Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2010, 13:40   #62
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Przeszukali „przystań szczurków” na tyle, na ile przy słabym blasku pochodni noszonych przez Nydiana i Draholta byli w stanie. W końcu Draholt usiadł i w mrok okalający głębokie czeluści pomknęła pieśń. Pieśń, która echem odbijała się od skalnych stalaktytów i żlebów ścian. Piękna i kojąca. Pozostali śmiałkowie, na których śpiew miał jakby uspakający wpływ, już bez poprzedniej nerwowości rozglądali się po obozowisku. Vallan znalazł solidny drąg, którym można by było badać dno rzeki podziemnej a Nydian odkrył, że z obu końców łódź jest uwiązana solidnymi linami. Jeden koniec liny niknął w mroku, gdzieś na rzece a drugi koniec liny przywiązany był do skały na brzegu na którym byli. Łódź zatem nie służyła tak naprawdę do żeglugi a była jedynie prymitywną odmianą przeprawy promowej. Gdzieś więc na drugim brzegu istnieć mogła druga, podobna strażnica…

Pieśń płynęła w mrok i po dłuższej chwili Draholt dostrzegł delikatne pasma mocy, wibrującą magicznie aurę, która krwawym całunem sączyła się z oręża odnalezionego przez Ronira. Nie mogło być wątpliwości, miecz był magiczny. Draholt śpiewał a w tym czasie jego kompani powoli lokowali się w łodzi. W końcu uczynił to i sam bard, świadom tego, że pozostanie na brzegu nie będzie najlepszym z jego pomysłów.

Wywlekli łódź na sam brzeg zanurzając buty w lodowatej, krystalicznie czystej wodzie. Wskoczyli do łodzi napinając niknącą w mroku linę i ciągnąc się do miejsca, gdzie była umocowane. Różne rzeczy można było powiedzieć o „szczurkach” ale pomysłowości odmówić im nikt nie był w stanie. Łódź płynęła w mrok wyławiając blaskiem dzierżonej przez Nydiana pochodni kolejne ciekawostki w postaci roztrzaskanej tratwy, nagiego szkieletu jakiegoś wielkiego niczym koń zwierzęcia czy skał noszących ślady wielkich szponów. To musiał być niebezpieczny akwen i myśl o tym nie dawała im spokoju przez całą drogę. W końcu jednak dostrzegli drugi brzeg. A raczej dwie pochodnie zapalone nad wylotem korytarza z którego wyłaziły właśnie bliźniaczo podobne do „szczurków” istoty. Były swobodne, nie spodziewały się niczego złego. Coś do siebie „szczekały” w tym swoim chrapliwym, gardłowym języku. W końcu zwrócili się do łodzi, która w wyniku błyskawicznego zgaszenia pochodni w wodzie, niknęła w mroku.

- Heere Ha? Trure ma se? Hre Hre Hre! – zaszczekał jeden a pozostałe odpowiedziały “hre, hre, hre” szturchając się jakby w śmiechu z dobrego żartu. Być może naprawdę żartowały.

Ci, którzy nadpływali do nich na łodzi pewni byli, że niebawem przestanie im być do żartu…


.
================================================== =

Proszę o 3d20, jako wynik osobnych rzutów, oraz o informację kto gdzie siedzi na łodzi. Ustalcie to tak, by nie wyszło, że wszyscy na rufie

.
 
Bielon jest offline