Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2010, 13:20   #8
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Widziałem jak zbierałeś jad z pająka, którego zabiliśmy wczoraj, jesteś alchemikiem?- wypalił od razu przechodząc do sedn.
Gnom wejrzał nieco zaskoczony na towarzysza. Był zamyślony i kompan nieco go przestraszył.
-Ba! Każdy szanujący się gnom, zna się na alchemii.- odparł uśmiechając się -Gnom, który studiuje magię, a nie zna się na alchemii, to nie gnom a jakiś wcielający się weń czart.- zażartował.
Roześmiał się serdecznie. -Czyli potrafisz zrobić mikstury leczenia? Ile mniej więcej kosztują składniki? Pytam bo 50 sztuk złota to całkiem sporo za coś co prawie nic nie daje... to znaczy czasami. Kiedy wykorzystałem moją jedyną miksturę na Rose nie dała ona praktycznie nic, może była rozwodniona?- pytał całkiem poważnie -Słyszałem kiedyś o złodzieju, który zakupił właśnie taką rozwodnioną miksturę niewidzialności, która przestała działać w najgorszym momencie w jakim tylko mogła, wiesz co mam na myśli.- uśmiechnął się.

Mag skinął głową. -Potrafię. To dość proste, ale czasochłonne. No i bez stołu alchemicznego się nie obejdzie. Jeśli miałbym taki na pokładzie mógłbym w czasie morskiej wędrówki zrobić kilka flakonów.- odrzekł malec. -Koszt składników takiej mikstury również nie jest specjalnie wielki.- dodał gnom.
-To się dobrze składa. Z pewnością bardzo by się to nam wszystkim przydało. Oczywiście myślałem o tym by się zrzucić na składniki i... ten cały stół. Zapewne takiego na statku nie będzie to trzeba by również taki kupić. Nie znam się na cenach tego, opłacałoby się kupić stół alchemiczny dla kilku mikstur?- zamyślił się.
-Raczej nie.- Oskar machnął ręką -Jestem pewien, że generał ma w szeregach swych ludzi, kilku medyków, którzy znają się na robieniu mikstur. Oni pewnie mają takie stoły. - wyjaśnił swój pogląd.

-W sumie racja. Można zapytać Grayeta, nie powinien nam... a raczej Tobie zabronić korzystać z niego. Mógłbyś to zrobić Oskarze? Po wszystkim podsumuj ile się wykosztowałeś to się rozliczymy.- uśmiechnął się nieznacznie.
Gnom machnął ręką. Nawet gdyby mu się to nie podobało, to i tak by się zgodził, gdyż taki już miał charakter.
-Oczywiście panie Harilu, że to zrobię. I tak muszę z nim pomówić.- dodał.

Ostatni etap podróży przez lodowiec był dla Oskara niezwykle trudny i męczący. Nigdy nie należał do tych magów, którzy zamykali się w swych domostwach i w półmroku skupiali się na zawartościach wielkich tomów i zakazanych pozycji w swych bibliotekach. Nierzadko udawał się na górskie spacery wraz z wujem po Lantanie. Tutaj jednak warunki były niemal ekstremalne. Śnieżyce były sporą przeszkodą dla ogółu, utrudniając oddychanie oraz zasłaniając pole widzenia. Straszliwy mróz dawał się w znaki każdemu bez wyjątku, zaś spore zaspy śnieżne szczególnie Oskarowi przeszkadzały. Podczas gdy inni mieli śniegu po kolana, on brodził w nim po pas a nawet i wyżej. To było najbardziej męczące. Ropuch większość czasu spędził w plecaku, owinięty kawałkiem koca. Zmieniający się klimat otoczenia został przyjęty przez gnoma entuzjastycznie. Uczeń maga cieszył się, kiedy nie padał śnieg i śmiał się z swojego wzrostu gdy teraz już dobrze widoczny, grzęznął gdzieś w zaspie. Po długim czasie armia Damary dotarła przed mury Mulmaster. Od miasta oczekiwano pomocy, ale i z ową pomocą wiązały się pewne konsekwencje, oraz niepokoje. Nie były one jednak niepokojami gnoma. Samo miasto jak się wartko okazało nie było zbyt przyjaznym miejscem dla nie-ludzi. Gnom jeszcze z czymś takim się nie spotkał, ale nie miał zamiaru ryzykować. Najgorsze jednak było to, że nie mógł korzystać z magii. Cóż. Takie życie.

Generał skomentował krótko będąc w przystani ich sojusznika. Gdy jeden z miejscowych trącił Kaldora, gnom tylko zmrużył oczy. ~Jeszcze mu pokaże...~ pomyślał w duchu odprowadzając wzrokiem człeka. Generał oznajmił również iż grupa ma czas na załatwienie sobie ekwipunku. Chwilę po tym jak ich dowódca wyjaśnił gnomowi iż za żadne skarby nie wolno mu czarować w mieście, Oskar postanowił jeszcze o coś spytać.
-Panie...- zwrócił się do niego. Nie lubił rozmawiać z tak ważnymi osobami.
-Chciałem spytać o stół alchemiczny. Pewnie twoi ludzie panie mają taki. Czy mógłbym z niego korzystać? Oszczędzilibyśmy na miksturach leczenia...- wyjaśnił o co mu chodzi.
-O takie rzeczy pytaj naczelnego magów.- wyjaśnił srogo generał.
-Gdzie mogę go panie znaleźć?- gnom nie orientował się zbytnio.

-Pewnie zarządza magami, być może znajduje się już na okręcie. Na pewno go poznasz, chodzi w kolorowych szatach i zwykle przesiaduje ze swoimi podwładnymi.- Oskar skinął głową i ruszył szukać rzeczonego męża.
Gdy młody iluzjonista dotarł na miejsce spotkał poszukiwanego mężczyznę na górnym pokładzie. Rozmawiał on z jakimś człekiem.
-Przepraszam sir...- zagadał, spoglądając na dowódcę magów.
-Wybacz panie, że przeszkadzam... Jestem Oskar... Generał pewnie mówił, że dla niego pracuję... Ja i kilku moich towarzyszy... Chciałem spytać... Czy mogę skorzystać z alchemicznego stołu w czasie podróży? Chciałem przygotować dla mnie i mych kompanów kilka mikstur leczniczych.-
Czarodziej spojrzał w dół, na Oskara. Dotkliwie aroganckim głosem odpowiedział.
-Tak... Byle to nie zajmowało całej podróży, nie jesteś tu sam. - dodał po chwili.
-Dziękuję...- odrzekł pokornie po czym stracił się z oczu mężczyzny.


Gdy miał już wszystko załatwione musiał zrobić coś jeszcze by udać się na miasto. Gnom nie był dobrym kupcem, a i miał świadomość, co będzie jeśli samotnie wybierze się do sklepu. Miał jednak, to czego nie miało wielu innych w Mulmaster. Spryt. Skinął generałowi na znak, że rozumie i ruszył w stronę jednego z okrętów, który był ładowany przez kilkunastu Damarczyków. W jego głowie już świtał pewien pomysł. Wartko podszedł do stosu skrzyń i beczek, które ładowano na pokład. Obrał sobie taką, która z pewnością nie będzie dla niego za ciężka. Zapach wydobywający się z beczki świadczył iż jest w niej wino, pewnie dla wyższych rangą. Uczeń maga złapał bekę i ruszył ostrożnie po kładce, a następnie po schodach na dolny pokład. Spora część skrzyń była już załadowana. Oskar odłożył beczkę w przypadkowym miejscu i powoli ruszył w głąb "magazynu". Światła było tutaj coraz mniej, a żołnierze ładujący okręt zapracowani nie zwrócili na niego uwagi. To był idealny moment.

Uczeń maga sięgnął po komponenty i najciszej jak się dało, wymówił słowa wyzwalacz zaklęcia gestykulując przy tym. Po chwili ciało gnoma okrążył wir zielonkawej energii, który z każdą kolejną sekundą przybierał humanoidalnych kształtów. Niedługo potem ciało gnoma otaczała energia przypominająca fizycznie ciało filigranowej, ludzkiej kobiety. Miała ona jasne włosy sięgające łopatek, luźno rozpuszczone. Niebieskie oczy były kuszące i mogły się podobać mężczyzną. Miała na sobie ciemne ubranie, z czerwonymi dodatkami. Oskar był tak ściśle otoczony iluzją Przebrania iż nie było go kompletnie widać. Specjalnie chciał zmienić się w kobietę, aby łatwiej mu się dobijało interesu z miejscowym kupcem.
Ładujący okręt żołnierze wejrzeli się z zdziwieniem na opuszczającą dolny pokład niewiastę. Ta tylko uśmiechała się do nich niewinnie, pozwalając zapomnieć na chwilę o trudach noszenia. Gdy opuściła okręt, udała się do miejsca, które Haril opisał jako sklep z magicznymi przedmiotami.

[/url]

Uczeń maga starał się zachowywać jak kobieta, choć już po kilku dniach pobytu po za Lantanem zrozumiał, że ludzkie czy elfie kobiety są zupełnie inne niż gnomie. Doszedł na miejsce.
-Sklepik Magicznego Bernarda?...- przeczytał pod nosem szyld wiszący nad drzwiami. Głupszej nazwy nigdy nie słyszał, ale ważne, że mógł mieć to, co go interesowało. Gnom pod postacią kobiety wartko wszedł do środka. Gdy dostrzegł błysk w oku sklepikarza, wiedział, że teraz pójdzie już z górki. Z pamięci wymieniał nazwy zwojów, które go interesowały. O dziwo dostał wszystkie w takiej cenie, w jakiej się spodziewał, zatem uroki kobiecego ciała, podziałały tak jak powinny. Uczeń maga zakupił także dwadzieścia pustych pergaminów, na których w wolnej chwili miał zamiar zapisać kilka zaklęć z swej księgi. Oskar podziękował i opuścił sklep, wracając do kompanów. Zwoje włożył do plecaka, z zamiarem późniejszego przełożenia ich do tuby.
 

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 28-08-2010 o 15:15.
Nefarius jest offline