Nicolas le Cosse, przez pospólstwo "Szramą" zwany
Ten tydzień minął dla Nicolasa bardzo przyjemnie- wracał do tego, co naprawdę lubił. Już pierwszego dnia dostał zaproszenie na obchody dnia św. Dagomira, podczas których poznał naprawdę wpływowego agaryjskiego inkwizytora, Jana Antoniego II z rodu Vardiców i jego córkę, szalenie urokliwą niewiastę, Elith. Mówiąc szczerze le Cosse poprostu wracał na salony- wiele niewiast wydawało nadwyraz głośne jęki czy piski widząc uznawanego za martwego inkwizytora, wielu chciało poprostu uścisnąć mu dłoń czy porozmawiać z nim o jego sposobie wyznawania Jedynego.
Le Cosse, niczym dawni mędrcy Doryjscy, wędrował po placach i traktach, rozmawiając z ludźmi i myśląc. A myślał coraz więcej, coraz "głębiej". Zaczynał wierzyć w to, że powrócił... Znowu ucałuje stopę i uściśnie dłoń papieża, znów złoży coroczną przysięgę wiernej służby w Kindle... Życie powoli nabierało kolorów- z założenia zimny inkwizytor potrafił godzinami przesiadywać w tutejszych skąpych parkach, kontemplując narodziny natury- i czuł się podobnie do niej, także powoli odżywał.
W przeciwieństwie do wielu z jego nowopoznanych znajomych, w ogóle nie myślał o przyjeździe gospodarza. W pewnym momencie nawet zastanawiał się nad powrotem do Cynazji- lecz honor to coś nadwyraz waznego, a obiecał swemu przyjacielowi pomoc. No cóż, Kindle poczeka...
Siódmego dnia wylał swe wątpliwości na papier, pisząc list to panny Elith. Po nocach widział jej głębokie, piwne oczy i ciemnorude loki opadające na ramiona. A wieczorem podziękował Jedynemu za dar miłości... |