Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2010, 20:46   #155
Eileen
 
Reputacja: 1 Eileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputację
Rewan
-Kjek! Kjek! Kjek! – ni to się zaśmiał, ni wydał odgłos oburzenia.

Z początku anielica starała się używać komplementów, pochlebić mu i uzyskać wiele w jego oczach. Doskonale to wiedział. Ale w charakterze wielu Feniksów pojawia się jeden fakt. Są łase na komplementy. Wśród swego rodu, w którym przebywają przez większość czasu opowiadają sobie historię, które przeważnie już wszyscy znają. Gdy któryś z nich usłyszy nową, przylatuję on do wszystkich innych chwaląc się ze swojej opowieści. Wtedy jest chwalony, czuję się lepszym. Jednak mimo wszystko jest to skromne towarzystwo, które żyje i wciąż zdobywa nowe legendy, a ich uznanie staje się monotonne. Natomiast gdy Feniks swoim zasobem wiedzy może wspomóc innych, wtedy odczuwa jeszcze większą dumę. Ale bynajmniej nie jest to taka dumą, jaką odczuwają Lykaryni, gdy pomagają wykopać jakiś tunel. To nie jest duma, z jaką inne rasy spoglądają na swoje nowe potomstwo. Duma, jaką odczuwają ogniste ptaki jest tak głęboko zakorzeniona w nich samych, że jest ich podstawową przyczyną błogiego szczęścia. Natomiast sposób jej okazywania jest tak inny, jak inny jest jeden feniks od drugiego, bacząc również na to, w której fazie się znajduje.

Feniks odbił się od skalnej półki, zatoczył krąg w powietrzu po czym wylądował przed Spei.

-Wizje są jak mglisty poranek, ujrzany za wcześnie. Mglista wizja przeszłość, którą doświadczyć musiałaś, przypadkowa nie jest. Twój ból świadczy o tym. Nic nie jest przypadkowe. Naszym losem kieruje przeznaczenie, lecz to my decydujemy, jak swe losy zakończymy. Wskazówki otrzymałaś, teraz postarać wykorzystać je musisz!

Feniks zrobił kilka ptasich kroków w stronę Spei.

-Nie wiem czym Adva jest, wiem skąd pochodzi natomiast. Pośród legend niesionych na ognistych skrzydłach Feniksów, istnieje też taka, iż prymitywną pierwotnie rasa Salatrus była. Społeczność nasz według prymitywnych zasad żyła. Często powiada się nawet, że działaliśmy jedynie według najprostszych zasad natury, według których najsilniejsi przetrwają. Czy jest to prawda spytasz? Odpowiedzi nie znajdziesz, gdyż legendy są legendami, przez wieki zmienianymi w swej treści. Dowodów wiele też nie mamy, zmieniły czasy się, z powierzchni zejść musieliśmy. Istniały wtedy jednak pewne słowa, które jako całość opisywały stany emocjonalne i fizyczne. Treść tych słów taka sama nie zawsze była. Od kontekstu zależała. Adva, movier, saltre. Oto słowa konteksty, które zasłyszałem, lecz co znaczą, nie wiem. Interpretacji swej wizji i słów, które ujrzałaś znajdziesz wiele. Ktoś by powiedział, że diabeł bądź ty umrzeć musi. Czy to odpowiedź? Ty mi powiedz! To twoja wizja i twoim zadaniem jej interpretacja. Tyś odpowiedzią, tyś rozwiązaniem.

Spei nie do końca wiedziała jak ustosunkować się do słów feniksa. Słowa jego same były zagadką, która stanowiła nie małe wyzwanie. Wyryła sobie w pamięci inne nieznane jej słowa wymieniona przez ptaka. Uspokoiła się odrobinę. Ptaka nie ciekawiła jej relacja z diabłem, lecz najwyraźniej istota jej wizji.
-Zatem słowo Adva opisuje jakiś stan emocji, bądź fizyczne uczucie. Nie wiem jednak jakie. Nie rozumiem też skąd, o Bystrooki wysunąłeś wniosek, iż ja, bądź diabeł musimy umrzeć. Jak rozumiem doszedłeś do tego miarą mądrości i wiedzy, jaką posiadasz. Jeśli zaś chodzi o rozumienie owej wizji, to jestem ciągle na pustyni. - powiedziała wzruszając ramionami. - Nie mam ochoty nawet jej roztrząsać, gdyż jest dla mnie bardziej raną niż nauką. Nie wiem jaka jest rola owego obelisku na pustyni, ani też czym były owe kamienie. Przez chwilę zastanawiałam się, czy one właściwie nie symbolizują advy. Diabeł miał chyba podobny kamień, nie jestem tego pewna. Co o tym myślisz, władco ognia?

Anielica wpatrzyła się pytającym wzrokiem w ciemne oczy ptaka. Ten stał już na ziemi przed nią spoglądając ku niej na przemian jednym z dwóch idealnie czarnych, paciorkowatych oczu. Przez chwilę podziwiała jego barwne, mieniące się odcieniami czerwieni, pomarańczu i brązu upierzenie. Poczuła się nagle bezgranicznie brzydka. Odsunęła szybkim ruchem ręki zielony kosmyk z wplecionym czarnym piórem, który złośliwie od rana utrudniał jej wszystkie konwersacje.

-Tyś jest odpowiedzią. - powtórzył Hane - tyś rozwiązaniem. Każdy inaczej zrozumie wizje, lecz ty odbiorcą jej zostałaś i tylko ty zrozumieć ją możesz. Wydawać ci się może, że są to majaki pokręcone. Kiedyś jednak ujrzysz prawdę w głębi prawdy. Poproszę Asco, by wysłał posłańca do domu, który przyniesie mi pióro innego Feniksa. Ten kto posiada pióro feniksa może się z tym feniksem porozumieć telepatycznie. Spytam się o radę w tej sprawie, postaram się odnaleźć więcej informacji na ten temat. Pewien nie jestem, skąd legenda znalazła swe źródło, gdyż zasłyszałem to od innego ognistego ptaka. Dowiem się jednak i pomogę odnaleźć ci światło twojego słońca.

-Dziękuję ci, przyjacielu, za pomoc. - odparła anielica. - Jak dotąd moje niebo ciągle zasnute jest gęstymi mgłami. Mam nadzieję, że przyjdzie czas, gdy dojrzę na nim światło prawdy i zrozumienia. Jednak tymczasem postaram skupić się na naszym teraźniejszym celu. Muszę ci się do czegoś przyznać. Nie ufam tej ludzkiej kobiecie w najmniejszym nawet stopniu. Chciała nas zabić, jednak jej moce podziałały inaczej niż przypuszczała. Wątpię, by zmieniła swoje plany, należy mieć ją na oku. Mamy wobec niej przewagę liczebną, jednak może nas wprowadzić w pułapkę. Jest inna niż ludzie, których spotkaliśmy do tej pory, ale to ciągle jest człowiek. Musimy być stale w gotowości. Poza tym napawa mnie wątpliwością jak człowiek wykorzysta informację o lustrze. Jeśli ta kobieta pojmie jak ważne jest jego działanie i jeśli to lustro w jakikolwiek sposób działa pozytywnie na ludzi, to przypuszczam, iż ludzie za jej sprawą odbiorą nam lustro. Co ty o tym myślisz, Bystrooki? U nas matki nauczały, iż nie należy oceniać nikogo po piórkach, więc nie jestem skłonna do tak szybkiego zaufania jej. To, że ta kobieta trzyma się niebezpiecznie blisko Skrzadła też mi się nie podoba. On może stać się jej pierwszym celem. - anielica potrząsnęła głową, jakby chciała wypłoszyć ową myśl ze swego umysłu.

-Człowiek obcy nam jest. Uważanie na niego, naszą powinnością jest. Jednak bez niego nigdzie nie zajdziemy, ten świat jest nam bardziej obcy niż człowiek. Musimy połączyć nasz los z losem człowieka, jak słońce połączyło swe losy z księżycem. Wrażenie posiadam, iż rola człowieka dopiero określić się musi.

-Niestety znów masz rację, Bracie. Nie znamy tych terenów. Jeśli nie mielibyśmy przewodnika czekały by nas długie zwiady przed każdym kolejnym etapem wędrówki. Niestety, ciągle posiadam zbyt mało wiedzy, by uzyskać symbol niewidzialności, co byłoby nam niezwykle przydatne. Ciągle jeszcze moje znaki nie mają mocy, mimo długiej nauki, przebywania wśród ksiąg i mądrości mego ludu. Nurtuje mnie jeszcze jedna sprawa - skąd zjawiła się Animadverka? Sam Legion mówił coś o tym, iż nosi ona w sobie ciało Az'khaza. Czy to prawda? Co się zdarzyło, gdy byłam nieprzytomna?

-Jej rasa wyginięciu uległa. Zdaję się, że gdy czas odpowiedni miał nadejść, jej rasa powrócić miała. Amure się Gatti objawiła, gdy zagrożenie czyhało na nas. Amure powiedziała jak wezwać Animadverke, Amure nas ocaliła. Czy żyje spytasz? Na razie jeno częścią wizji była, od wizji do życia daleka droga. Nie mniej, ratunek nam przyniosła!

Spei była zdziwiona objawieniem się Amure. Więc nie tylko mi dane było dotknąć tego, co znajduje się po drugiej stronie życia.
-Zatem sprowadziliście do świata żywych jedną z Animadverzów. Zastanawia mnie, czemu była ona w takim razie taka wściekła. Ale nie jest to ważne. Bardziej martwi mnie to, co też zrobiła jej ta kobieta i obawiam się, że coś podobnego, bądź też gorszego, może uczynić komuś z nas, jeśli nie będziemy dość czujni. Czy masz pojęcie co ten człowiek uczynił naszej siostrze? Nie do pojęcia jest dla mnie, że jej krzywda obeszła się bez większego sprzeciwu reszty braci. Co więcej - ten człowiek został częściowo zaakceptowany, pomimo tego, że ciągle więzi naszą towarzyszkę. Wydaje mi się to nie dopuszczalne. - zamilkła utkwiwszy wzrok w ptaku. Zastanawiała się, czy Feniks choć w części rozumie co ludzka kobieta uczyniła z wilczycą i czy pomógłby jej jakoś na nią wpłynąć, by ją uwolniła, bądź odesłała w świat z którego została przywołana jej dusza. Choć ostatnia możliwość napawała ją lękiem. Nie do końca rozumiała dlaczego.

-Anima ze szczątków ludzkich i Az'khaza powstała. Ludzka kobieta nad umiejętnościami swymi nie panuje, a zdaje się, że na gatunek jej inaczej działają, tak jak słońce wpływ inny wywiera na różne stworzenia. Ludzkie szczątki Animy dziwną reakcje spowodować musiały. Lecz jaką? Anima powstała z dwóch rodzajów szczątków, pewni jej losu być nie możemy. Anima zła się stała, gdyż czas jej nadejścia nie nadszedł. Rytuał jej przyzwania nie był przygotowany odpowiednio, sztukę improwizacji wykorzystać musieliśmy.

-Rozumiem. Nie dziwię się po części jej złości. Jednak są pewne sytuacje, gdy należy schować swoją dumę w najgłębszy zakamarek i starać się zrozumieć innych. - stwierdziła anielica wzruszając ramionami. Jej wzrok powędrował ku innym Salartus zgromadzonym w jaskini.

-Rasy Salatrus często dumnymi bywają. Ich logika dla innych niepojęta wydawać się może. Poradzić na to nic nie możemy, gdyż słuchać nie posłuchają. Doświadczenie może nauczyć dobrej drogi jednak. Pójdę przekonać Wallowa, by wysłał posłańca. Nim wróci długi czas minie, a czas kończyć się zaczyna.

Feniks obrócił się na swoich szponach i poczłapał w stronę Wallowa.

-Z prośbą do ciebie przychodzę, jak Salatrus do opiekunki. Wyślij posłańca ze swych przyjaciół, który dotrze do Feniksów, by zabrać od nich pióro i powrócił tu z nim. Pióro Feniksa ma wiele zastosowań. Dzięki jednemu, możemy się ze sobą skontaktować, jeżeli posiadamy pióro innego Feniksa.

kabasz

- Prosisz o wiele Hane. - Powiedział zmęczony po rytuale Asco.
- Musiałbym ponownie odpocząć po wysłaniu kilku moich braci, a to będzie kosztować grupę kolejny stracony czas , który moglibyśmy poświęcić na poszukiwania Lustra Amandy. Jeśli chcesz abym spełnił twoją prośbę wiedz, że od tej pory złączony będziesz ze mną więzami przysługi.

Cloe przysłuchiwała się z uwagą wszystkiemu co działo się w jaskini. Kiedy Asco, feniks i skrzadło odeszli w celu stworzenia Drogowskazu dziewczyna zwróciła się w kierunku kruka śmierci oraz Gatti.

- Wiaterek podsunął bardzo dobry pomysł. Moglibyśmy umożliwić wam poruszanie się za dnia z dala od widoku człowieka, wystarczy że uda nam się zdobyć pojazd dość duży aby was wszystkich zmieścić. Wy dwoje wyglądacie najmniej podejrzanie z wszystkich zgromadzonych tutaj istot, gdybym nie wiedziała że jesteście rozumnymi stworzeniami, pewnie uznałabym was za zwykłego kruka i kota. Jeśli czujecie się na siłach moglibyście przeszukać okolicę w celu znalezienia maszyny takiej jaką spotkaliście wczoraj wieczorem. Musi być duża, aby zmieścić was wszystkich. Najczęściej owe maszyny zatrzymują się w miejscach zwanych stacjami benzynowymi gdzie posilają się maszyny bądź barami przydrożnymi gdzie posilają się ludzie. Wystarczy, że znajdziecie gdzieś niedaleko takie miejsce, wrócicie do nas i razem spróbujemy przekonać jednego z ludzi aby zawiózł was w odpowiednie miejsce.

- Ja postaram się poszukać tych stacji benzynowych. Mój węch powinien pomóc znaleźć jedzenie dość sprawnie. Ty kruku przeleć okolicę w poszukiwaniu tych stacji benzynowych. - Powiedziała Gatti.

Gdy wrócili do groty twórcy Drogowskazu kruk wraz z kotem wyruszyli na zwiady. W czasie w którym oni przeszukiwali okolice pozostali członkowie wyprawy mieli trochę czasu dla siebie. Ci bardziej zmęczeni jak Asco czy Skrzadło pogrążyli się w śnie licząc na to, że uda im się zregenerować trochę siły.

Gatti wróciła jako pierwsza. Nie było jej połowę dnia. Kocica była niepocieszona gdyż w okolicy, nie udało się jej znaleźć żadnego miejsca w którym posilałby się człowiek. Ciało kotki poszarzało i teraz nie było ani krzty czerni na jej sierści. Zaniepokoiło to Sadesyksa, który dobrze pamiętał moment w którym jej ciało zaczęło zmieniać swą barwę. Dotknęła wtedy człowieka, jego krwi. Czy możliwe byłoby, że choroba jaka dotknęła ich rasę w przypadki jej przyjaciółki rozwija się w tak zawrotnym tempem ?

Pod koniec dnia wykończony kruk przyleciał do jaskini. Nie skrywając dumy z faktu, iż udało mu się zdobyć potrzebne informacje powiedział do zebranych.

- Na zachód stąd znajduje się miejsce, w którym stoi ponad tuzin dużych Maszyny, myślę, że moglibyśmy z łatwością przejąć jedną z nich. Zmieszczą się wszyscy. Intrygujące jest tylko to, że wszystkie stoją koło siebie oddalone dość blisko i nie kręci się wokół nich żaden człowiek.

- To pewnie miejsce, w którym zatrzymują się kierowcy aby odpocząć. To idealnie. Nie powinno sprawić nam problemów przejęcie jednej z ciężarówek. - Powiedziała Cloe.
-
***

Stali na wzniesieniu obserwując parking dla tirów. Był taki jakim opisał go kruk. Tuż pod nimi zaparkowane koło siebie stado Maszyn czekało na zbudzenie przez człowieka i wyruszenie w dalszą drogę. Grupa Salartus wymieniała spostrzeżenia odnośnie tego do którego wehikułu powinni wejść gdy...

- Bracia – Zaur złapał się za kokon.
- Bryfilion kręci się wewnątrz niespokojnie, nie rozumiem tego co pragnie nam przekazać. Może pragnie kolejnej części potrzebnej do jego narodzin ? Co było następne po drzewie ?! Ziemia ?! Czy ktoś może dać mu ziemi - Proszę !.

- Uciszcie tą jaszczurkę. - Powiedział podirytowany Grudon. Jeszcze trochę popiszczy i obudzi wszystkich ludzi!

Rozległ się huk wywołany przez ciężkie ciało Lykaryna które spadając z wniesienia uderzyło o maskę jednego z pojazdów.

- AAAAAAAAAAAA, BOLI ! BARDZO BOLI !

Salartus trzymając się za kokon wiercił się w raz jedną w raz drugą stronę. W kabinie kierowcy zapaliło się światło. Najwyraźniej człowiek musiał zostać obudzony przez lament Lykaryna.


* Jak tylko wróci kostnica rzucę na ilość zregenerowanych punktów siły Glyphowi. Jeśli ktoś jeszcze potrzebuje rzutu - owy czas dla siebie spędzi na odpoczynku niech da znać.
* Liczę na to, że będziecie się kontaktować w sprawie postów i nie odpiszecie w ostatnim dniu tylko sprawnie ruszymy dalej z fabułą. Tym bardziej, że to co potrzebujecie dać Bryflionowi macie pod ręką.
 
__________________
Zapomniane słowa, bo nie zapisane wierszem...
Eileen jest offline