Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2010, 22:58   #32
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Wielka pustka. Tak wielka jak ta jebana pustynia, na której się obudziła. Tak wyglądał właśnie stan jej pamięci.
Głowę, bo właściwie tylko to było teraz możliwe, dałaby sobie obciąć, że usiadła zmęczona na jakimś starym fotelu w dziwnym muzeum techniki czy czymś takim. I najwyraźniej zasnęła. Powinna się więc tam obudzić, prawda?

Tymczasem Sherry obudziła się przysypana po szyję piaskiem. Słońce paliło okropnie jej twarz, promienie upierdliwej gwiazdy odbijały się od porozrzucanych wokoło butelek, między zębami czuła piasek. Nie miała siły się ruszyć, oblizać spękanych ust, wypluć tego całego gówna, jakie czuła w ustach.

Film jej się urwał.

***

Czuła jak jakiś ciepły płyn spływa jej po włosach. Chyba już nie spała, ale oczy wciąż miała zamknięte. Ze stanu pół świadomości wyrwał ją charakterystyczna zapach, dobitnie świadczący o tym, co właśnie znalazło się na jej głowie.
Otworzyła oczy. Zamrugała parę razy, bo jedyną rzeczą jaką widziała było oślepiające światło. Po kilku sekundach, jak przez mgłę dostrzegła przed sobą jakieś dwie ciemne postacie.

- Czekajcie - zdołała wykrztusić na tyle głośno, by zareagowali.

***

Nie była zbyt rozmowna, oni z resztą też. Szła za nimi, ot tak, żeby iść nie miała za bardzo innego wyjścia. Poza tym miała cichą nadzieję, że nie są jakimiś kompletnymi świrami. W końcu pomijając to, że któryś z tych skurwieli oszczał jej włosy zachowywali się całkiem normalnie.
Było wiele, bardzo wiele rzeczy, które mogliby zrobić z ledwo żywą panienką znalezioną na pustyni.
Swoją drogą czuła się jak jakaś pieprzona syrenka wyłowiona z morza przez dwóch żeglarzy zdana na ich łaskę i niełaskę. Z tą tyko różnicą, że była jedyną w swoim rodzaju cholerna syrenką pustynną.

W końcu doczłapali się nawet do stacji benzynowej, o której wspominali coś "wybawiciele".
Nie emanowała jakimś specjalny entuzjazmem na widok tej rudery. W końcu mogła okazać się kolejną nieprawdziwą rzeczą na jaką się natknęła.
Począwszy od podziemnego "miasteczka" na muzeum skończywszy wszystko wydawało się teraz jedną wielką fatamorganą.
Najbardziej zastanawiające było jednak to, gdzie podziali się ci wszyscy ludzie z którymi pokonywała pustynie jeszcze... jakiś czas temu. Bo przecież ludzi i tego co robili wymyślić sobie nie mogła. Chyba.
Nie wiedziała, co z tych wszystkich rzeczy które przeżyła ostatnimi czasy wydarzyło się naprawdę nie mówiąc już o tym kiedy miały miejsce. Bo jaki właściwie mamy dzień tygodnia, która godzina?

- Gorzała?! - wrzasnęła nagle gdy tylko dostrzegła murzyna.

- Strzelać? - Zapytał któryś z jej towarzyszy.

Zignorowała go. Wybałuszone oczy wpatrywały się w uciekającego mężczyznę.

- Kurwa, przecież ty nie żyjesz! - krzyknęła za nim. - Sama widziałam jak dostaje kulkę w łeb - dodała odwracając się w stronę dwóch stojących obok facetów. - Co tu się kurwa dzieje? - rzuciła tonem, który świadczył o tym, że gdyby dała radę na pewno by się już poryczała.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline