Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2010, 13:47   #5
Dzony Kombajn
 
Dzony Kombajn's Avatar
 
Reputacja: 1 Dzony Kombajn nie jest za bardzo znany
- ¡Joder...! - starzec upadł na plecy, odpływając na chwilę.

***

Ileż czasu minęło od ostatniej strawy? Jak długo nogi były w napięciu, tracąc nadzieję na odpoczynek? Któż to wie, jedynie najbardziej tajemniczy z los magos mają wgląd do umysłów ludzi.

- Quieto... Quieto... (Spokojnie... Spokojnie...) - ciche szepty dały się słyszeć jedynie autorowi. Dla szarego, przeciętnego zjadacza czegokolwiek zjadliwego czołgający się w dolinie dziad byłby najśmieszniejszym widokiem dekady, jednak na ten moment czekał od dawna. Dziś Turduk zaostrzył dzidę nie na darmo - dorodny samiec półtorametrowego szczura o czerwonej sierści wypełzł z pieczary, wywąchując wszelakie zapachy niebezpieczeństwa, szczerząc przy tym swe bordowe od zakrzepłej krwi siekacze.
- ¡Ay, mi madre, un perro del infierno! ¡Este es el Diablo Rojo! (A niech mnie, piekielny ogar! To Czerwony Diabeł!) - okrzyki spowodowane ekscytacją nie miały końca. Wyczekiwał go, odnalazł źródło swych nieszczęść i nagle cała jego podróż miałaby się skończyć tu i teraz? Tak, dzida w dłoń! Zbyt długo czekał na rozwiązanie swego problemu. Giń besti...! - czyjś potężny cios pozbawił Turduka przytomności.

***

Po opuszczeniu swej wioski, Turduk skierował się na południe. O wyprawianiu się w tamte rejony jednoznacznie wypowiadała się starszyzna z lat jego młodości. Miasto Feniksa, zasilane duszami mężnych, aczkolwiek na tyle głupich, by pchać się w paszczę lwa; żelazne rydwany śmierci, stalowa la cerbatana z pociskami śmierci w rękach każdego łotra, konstrukcje wysokie i rozdzierające niebo, co obrażało samych bogów - tak, to wystarczające powody, które skutecznie odstraszały każdego śmiałka od zapuszczania się z dala od domu.
Tymczasem, nieco bliżej, w okolicach martwego lasu Tusayan, przyjazne plemię zostało naznaczone palcem boga śmierci, co parę dni zaglądając do spokojnej kongregacji. Początkowo znikali najmłodsi, co wzbudzało jedynie rozpacz rodziny, jednak brak jakichkolwiek śladów sugerował, iż były to własnowolne ucieczki. Wszelkie wątpliwości rozwiało zapadnięcie się pod ziemię Mbambane, rosłego posłańca wioski, który kursował na trasie północ-południe. Pech Turduka chciał, iż porwania rozpoczęły się podczas jego pobytu w gościnie, co naturalnie zrzuciło wszelkie podejrzenia na sędziwego tribala. Szemrano, iż pożera on dusze swych ofiar, by kontynuować żywot, jednak nikt otwarcie nie przyznał się przed dziadem, że pragnie jego odejścia. Napięcie musiało zostać rozładowane, toteż starsza wioski wezwała go do siebie:

- Rafiki, samahani! (Przyjacielu, przepraszam!) Twoja dusza ma plamę, Ty wiesz! Szukać przyczyn swego pecha musisz, Ty wiesz! Shetani ekundu (Czerwony Diabeł), Twoim przeznaczeniem. Iść Ty teraz, gonić teraz. Kwa heri!



Wiele tygodni spędził na tropieniu el Diablo Rojo, poznał nowe obyczaje, kultury. Stalowe las cerbatanas okazały się być karabinami, rydwany - martwymi dziś wrakami, które straszą rdzawym kolorem i metalicznym dudnieniem, będąc jednocześnie czyjąś ścianą w salonie. Jego misja mogłaby okazać się farsą, gdyby nie identyczne symptomy, które wykazywała mieścina Ridgewater. Wystarczyłoby podstawić innych bohaterów, a historia zatoczyłaby koło. Dolina w pobliżu wydawała się być świetnym miejscem, na rozpoczęcie poszukiwań, taaak, stary nos nigdy nie zawodzi.

- Quieto... Quieto... (Spokojnie... Spokojnie...)



***



Dziadyga ocknął się, odkrywając, iż leży cały pokryty w błocie.

- Puta de mierda... Kwa nini (Dlaczego?) Turduk jest leżący? Się nie leżało, a stało, kwa bahati mbaya. - Tribal podniósł się powoli i wszedł niezwykle ostrożnie do karczmy, sprawdzając, czy popychający go ochroniarz znowu tego spróbuje.

Oszołomiony twardym lądowaniem, odzyskaniem przytomności w przedziwnym miejscu oraz obskurnym wnętrzem speluny, przepełnione dymem i parszywymi mordami, zdał sobie sprawę, że nie jest już w dolinie i nie ma w swych rękach mocy odwrócenia parszywego losu, zawył ze wszystkich sił:
- ¡¿Dónde esta el Diablo Rojo?! (Gdzie jest Czerwony Diabeł?!) Aaa!!!
 
Dzony Kombajn jest offline