likantropa.
Mimo to zmienił się w tygrysołaka aby nie być wystawionym tak bardzo na działanie zimna, oraz gotowym do obrony, jeśli jakiś demon albo człowiek miał zamiar pożegnać się z życiem.
Nie mając lepszego pomysłu w tej chwili ruszył poszukać reszty z byłej drużyny oraz KOS z którym przybył na to lodowe pustkowie. Jednak tym razem już nie szedł tak spokojnie, tylko po drodze rozdał trochę kopów zajętym walką demonom, które przypadkiem były na jego drodze.

***

Kiedy znalazł całe towarzystwo, był zaskoczony. Rozmawiali sobie w najlepsze, choć właściwie to kończyli, gdyż Barbak wyglądający na zirytowanego rzucił mieczem i ruszył w swoją stronę.
- Świetnie, wy to sobie gadacie, a zabici już nie mogą się doczekać drugiej rundy tej zabawy i zniecierpliwieni wstają z martwych! - stwierdził kręcąc głową z dezaprobatą po czym ruszył na pierwszego lepszego demona. jednak usłyszał jeszcze słowa elfki, po czym odwrócił łeb w jej stronę.
[i]- Jak to co? Czas wreszcie sie zabawić i wyrżnąć ich wszystkich! -[i] odkrzyknął uśmiechając się prezentując pełen zestaw tygrysich kłów, co w połączeniu z błyskiem w oku wyglądało dość diabolicznie.
- A lepiej niech to ten cały Twój Lagion nie wchodzi mi w droge, bo od dzisiaj nie zatrzyma mnie już nic! - wrzasnął odwracając się w stronę najbliższego przeciwnika, którym był jakiś demo, po czym ruszył na niego z wściekłym rykiem zamierzając zaatakować go szybkimi uderzeniami łap uzbrojonych w pokaźne i bardzo ostre pazury.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline