Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2010, 00:24   #15
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
To, co jej przyszło do głowy, gdy Kakita-sama tłumaczył system koku, było śmiertelnie niebezpieczne. Ale przecież bała się nie śmierci, lecz niepowodzenia. To, co jej przyszło do głowy z pewnością nie było rozsądne. Ale mądrość też już od dawna nie miała do niej dostępu. To, co jej przyszło do głowy było w końcu złe. Więc … postanowiła nie rozważać konsekwencji. Może faktycznie, dwa lata temu pogrzebała absolutnie wszystko, łącznie ze swoim honorem. Komu, poza Fujitą mogła dziś zaszkodzić, jak ważnej sprawie…
Trudno. I tak to zrobi. Zaraz.

Na szczęście większość zawodników przed rozpoczęciem konkurencji udała się do swoich komnat.
Szła za dwójką spieszących się, nieznanych jej bushi z monem Hida. Fortuny ją wspierały, zniknęli w jednym pomieszczeniu. Dwóch świadków to więcej niż jeden, oby okazali się gadatliwi. Papierowe ściany nie tłumiły dźwięków. Kayami zaczerpnęła tchu.
- Och, …. da–san- specjalnie połknęła pierwsze sylaby nazwiska, mówiła głośno jakby się z kimś spierała – naprawdę tak mi powiedział! Lew, Fujita Takeji! Jest tu w tajnej misji, chroni samego cesarza. Dlaczego mam ściszyć głos?! Przecież to bzdura, źle mu z oczu patrzy, ale nawet ten Fujita, nie zdradziłby tak po prostu prawdziwej tajemnicy, chciał jedynie zaciągnąć mnie do łóżka!

Dobrze, to powinno starczyć. Skończyła, lecz chwilę stała nieruchoma jak kamienny posąg. Poruszenie za cienką ścianą przywróciło jej przytomność. Oddaliła się pospiesznie, jej serce waliło jak szalone, nieistniejące kaskady wodospadów szumiały w uszach. Któryś z Krabów otworzył drzwi, patrzył na plecy oddalającej się kobiety, chyba była już daleko, nie rozpozna. Ale jeden raz to za mało. Następny pawilon, tam gdzie słychać głosy. Jakimś cudem wytrzymała do momentu, kiedy poza nią nie było nikogo w korytarzach. Drugą kłótnię odegrała jeszcze lepiej. Czuła jak spływają po niej strugi zimnego potu. Głos jej drżał, ale przecież odgrywała wzburzoną. Tu żadne drzwi się po jej odejściu nie otworzyły. Zrobi to więc jeszcze raz. Albo więcej. Musi.
Fujita Takeji dla pięknej buzi zdradza cesarskie tajemnice. Wykrzyczała to w trzech kolejnych pawilonach, na więcej nie miała siły.

Doszła na plażę szybko, zdziwiła się, że nie była na niej ostatnia. Nie mogło minąć wiele czasu, bo brakowało blisko połowy zawodników, tymczasem dla Kayami ostatnie kilka minut było długie niczym całe życie. Teraz musiała czekać. Czy to, co zrobiła przyniesie oczekiwane konsekwencje? Jak wiele przyniesie nieprzewidzianych? Powoli uginały się pod nią nogi. Nie zapamiętała osoby, która ją podtrzymała.

Rzecz jasna nie potrafiła wybierać mądrze, zastanowić się nad tym, gdzie nie będzie padało słońce, albo szukać pali osłoniętych od wiatru. Zresztą nawet spokojna i skoncentrowana raczej by na to nie wpadła, medytacja na palach wbitych w dno morskie, mimo, że żywioł wody był jej zazwyczaj życzliwy, nie najeżała do jej codziennych zajęć. Rozglądała się za brązowowłosym bushi. Nienawiść drążyła nadal, najchętniej usiadłaby naprzeciwko, zmusiła go, żeby na nią patrzył, niech ujrzy koniec, który mu przeznaczyła, utratę czci, przed którą nie ma odwrotu, niech wyczyta w jej oczach, że właśnie zaczął umierać.

Był daleko, powstrzymała się przed pójściem w tamtą stronę, choć wycisnęło jej to z oczu łzy. Jeszcze nie wie, co zasiała. Jeszcze trochę cierpliwości.

Pal, do którego zmierzała nie miał dla niej cech charakterystycznych. Weszłaby na niego podsadzona przez cichą heiminkę gdyby nie Jednorożec z jej pawilonu. Pokręcił głową. Wskazał wzrokiem inne siedzisko. Zaufała mu, albo raczej temu atawizmowi, co każe mężczyznom opiekować się kobietami, które płaczą.
Siedziała nieruchomo. Wśród podnieconych rozgrywką ludzi jej cichy płacz nie wzbudzał zainteresowania, wkrótce zresztą dała radę go zatrzymać, próbowała medytować, licząc oddechy już o niczym nie myśleć. I dotrwała do końca. Wyprostowana, ze skamieniałą twarzą, wzrokiem utkwionym w jednym punkcie.

Zagadka po prostu w niej była, prosty rytm tanki i słowa trochę śmieszne, bo zbyt zużyte, żeby opowiedzieć prawdę.

Mroźna jak zimowy górski wicher, paląca niczym ogień
O smaku najsłodszego owocu, pustosząca


Ale zawahała się, gdy miała ją podać, że zdradzi coś o sobie niepotrzebnie. Przypomniała jej się inna, ułożona w epoce przed stuleciami, dla Okady.

Przecież jest barwna, błyszcząca żółcią i czerwienią, dostojna
Nie znaczy końca, choć dla kwiatów nie ma nadziei.
 
__________________
"Kobieta wierzy, że dwa i dwa zmieni się w pięć, jeśli będzie długo płakać i zrobi awanturę." Dzienniki wiktoriańskie
Hellian jest offline