Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2010, 21:16   #168
kabasz
 
kabasz's Avatar
 
Reputacja: 1 kabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetny
Latilen
Amure wstrząśnięta tym, że ludzka kobieta jest prowadzona prosto do loży jej braci i sióstr nie wiedziała co począć. Jej jedynym pośrednikiem w kontaktach z grupą była Gatti, która teraz znajdowała się w stanie pomiędzy życiem a śmiercią, co pewnie umożliwiło jej zauważenie ludzkiego agenta wśród nich. Amure była świadoma, że było ich znacznie więcej. Jednak nie to ją martwiło a fakt, że ktoś starał się przeniknąć do jej rodziny.

Mogło to tylko oznaczać, że nadchodził dzień w którym ktoś będzie próbował ich uwolnić. Opiekunka musiała się dowiedzieć czy ma rację. Do tego potrzebna była jej pomoc kotki. I to jak najszybciej.
Kiedy trzeciego dnia podróży do domu Salartus zorganizowali krótką przerwę na odpoczynek Opiekunka podeszła do ciała kocicy. Położyła swoją dłoń na jej łebku i powoli szepcząc starała się dotrzeć do jej umysłu.

- Słyszysz mnie zawzięta Grau?

Jak to bywa w życiu, najmniej winni obrywają najgorzej. Jak tak dalej pójdzie to jedno ze swoich wcieleń kotka po prostu przechoruje. Co przyjemne wcale nie było. Średnio też rokowało na przyszłość.

Ni to miauknęła, ni to prychnęła w odpowiedzi. Całe zmęczenie, problem z utrzymaniem otwartych powiek, ba! poruszeniem łapy powoli odpływał. Kot przeciągnął się, ziewnął (w końcu można rozciągnąć rozlazłe mięśnie).
- Znaczy tak. Już tak. - usiadała zawijając ogonek dookoła łap.
- To dobrze. Przez chwilę martwiłam się, że nie uda mi się nawiązać z tobą kontaktu. Tam wśród twych braci wszyscy okazują zainteresowanie twym stanem. Nawet ten przeklęty Sadesyks.
Gatti potaknęła, po czym potrząsnęła łepkiem.
- Martwią? - mlasnęła językiem o podniebienie.- Mają większe problemy. Może nie jestem w stanie tego zauważyć zmysłami świadomie, ale poczuć cała sobą to już tak. Chociażby wspomniany Sades. Śmierdzi. I jakoś dziwnie, tak trupio wygląda.
- Niestety masz rację, mamy większe problemy. Twoi bracia chcą zabrać ludzką kobietę, do naszych nor. Ja jednak nie jestem temu pomysłowi przychylna. Nie podoba mi się ona... , ale zaraz od kiedy to nie miłujesz już swego brata?
Gatti zdawała się nie słuchać i przyglądała się swojemu nowemu kolorowi futra. Kiedyś biała była tylko łapa, a teraz i druga, i trzecia, o na przodków, ogon też! A grzbiet? No nie! Co za niewyjściowa pidżama!!
- Jak już wspomniałam śmierdzi i trupio wygląda. Jego bym się bardziej obawiała niż tej całej ludzkiej kobiety. - kotka zamrugała, jakby dopiero teraz do niej dotarło. - Że co chcą zrobić?! Zaprowadzić ją do naszego domu?! Już do reszty pogłupieli?!?!
- Obawiam się, że nasi bracia nie są do końca świadomi błędów, które popełniają. A może to wpływ podobnych do Sadesyksa na nich tak oddziałuje. Coraz częściej podobni mu wpływają na wysłanników przeklętego Lustra zbyt mocno. Ich pomysły niosą ze sobą jedynie śmierć.
Gatti położyła po sobie uszy.
- Czekaj, czekaj. Powoli. Tu i tak nie ma czasu, to mi wyjaśnij. Jacy wysłannicy lustra? I że niby co? I co się stało z Sadym? Sugerujesz, że inni też śmierdzą?
- Moje siostry wysłały was po coś co nie powinno nigdy być szukane. Nie dziw się więc, że nazywam was wysłannikami. Odkąd mam tą wątpliwą przyjemność być przylgnięta do was wyczuwam coraz większą obecność ludzi. Pewna jestem, że człowiekiem jest Sadesyks oprócz niego jednak, jest jeszcze kilka zapachów, które wyraźnie mnie niepokoją. Spokojnie, ty nie śmierdzisz.
- Tak to rzeczywiście uspokajające. - kocica z żałością spojrzała na swój BIAŁY ogonek. - Ale skoro on jest...- to słowo nie chciało przejść jej przez gardło - ...człowiekiem, to dlaczego nie zwijamy się z bólu i tak dalej? Ty może to jest zaraźliwe? Jesteś pewna, że ja nie śmierdzę? - Gatti obwąchała swoje łapy dokładnie.
- Jestem pewna, że nie. - Opiekunka pogładziła białą sierść Gatti.
- I nie wyglądasz tak źle, jak by ci się mogło wydawać. Nie wiem czemu nie zauważyliście tego wcześniej. Wiem, że jest to dziwne, iż w waszej grupie są ludzie a co więcej, że teraz sprowadzają groźnego człowieka do naszych Braci. Aż strach myśleć, co by się stało gdyby udało wam się zdobyć Lustro.
- Przejrzelibyśmy się w nim na śmierć. - Grau pokazała białe ząbki mrucząc z zadowolenia, kiedy dłoń Amure gładziła ją po grzbiecie. - Ale nie możesz nas i pozostałych opiekunek winić. Instynkt przetrwania zmusił nas do działania. Nikt nie chce tak po prostu umrzeć.

- Ja tak umarłam. - Powiedziała cicho Opiekunka.- Jak dobrze wiesz naszą rolą wśród Salartus jest wspieranie naszych braci i siostry w ciągłej walce o życie. To ciężkie zadanie i czasem musimy podejmować bardzo trudne decyzje. Zwierzacie nam się, czasami nawet z problemów, o którym nawet krukom śmierci się nie śniło.
- Jak wiesz, jestem tą, która pomogła stworzyć Lustro Broo. Co więcej przyrzekłam chronić miejsca jego spoczynku. Przysięgi tej nie złamałam nawet wtedy jak zaczęliśmy chorować. Musimy być świadomi wagi słów i przyrzeczeń.

Nastała chwila ciszy po której Amure dodała ściszonym głosem.
- Moje siostry naciskały na mnie bardzo mocno, abym zdradziła miejsce przechowywania Lustra. Nie mogłam tego zrobić. Były tak zdesperowane, że próbowały nawet zakraść się w me myśli. Postanowiłam bronić tego sekretu nawet za cenę własnego życia. Tak, świadomie odebrałam sobie życie, aby mieć pewność, że sekret Lustra przepadnie w mrokach śmierci wraz ze mną. Nie przewidziałam jednak tego, że pozostałe Opiekunki wykonają rytuał Przywrócenia. A on sam pod wpływem waszych działań sprowadzi mnie z powrotem do życia. Nie znam żadnego Salartus, który odrodziłby się w formie jedynie swojej jaźni, a jego ciało pozostawałoby martwe.

Grau łasiła się o nogi Opiekunki, aby ją nieco pocieszyć.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz. Zresztą, odrodzenie się jako sama świadomość zdaje mi się lepsze niż znów wbijanie się w ciało. Anima z pewnością by się ze mną zgodziła. - Gatti westchnęła i usiadła. - Wracając do sprawy lustra, rozumiem że nie chcesz złamać słowa. Ale też rozumiem opiekunki. Waszą rolą jest chronić wszystkich Salatrus. Sytuacja stała się tak dramatyczna, że popchnęła je do zdrady. Gotowe są stać się niewiarygodne, aby tylko przedłużyć nasze istnienie. - kocica oblizała pyszczek, gdyż nosek jej wysechł. - To raczej my powinnyśmy z tobą pertraktować i główkować, co tu zrobić, a one powinny zostać z boku, neutralne być. Czemu uważasz, że lustro nam nie pomoże?

- Tego nie powiedziałam. - Stwierdziła oschle Opiekunka.
- Lustro zdecydowanie może wam pomóc, jednak nie powinno być używane. Nie powinno w ogóle być szukane, aż strach pomyśleć co mogłoby się stać jakby ktoś je użył do otw... Przepraszam cię, ale nie mogę. Nie powinnam o tym mówić, obiecałam zachować milczenie i mam zamiar je dotrzymać.
Grau oparła przednie łapy na łydce Opiekunki.
- Nie oczekiwałam, że odpowiesz. I nie chcę cię ciągnąć za język. - ponownie usiadła. - Ech, czyli Lustro można wykorzystać do otwarcia jakiejś Bramy tak? Niedobrze. - pokręciła zrezygnowana główką. Zmrużyła oczy.
- W takim razie jestem gotowa przysięgnąć na moje życie, - uroczyście zaczęła Gatti z łapą w górze, jej złote oczy zaświeciły magicznym blaskiem. - na istnienie mojej rasy, na przetwanie wszystkich Salartus, że będę chronić tego lustra jak własnego ogona. Z naszej już niewielkiej grupki wybierzesz Opiekunów Lustra. Będziemy przy nim czuwać stale, nie oddamy go do rąk Opiekunek. Po uleczeniu naszych braci schowamy je gdzieś, ale tak, żeby każdy z Strażników znał tylko część lokalizacji.
Westchnęła.
- Zdaję sobie sprawę, że to groźne. Bo skoro to Brama, to coś będzie chciało przez nią wtargnąć. Ale musimy zaryzykować. Jednak najpierw trzeba by się pozbyć ludzi z naszego towarzystwa. - położyła po sobie uszy.

- Lustro jest zbyt niebezpieczne, abym mogła obiecywać komukolwiek że pomogę je znaleźć. Przykro mi, ale zdecydowanie odmawiam. Możemy pójść jednak na ugodę. Już raz stworzyłam Lustro wiem, kto i co jest potrzebne, aby przekazać uzdrawiającą jego moc. Jeśli mi pomożesz wskażę wam sposób stworzenia podobnego artefaktu. Martwi mnie jednak to, że towarzyszą wam ludzie. Boję się co mogło się stać z jak to sama nazwałaś Bramą. Potrzebuje kogoś, kto sprawdzi jak najszybciej kilka miejsc. Nie możemy zrobić tego ani ty ani ja. Ty jesteś za słaba na jakiekolwiek podróże. A ja przykleiłam się do ciebie niczym mucha do znoju. Potrzebujemy kogoś bardziej mobilnego.

- Mam nadzieję, że przynajmniej nie śmierdzę niczym znój. - Grau poruszyła niespokojnie ogonkiem. - Jak dla mnie zagrożenie jest takie samo, ale nie mam zamiaru się z Tobą spierać. Poza tym propozycja stworzenia drugiego lustra mi odpowiada. Kogo proponujesz na "podróżnika-zbieracza"?
-Nie możemy ufać tym co żyją. Wśród nich są zdrajcy. Intuicja i rozum podpowiada mi, że trójka obudzonych w dniu rytuału Salartus są naszymi braćmi z krwi i kości. Spei jednak nie żyje, tak samo jak diabeł, a do Unifiksa nie mamy jak dotrzeć. Byłabym za tym, aby spróbować zbezcześcić duszę Spei tak jak wy zbezcześciliście mą duszę. Nie wiem jakie będą tego następstwa. Świadomie spróbowałabyś przywrócić duszę jednej z naszych sióstr ? Wydaje mi się, że byłabyś w stanie tego dokonać. Szczególnie, że już raz ci się udało zrobić to ze mną.

Ogon Gatti dostał jakiś dziwnych drgawek. Kotka przymknęła oczy.
- Nie ma jak grupa ożywieńców przeciwko ludziom. Już mnie chyba nic nie zdziwi. - westchnęła ciężko. - Szczerze mówiąc to coraz mnie podobają mi się te nekromackie zabiegi. Kto poległ powinien już nie wstawać. - dreszcz po plecach jej przeszedł na wspomnienie Animadvery. - Ale chyba nie mamy wyboru. Tylko powiedź mi jak to możliwe, że nie rozróżniamy naszych braci od ludzi?

- Już się mnie o to pytałaś. A ja powtórzę raz jeszcze. Pojęcia nie mam dlaczego nie potrafimy wyczuć ludzi. Ktoś musiał maczać w tym swoje palce. Ktoś groźny. Dlatego, też nie mamy co zwlekać. Trzeba podjąć wszelkie próby, aby sprowadzić tutaj duszę Spei. Tylko ona może nam pomóc. Tylko jej można być teraz pewnym.

Miałam nadzieję, że odpowie inaczej. Że coś wyjaśni. Podpowie jak odróżnić wroga od przyjaciela. Ech.

- No dobrze, to jak mam się do tego zabrać? Ostatnio do rytuału potrzebna nam była masa rzeczy. A głównie Argo...

- W tym cały Grudon pogrzebany. Nie wiem jak to zrobić.

- A to wspaniały początek. - stwierdził z przekąsem kot.
-
kabasz
To były bardzo długie, ciężkie i wyczerpujące dwa dni w życiu Gatti. Miała świadomość tego, że zadanie przywrócenia duszy Spei nie będzie łatwe. Nie spodziewała się jednak, że ona sama bazując na szczątkowej wiedzy na temat rytuału (nieudanego zresztą), który przywołał do życia Amure, będzie zmuszona stworzyć własny. Życie kotki stawało się coraz bardziej skomplikowane.

Przez te dwa dni Opiekunka wraz z swą siostrą przeanalizowały rytuał pod kątem tego co mogło spowodować jej ożywienie. I gdy udało im się dojść już do jakiś wniosków nadal pozostawał drobny istotny problem do przeskoczenia.

Jak u licha mają wkroczyć i zaingerować w świat żywych ?!

Tak to stwarzało pewne problemy. Wcale duże. Chociaż Gatti zawsze mogłaby spróbować dotrzeć do swoich towarzyszy za pomocą swoich “witek”. Wymagałoby to dużego wysiłku psychicznego, ale mogło dać niezłe efekty. Wcześniej nie było to możliwe z powodu braku świadomości i choroby, ale w momencie kiedy przemiana dobiegła końca, mogło się sprawdzić. Skupić uwagę na sobie i pisać w powietrzu lub na futrze w jaki sposób mogliby jej pomóc. Sobie przy okazji też.

Dzień przed straceniem przez ludzką kobietę świadomości. Gatti spróbowała użyć swych splotów aby zwrócić uwagę wędrujących do Opiekunek towarzyszy. Jedyne co udało jej się osiągnąć to pogłębienie marazmu wynikającego z jej obecnego stanu. Pomimo pełnych nadzieji i samozaparcia prób, jej sploty wijące się przed oczami jej braci nie zwracały ich uwagi. Nikt ich nie dostrzegał. Podświadomie wyczuwała, że jej plan użycia niematerialnych splotów do komunikacji z pozostałymi jest dobry. Czegoś w nim jednak brakowało

Świadomość Gatti warczała, gulgotała, srożyła się, drapała, ale nikt tego nie widział. No oprócz Amure, która od czasu do czasu zwracała uwagę kotce, że niepotrzebnie traci siły. Kocica nigdy dotąd nie chciała tak mocno dorwać Argo i się do niego połasić. Może jego pyłek by tu pomógł? Może chociaż do niego jej sploty dotrą? Czego brakowało?

Kotka wbiła ostre pazury w eteryczną ziemię, aż dotkliwy ból przeszedł jej po łapie, dając wyraźny sygnał jej podświadomości.

To jest to. Oni muszą poczuć moją obecność.

Kocica po raz kolejny rozkazała swym splotom wić się dookoła kroczących powoli przed siebie Salartus. Plan miała prosty, wystarczyło dotknąć któregoś z braci. Była pewna, że któryś z nich wyczuje jej obecność. Tak się jednak nie stało. Podirytowana Grau uderzyła, koniuszkiem splotu, plecy ludzkiej kobiety oddając upust swojej irytacji. Zdarzenie to okazało się kluczowe do rozpoczęcia rytuału przywrócenia duszy Spei.

Zastanawialiście się kiedyś jak smakuje życie ? Odpowiedź oczywiście, jest prosta - dla każdego inaczej. Gdy splot dotknął skóry Cloe, Grau poczuła słodki smak ryby wyłowionej prosto z rzeki. Podróżująca razem z nimi kobieta smakowała niczym szczupak. Grau mogła przysiąc, że z każdą sekundą gdy wysysała życiodajną energię z ciała Cloe jej kubki smakowe szalały z radości zmieniając smak szczupaka na węgorza równie szybko jak z łososia na sardynkę. Z każdą chwilą czuła się lepiej. Nie zważała na to, że żeruje na ciele dziewczyny niczym pasożyt, nie zważała też i na to, że jej czyn przyspieszał znacząco zły stan w jakim się ona znajdowała. Liczyło się tylko to, że z każdym oddechem to kotka czuła się lepiej. Była silniejsza, zdrowsza. Dostrzegała to chociażby w tym, iż jej sierść a przynajmniej sierść jej duszy czerniała z każdą chwilą.

Grau spędziła cały dzień na tym, aby wyssać odpowiednią ilość życiodajnej energii z ciała kobiety. Energii, która choć przez chwilę dawała jej na nowo poczuć się w pełni zdrową i pełną życia. Gotowa do pokierowania rytuałem poczuła się dopiero wtedy gdy ciało Cloe bezwładnie opadło na kamienne podłoże jaskini. Wtedy też jej towarzysze rozpoczęli usilne starania aby odciągnąć nagromadzony tłum koło ciała ludzkiej kobiety. Najskuteczniejszy w owych wysiłkach był Sol, który używając swych zdolności wymusił posłuch wśród tłumu. Wydawało się, że sytuacja została opanowana a wysiłki drużyny Lustrzanej dały pożądany efekt gdy odezwała się Opiekunka.

- Jeśli człowiek ten rzeczywiście umiera przy nas, musimy wyprowadzić ją jak najszybciej na powierzchnię. Jako, że zostałam wysłana aby zbadać fenomen owej kobiety moje siostry nie powinny mieć mi za złe jeśli wyjdę wraz z wami na powierzchnię. Tam jeśli jej stan na to pozwoli będziemy mogli przeanalizować jej fenomen.

Deklaracja ta nie spodobała się Amure, która krzyknęła zrozpaczona na samą myśl o tym, że jedna z jej rasy chciała wyjść do ludzi. Pełna niepokoju i desperacji w głosie krzyknęła do Grau.

- Moja siostra nie ma prawa wyjść na powierzchnię, jej siostry by nigdy na to nie pozwoliły. Ona nie powinna nawet myśleć o łamaniu ustalonych zasad. Jeśli to młode dziewczę wyjdzie bez nadzoru lub co gorsza spotka jakiegoś człowieka, złamie umowę jaką z Nim zawarłam ! Musimy coś zrobić by ich powstrzymać !


- Amure , ja jestem gotowa aby rozpocząć rytuał ! Musimy jednak ostrzec pozostałych, co planujemy zrobić a co ważniejsze, że znajdują się wśród nich ludzie ! Ci przeklęci pseudoSalartus nie powinni razem z nimi przebywać !

Kocica skupiła całą moc przejętą od Cloe by uformować prostą wiadomość w powietrzu dzięki jej splotom. Zgromadzeni w jaskini Salartus odczytali powoli układającą się wiadomość.

„Musimy przeprowadzić rytuał Przywrócenia Duszy Spei”

Sploty wiły się w powietrzu radośnie podskakując. Starsi Salartus zauważyli z niepokojem, iż nigdy aspekt rasy Gatti nie zachowywał się tak energicznie. Zazwyczaj sploty kociej rasy były podporządkowane woli ich panów, tym razem zachowywały się tak jakby od niechcenia przekazywały myśli kocicy. Zupełnie tak, jakby same miały ochotę na zupełnie na coś innego.

„Poprowadzę was splotami, musicie mi zaufać.”

Grau poczuła jak jej sploty wymykają się spod jej kontroli. Same zaatakowały leżące ciało Cloe. Każdy z wijących się pędów energii kosztował resztek kobiety na oczach jej towarzyszy. Kocica ze zdumieniem stwierdziła, że musi się pośpieszyć i wymusić konkretne zajęcia każdemu z pięciu nadmiernie aktywnych splotów. Jej zadziorność jednak nie pozwalała, zająć się rytuałem bez uprzedniego ostrzeżenia swoich kompanów.

„Jeszcze jedno ! Wśród was są zdrajcy – ludzie w skórze Salartus ! Sadesyks jest jednym z nich !”

Cztery pozostałe sploty wbiły się w Feniksa, Kruka, Sadesyksa oraz Puryfika. Kotka rozkazała swym towarzyszom przyjąć pozycje dookoła Argo. Feniks rozjaśniał światłem dnia. Tworząc zmysł wzroku. Sadesyks zmuszony przez Gatti zagrał na fletni. Gdyby kotka go do tego nie zmusiła jej życie było by zagrożone. Sadesyks bił się z wolą kocicy, wystarczyło podejrzenie skierowane w jego stronę by uruchomić zabezpieczenia stworzone przez jego stwórcę. Co istotniejsze, uruchomiło je również wśród pozostałych ludzi zamienionych w potwory. Walka ta jednak była na razie przegrana, przynajmniej dopóki energia Cloe pulsowała w eterze kocicy. a walczył z nią tylko Sadesyks. Dźwięki fletni aktywowały kolejny zmysł.

Nie tylko Sadesyks bił się z myślami, dwóch pozostałych przy życiu zdrajców, którzy od początku infiltrowali grupę Lustrzanych poszukiwaczy również próbowało teraz zachować swoją tożsamość. Póki co, wygrywała jednak kocica i jej wola.

Sol na samą myśl o tym, że może uda się sprowadzić jego siostrę z powrotem do świata żywych, nie myśląc długo, szybko wyrwał pióro anielicy podał je krukowi i pełnym wiary głosem stwierdził.

- Kruku śmierci, zjedz pióro mej siostry ! Odtworzymy dzięki temu zmysł smaku.

Kruk jako jeden z zamienionych w Salartus ludzi z wściekłością próbował wyrwać się z jarzma jaki zgotował mu ON. Wiedział, że nie może zbyt długo pozostać w formie tej przeklętej istoty. Już dłużej nie zniesie jej ascetycznych humorów i faktu, że musiał zjadać ludzi, zjadać martwe szczątki innych potworów i to już trwało chyba całą wieczność ! Nie mógł jednak się powstrzymać, był pod kontrolą tej przeklętej kotki ! Zjadł pióro podane mu przez Anioła. Zjadł, choć miał je ochotę zwymiotować.

Puryfik dostał wyraźny sygnał od Gatti aby dotknąć zwłoki anielicy. On jednak jako ostatni z trójki pozostałych przy życiu zdrajców potrafił skuteczniej przeciwstawić się woli tej paskudnej istoty. Nie próbował jeszcze odzyskać formy ludzkiej. Był na to za sprytny, po co wystawiać się na niepotrzebne ryzyko walki i utratę sił gdy można owe siły ukraść przeciwnikowi ? Wystarczy tylko trochę poczekać. Potulnie i zgodnie niczym baranek dotknął ciała Spei.

Amure ugryzła się w nadgarstek. Jej krew spływała po ręce wprost na eteryczną sierść kota. Opiekunka modliła się w duszy aby ich starania przyniosły pożądane efekty. Nie wiedziała co czyni. Nigdy nikt nie próbował świadomie przeciwstawić się śmierci.

- Podczas rytuału w którym mnie przyzwaliście, nie udało się wam aktywować wszystkich kamieni. My również teraz nie powinniśmy tego robić. Myślę, że już czas abyś skierowała wspomnienia Spei na Argo. Użyj szczególnie splotu połączonego z Krukiem. On wszak zjadł jej cząstkę.

Wszystkie skierowane w Argo sploty wessały w niego nagromadzoną w nich energię. Gdy cała uwaga Gatti skierowała się ku tej czynności właśnie wtedy Puryfik użył najpotężniejszej ze swych zdolności - wysysania życiodajnej energii.

Jego wszystkie macki wbiły się w drobinki piasku i kamieni jakie stanowiły ciało Skrzadła. Puryfikanin ponownie przeszkodził w rytuale tym razem jednak miało to znacznie gorsze skutki.

Ciało Puryfika przybrało ludzkie kształty. Był przerażającym grubym człowiekiem o dwóch parach rąk. Wyglądał niczym krzyżówka skorpiona i człowieka. Istota zapłonęła błękitnym światłem jej oczy pozbawione bielma, czarne niczym atrament były zwiastunem masakry która miała się zaraz odbyć.
Kocica bezwładnie leżała na ramieniu Sadesyksa, który teraz czuł jedynie wielką ochotę na to, aby pozbawić ją życia. Przez tą głupią kocicę On będzie zły, nie zdobyli Lustra, a na nim zależało mu najbardziej !

Spei przerażona zauważyła, że żyje ! Jakim cudem tego nie mogła być pewna. Koło niej leżała nieprzytomna kotka. Kobiety były w nieznanym im miejscu gdzieś na powierzchni. Dookoła nich była rozległa rzeka ciągnąca się po horyzont i las. Połacie lasu, który nie mógł w żadnym wypadku podpowiedzieć anielicy co się właściwie stało. Jednym sposobem było chyba tylko obudzenie kota i wypytanie o szczegóły.
Ludzie

Kobiety wymieniły jeszcze ze sobą kilka zdań, po których Viktoria ruszyła prędkim tempem w kierunku prywatnych pomieszczeń posiadłości. Po drodze minęła wychodzącego z toalety Johnego, który powoli miał już dość nagromadzonych w wilii duchów. Nic dziwnego zważywszy na ich natężenie i humory. Mężczyzna miał zresztą pecha do maszkar. Mijająca go Viktoria bez zażenowania podrapała się między nogami okaleczoną dłonią pozostawiając krople krwi na swojej skórze. Co ciekawe nie tylko na niej. Kilka kropel krwi opadło na perfekcyjnie wypolerowaną podłogę. Idąca kilka metrów za Viktorią sprzątaczka z przerażeniem zauważyła ujmę na czystej wypolerowanej powłoce. Spojrzała surowo w kierunku Johnego. Ten jednak nie miał na sobie żadnych oznak wskazujących na to, że owa plama krwi była jego winą. Przyłożyła do ucha krótkofalówkę ostrzegając swoją współpracownicę. Jakby ich szef się o tym dowiedział, wyleciała by pewnie z pracy jak nic.

Lekko podpity już mężczyzna zdobył bardzo ważną informację. Duchy zamieszkujące tą posiadłość są w stanie ingerować w świat żywych. Świadomie bądź nie, ale są w stanie skutecznie zająć uwagę ochrony.

* Mhhh, jakby to delikatnie przedstawić. Kaworu, Terapodian – zgłoście się odnośnie aktualnych zmian w waszych postaciach.
* Mhhh^2 w wątku Salartus zostali z grających Glyph, Nagash – macie do dyspozycji wszystkie rasy Salartus które zostały wymienione w poprzednich postach I raptem tylko 3 wrogów, podpakowanego Puryfika, i naszych dwóch zdrajców

* Lirymoor, nie dostałem od ciebie tej listy pytań, które jeszcze chciałaś zadać, zostawiam więc furtkę w postaci dostałaś odpowiednie info Jakbyś mogła skontaktuj się jak najszybciej w tej sprawie.
 
__________________
The world doesn't need anything from you, but you need to give the world something. That's way you are alive.
kabasz jest offline