Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2010, 20:15   #74
Bebop
 
Bebop's Avatar
 
Reputacja: 1 Bebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwu
Harlow opowiedział swoim towarzyszom o spotkaniu z dziennikarzem, następnie pokazał im zaś kartę pamięci - prezent na pożegnanie od Turzyńskiego. Postanowili nie zwlekać ani chwili i wkrótce udało im się odnaleźć całodobowy zakład fotograficzny. Pracujący tam starszy mężczyzna aż palił się do pracy widząc, iż jego klienci nie zawahają się zapłacić każdej ceny. Ciekawość była jednak zbyt duża by tak po prostu czekać więc grupa skorzystała z komputera by czym prędzej przejrzeć zawartość karty.

Przeglądanie rozpoczęli od filmów, które stanowiły zapis z feralnej wyprawy do jaskini, bardziej interesująco zrobiło się dopiero, gdy natrafili na moment najmniej przez nich pamiętany. Mocne, oślepiające światło, być może użyto na nich granatów błyskowych, jednak co wydarzyło się później i jak zostali przetransportowani, pozostawało wciąż tajemnicą. Następny film odbiegał od poprzednich, tym razem nie ukazywał już jaskini, lecz jakiś gabinet i znajomą twarz jego właściciela, był nim nie kto inny, acz pomysłodawca wyprawy Wills. Turzyński nie był głupim człowiekiem i sprytnie postąpił próbując nagrać całą rozmowę, niestety zabrakło wykonania i towarzyszom udało się dojrzeć niewiele więcej niż buty obecnych tam osób.

Następnie zajęli się przeglądanie zdjęć, przedstawiały one głównie wyprawę, ale również nieznanego Colin'owi pochodzenia maszyny czy schematy. Wszystko to niewiele mówiło Harlow'owi, mocniej jego uwagę przykuł natomiast napis na jednej z sfotografowanych teczek Organisation Todt., może nigdy nie należał do grona wybitnych znawców historii, lecz mimo wszystko nazwa ta brzmiała dość znajomo.

- Nasz dziennikarz sporo się napracował - rzekł Colin wskazując na zdjęcia przedstawiające różne maszyny - Rozumiesz coś z tego Benz?

- Niewiele. Wiem tylko, że spoglądając na to wszystko mamy do czynienia z poważna sprawą. Myślę o dobraniu się do tych akt. - postukał w jedno ze zdjęć. - I dotarcia do oryginałów.

-Organisation Todt? - zerknął na historyka oraz na Benza - Chodzi o tą niemiecką organizację z czasów III Rzeszy?

- Nie zmam tej organizacji. A ty Michale?

- Znam ją doskonale - odpowiedział pewnie Jarecki. - Organizacja Todt zrzeszała praktycznie wszystkie firmy budownicze w nazistowskich Niemczech. Jej nazwa pochodzi od nazwiska jej pierwszego szefa Fritza Todta. Organizacja zbudowała chociażby Linię Zygfryda, Wał Atlantycki, Linię Gustawa, ośrodek badawczy w Peenemunde, wiele kwater Hitlera, lotniska, ważniejsze drogi i koleje, rozbudowała też Wał Pomorski. Jednym słowem, gdy budowano coś istotnego dla istnienia niemieckiej machiny wojennej Organizacja Todt prawie na pewno brała w tym udział. I tu rodzi się pytanie, co u licha jej członkowie robili kilkanaście metrów pod powierzchnią Londynu?

- Lepiej zróbmy kopie tych zdjęć dla każdego z nas, tak na wszelki wypadek, gdyby komuś coś się stało - Harlow wziął głębszy oddech i spytał - A co z Nikolaiem? Kontaktował się z tobą?

- Dostałem smsa, że mamy strzec się jakiegoś żołnierza. Że niby ktoś nas śledzi. Uważa, że nic nam nie grozi. Ale on nie wie, co mamy właśnie w rękach.

- I dobrze by było, gdyby się nie dowiedział. Jeżeli ktoś nas obserwuje, a my pójdziemy prosto do zakładu fotograficznego czy punktu ksero, może się domyślić, że coś mamy. Już sam fakt, że się tu spotykamy może mu się wydać podejrzany. Tak myślę... - rzucił na koniec niezbyt pewnie historyk.

- Obaj macie rację, musimy dotrzeć do oryginałów, a jeżeli Nikolai ma rację to musimy uważać na tego żołnierza, w razie czego mam pistolet, ale chyba nikt z nas nie chce rozlewu krwi - powiedział Harlow - W każdym razie podtrzymuję moją propozycję, wykonamy tutaj kopie zdjęć dla każdego z nas, wypadałoby również ukryć gdzieś kartę pamięci, aktualnie to nasz najbardziej wartościowy dowód, gdyby wpadł w ręce Willsa... Nawet nie chcę o tym myśleć, zostalibyśmy praktycznie z niczym. Co o tym sądzicie? Macie jakieś pomysły, gdzie można ją ukryć?


- Nie. Myślę, że skoro możemy być śledzeni, to bez różnicy. Ale jeśli nie jesteśmy, bo na przykład uważają, że nie stanowimy im zagrożenia, to można ukryć choćby w jakiejś skrzynce depozytowej. Załóżmy, na dworcu.


- Oprócz tego musimy się przegrupować, jak najszybciej spotkać z Nikolaiem i razem opracować jakiś plan. Postaramy się jednak najpierw jakoś zgubić ogon, zgadzacie się?


- Coś sugerujecie?


- Nie wiem czy to dobry pomysł, ale może powinniśmy się chwilowo rozdzielić? Gdyby chcieli się nas pozbyć już by nas nie było, póki co tylko nas pilnują. Moglibyśmy rozdzielić się i każdy na własną kieszeń spróbowałby zgubić ogon, potem spotkalibyśmy się z Nikolaiem.

Nie spotkawszy się z żadnym poparciem ani też dezaprobatą poprosił fotografa o wykonanie trzech kopii, wręczył je obu towarzyszom i rzuciwszy na koniec krótkie Do zobaczenia opuścił zakład. Miał zamiar za wszelką cenę zgubić pościg, a następnie skontaktować się z ekipą. Nie miał jakiegoś dokładnego planu, nie znał się za bardzo na śledzeniu, ale doświadczenie wyniesione z czasów służby w SAS mogło okazać się pomocne. Postanowił pokręcić się trochę po mieście, najpierw na pieszo, potem taksówką, może również wpadnie do jakiegoś sklepu by zmienić ubrania i bardziej wtopić się w tłum. Liczył na to, iż przynajmniej uda mu się trochę odciągnąć uwagę wojskowego od pozostałych, a i być może na to, że sam zdoła zlokalizować owego mężczyznę.
 
__________________
See You Space Cowboy...
Bebop jest offline