Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2010, 16:02   #118
Gekido
 
Reputacja: 1 Gekido nie jest za bardzo znanyGekido nie jest za bardzo znany
Moc była z nim. Czuł to. To głównie ona kierowała jego ruchami. Był tego świadom. Otwarł się na nią w pełni i połączył ze swoimi umiejętnościami. To czyniło z niego doskonałego myśliwego. Każdy kolejny przelot kończył się zniszczeniem wielu jednostek Konfederacji. Głównie tych mniejszych, ale także kilka większych stało się bezużytecznymi. Na chwilę, w głowie Tamira pojawiła się duma. Jeden przelot i trzy maszyny zostały zamienione w kupkę złomu. To podbudowało morale Jedi. Szybko jednak pozbył się dumy ze swoich umiejętności. Droidy bowiem nadal nacierały spychając klony, nie robiąc sobie nic z ich powietrznej ofensywy. To sprawiało, że Torn miał wrażenie, jakby rzucał kamieniem w nacierającego Rancora. Nie miał jednak zamiaru zrezygnować. Nawet niewielki kamień rzucony celnie, potrafił wyrządzić szkody.

***

Chłód. Przyjemny i orzeźwiający chłód, otaczał i przenikał ciało młodego Zabraka. Ale on za chwilę minie, gdy tylko organizm przystosuje się do nowego otoczenia. Wzrok już przyzwyczaił się, do patrzenia pod wodą, chociaż oczy jeszcze trochę szczypały. Tamir nie stawiał specjalnie oporu wodzie. Tak, jak mówiła Yalare.
- Woda, jest niczym Moc, Tamirze. Przepływa przez nas, dodaje nam sił. Nie stawiaj jej oporu, tylko popłyń razem z jej nurtem. Wsłuchaj się w nią. Wtop się w nią. -
Padawan słuchał rad swojej mentorki. Tłumaczyła wszystko w taki sposób, by jej uczeń pojął to bez problemu. W nauce pomagała także praktyka. Dlatego Tamir był zanurzony w oceanie Mon Calamari. Yalare była tuż przy nim, mając oko na swojego Padawana. Razem wtapiali się w ocean, który Mistrzyni porównała do Mocy. Obserwowali delfiny pływające w nim z wielką gracją.

***

- Popłyń razem z jej nurtem - powtórzył szeptem Tamir, gdy radar dał znać o zbliżającym się zagrożeniu. Wyrwał na chwilę młodego Jedi ze skupienia. Ten właśnie kończył ostatni przelot, kiedy wezwał go Mistrz Brand. Jego słowa potwierdziły to, co pokazywał radar. Sytuacja zrobiła się bardziej poważna, a oni musieli skupić się teraz na ochronie swoich ogonów, niż wspieraniu piechoty. Tamirowi się to bardzo nie podobało.

Trzymając stery i siedząc w kokpicie Delty, Zabrak mknął w szyku bojowym w kierunku chmary Sępów. Znacznie przeważały ich liczebnie, ale o ucieczce nie było mowy. Wiedział to każdy z pilotów walczących po stronie Republiki, z Tornem na czele. Rycerz nie miał zamiaru odlecieć pozostawiając w dole swoich bez wsparcia, z myśliwcami wroga nad głową. Wolał zginąć w eksplozji, zabierając ze sobą kilka Vulture'ów, niż odlecieć. Myśli popłynęły na sekundę w kierunku Ery. Twarz młodej Jedi pojawiła się przed oczami Zabraka. Jej czarne niczym noc włosy i kontrastująca z nimi blada cera. I te niesamowite oczy dodające jej uroku. Tamir mrugnął oczami, z żalem odpychając ten obraz w zakamarki umysłu. Musiał być teraz skupiony. Jeśli chciał ją jeszcze zobaczyć, nie mógł dać się zestrzelić. A, by nie dać się zestrzelić, nie mógł się rozpraszać. Czując na ustach smak jej pocałunku, na nowo zanurzył się w Mocy, pozwalając, by ta zalała go falą, zatapiając na razie wspomnienie o Erze.
Dłonie Torna zacisnęły się mocniej na sterach, a on wziął głębszy oddech. Czuł się, jakby za moment miał zanurkować w wodzie. Nie płynącym leniwie strumyku, ale rwącym potoku. Tym właśnie był dla niego rój Vulture'ów. Ale Zabrak miał po swojej stronie umiejętności i Moc. Oddał strzał pierwszy. Nie miał zamiaru pozwolić, by droidy go ubiegły. Pierwszy strzał, a po nim kolejne i niebezpiecznie malejący dystans pomiędzy nim, a myśliwcami CIS. Jeszcze jeden oddech i rozpocznie się szaleńczy taniec w powietrzu. Walka o strącenia i unikanie zestrzelenia.
 

Ostatnio edytowane przez Gekido : 28-08-2010 o 16:06.
Gekido jest offline