W głębi jaskini - pole walki
Sytuacja wyglądała coraz gorzej, krew lała się po obu stronach. Z oddali przybywały coraz to nowe tłumy przeciwników, którzy padali pod ostrzami i od kul. Jednak nie dawali za wygraną, szli coraz szybciej, atakowali coraz zajadlej. Wreszcie sprawa zdała się być już przegrana. Ostateczny cios miał spaść na Ultramarines, miażdżąc ich i pozostawiając tajemnicę tego miejsca nieodkrytą. Jednak stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. W pewnym momencie, nie wiadomo dla czego, wszyscy wrogowie zniknęli. Jakby rozpłynęli się w powietrzu. Zniknęła posoka i leżąca na ziemi broń. Miecz, który trzymał konsyliarz także zniknął. Ostrze w ranie kapelana przestało istnieć, a on sam splunął krwią czując jak rana zasklepia się powoli. Spojrzenia wszystkich padły na obelisk.
Przy obelisku - w tym samym czasie
Kronikarz
"Naxx" prowadził swą walkę, gdy zbliżył się do niego jeden z wrogich Ultramarines. Ten jednak wyszeptał tylko kilka słów, a wróg rozpadł się na setki, tysiące, może miliony kawałeczków. Były jeszcze tylko dwa zwoje energii, a Kronikarz wiedział, że im jest ich mniej, tym więcej wrogów napływać będzie do obelisku.
"Jeszcze trochę, bracia!" myślał, gdy zniknął przedostatni zwój. Ostatni jednak był inny niż wszystkie. Nie z wyglądu, ale właściwości. Walka jaką przyszło stoczyć Kronikarzowi wykończyła go zupełnie. Lecz gdy tylko zniknął ostatni zwój, wszystko się skończyło. Ultramarines przestali walczyć w bratobójczej walce. Widma, wytwory ich własnych umysłów zniknęły.
"Naxx" przyklęknął na jedno kolano i wydał z siebie ryk wściekłości, po czym zwiesił głowę na pierś i wstał.
Przy obelisku - chwila obecna
Gdy wszyscy otrząsnęli się już z bitewnego szału,
"Naxx" kazał zebrać się wokół obelisku.
- Musimy ... odpocząć ... chwilę ... i przyjrzeć się .. temu .. temu obeliskowi - Kronikarz był niezmiernie wykończony, ale powoli odzyskiwał siły. Rzucił jeszcze raz okiem na drużynę i powiedział
- Bracie Blackwell, zbadajcie tamtą część jaskini - wskazał część jaskini, której nie było widać przez gęsty, dziwny mrok.
- Bracie Hendrix, weźcie brata Wolfe'a i sprawdźcie wejście, którym tu przyszliśmy - w tej chwili kronikarz wskazał kolejną część jaskini, której też nie było widać przez gęsty mrok.
- Bracia Aurio i Carnigdon, sprawdźcie czy nic jeszcze nie czai się wokół nas. Ja tymczasem przyjrzę się temu obeliskowi - Kronikarz nie patrząc na towarzyszy położył rękę na budowli, a symbole zaświeciły się mocniej.