Powinna się przestraszyć, lub przynajmniej zaniepokoić, jak każde dziewczę, któremu w środku lasu zachodzi drogę banda zbirów. A ci tutaj właśnie na takich wyglądali. Ona jednak nie ujrzała w nich żadnego zagrożenia. Zaś to, co mówiła harda przewodniczka, dawało podstawy by sądzić, iż trójka owa została sprowadzona w to miejsce w bardzo konkretnym celu. Dla niej. Ale dlaczego w świecie zdominowanym przez światłą rasę ludzką, musiała trafić na tak nieestetyczne mieszańce? O zielonowłosej, pyskatej dzikusce nie wspominając.
Chyba że spała tak długo, tak bardzo długo, iż odwieczny układ sił został zachwiany i kundle (czyż nie tak mówiono na osoby brudnej krwi?), które zawsze były spychane na margines społeczeństw i traktowane jako podrzędne istoty, teraz opanowały każdy skrawek ziemi. Lecz to byłoby zwyczajnie niemożliwe. Wszak człowiek w swej doskonałości odzwierciedla wizerunek bogów. A oni nie dopuściliby do dominacji dzikusów. Zatem... Czy bogini wysyłałaby mi - istocie idealnej - stworzenia tak wulgarnie wielorasowe, że nie sposób odgadnąć kogo miały za matkę? Czy to oni znają odpowiedzi na moje pytania? A może ktoś inny rości sobie do mnie prawo, psując boski plan? Istnieje tylko jeden sposób by sprawdzić.
- Jeśli oni to twój prezent dla mnie, moja pani... - spojrzała w niebo a potem na każdego z obcych. Nie potrafiła jeszcze zdecydować się, która bogini jej pomaga - Adere czy Liara - toteż nie wypowiadała na głos imienia. Liczyła, iż dowie się tego w odpowiednim czasie. ... pokłońcie się; dokończyła w myślach rozkazująco.
Derilea ani drgnęła. Natomiast para jej towarzyszy jak jeden mąż padła na kolano, nie wiedząc nawet dlaczego ich ciało reaguje bez wiedzy rozumu.
Czarnowłosa przeprosiła w duchu boginię za niedostatek wiary. Dostała dobrych, chociaż mało urodziwych przybocznych. Jednakże wiernych psów nie posyła się bez smyczy. A ta smycz - stojąca teraz dumnie przed nią i przyglądająca się nienaturalnie zielonymi oczami - jawiła się jako najbardziej problematyczne narzędzie. I tak to ja będę je dzierżyć. Spokojnie moja droga.
- Spóźniliście się - odezwała się ponownie - Ale wam przebaczam. Proszę teraz o zaprowadzenie mnie do miejsca, gdzie się zatrzymaliście, jestem głodna. I proszę również o jakieś obuwie; kamienie ranią mi stopy. No i... możecie wstać... |