Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2010, 22:15   #19
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Pewnie już zawsze tak będzie, choć co to za zawsze, co nie obejmuje ani lat ani miesięcy, blade i krótkie jakby było innym, błahym słowem, niemniej pewnie zawsze już będzie tak, że rzeczy będą dla Jewy najpierw dziać się zapachami. Osada pachniała końmi, i mięsem pieczonym na dzisiejszą ucztę, pachniała też kwiatami, które dziewczęta wplatały sobie nawzajem we włosy, Jewa również paradowała z czerwonymi makami krzywo zatkniętymi za uchem, śmiała dziewczyna o gęstych, zrośniętych brwiach, które nadawały jej twarzy wyraz tak wilczy, że powinna być Wallawarką, ozdobiła nimi Jewę nawet nie pytając o zdanie a jasnowłosa nie śmiała wyrzucić tego insygnium zabawy, i teraz nagle, w te zapachy wdarł się obcy, złowrogi odór. Wilczyca i hiena w jednej chwili zawarczały gardłowo, z najeżoną sierścią i wyszczerzonymi kłami pokonując krótki dystans dzielący je do jeźdźców jeszcze nim w strażnikach zaszła przemiana. Jewa wciąż nie rozumiała, nawet wtedy gdy Vucovar wypowiedział swoje oskarżenie. Ale smród magii upadłych cofnął ją o krok.

Potem, jak zawsze, wszystko działo się naraz, tylko czas spowalniał jakby wszyscy poruszali się w gęstej śnieżycy. Zobaczyła przemianę osobistych strażników szamana, błyskawiczny atak Vucovara i upadek Kamienia.
Nie mógł w to uwierzyć. Leżał teraz na ziemi, dłonie zaciskały się gniewie drapiąc wydeptaną ziemię przed namiotem szamana. W ustach czuł smak krwi a na ciele jeszcze przed chwila dotyk rozpalonego żelaza. Dwa ogromne Shar’Rhaz szarżowały na nich.
Jewa skoczyła w stronę chłopaka. Do tego nie dopuści, Kamień tu nie zginie, podnosił się błyskawicznie, choć oszołomiony, już z żywonożami w rękach, ona też dzierżyła swoje, jakim cudem w kilka dni ich instynkty zmieniły się tak bardzo, że broń wydobywali bez udziału myśli.
Potęgi, jaka ona szybka-Pomyślał Aime, kiedy Jewa błyskawicznie znalazła się tuz obok niego.
Błysnęły ostrza, stali już gotowi odeprzeć atak. W ich oczach tlił się ten sam ogień, a serca wybijały wspólny rytm wojennej pieśni.
Jedno z uzbrojonych ramion Shar’Rhaz opadało z impetem próbując zadać cios. Zamarkował unik po czym zblokował długie ramię przeciwnika biorąc je w kleszcze swoich żywonoży i wykorzystując pęd przeciwnika wytrącił go z równowagi pchając w kierunku jasnowłosej. Rozumieli się dobrze, przez usta Jewy przebiegł uśmiech, który tylko przy dobrej woli można byłoby nazwać przyjaznym.
Nie dosięgła trzewi demona. Jej żywonoże wbiły się w twardą skorupę kości ramienia, ale zbyt płytko by dała radę odciąć kończynę. Straciła szansę, którą dał jej Kamień, przecięła jedynie błoniastą skórę pod ramieniem, zasyczał kamienny nóż i upadł na ziemię zranioną czarną posoką. Ledwo uniknęła ataku głową, shar rhaz natarł niczym wściekły byk próbując ją staranować, wystające z ramion kolce minęły jej twarz o milimetry. Żywonóż wrócił do jej dłoni, odepchnęła ramię, kalecząc jedynie rękę, Aime atakował już z drugiej strony, walka na dystans przekształciła się w zwarcie, przynajmniej potwór nie mógł wziąć zamachu.
Cios musiał byt skuteczny bo Aime nie mógł dalej utrzymać demona, który szarpnął nim i wyswobadzając się zaszarżował z przeraźliwym rykiem na Jewę. Wstrzymał mimowolnie oddech kiedy jej ostrze upadło na ziemię a uderzenie stwora minimalnie chybiło celu. Przed oczyma stanął mu obraz roztrzaskanej czaszki jasnowłosej, pozlepianych krwią włosów i nieobecne spojrzenie, które gasło. Dreszcz niepokoju przebiegł przez jego ciało, przecież ten niespodziewany atak mógł zakończyć się dla nich tragicznie. Zerwał się momentalnie i rzucił z impetem na Shar’raz. Nie mógł pozwolić aby stała jej się krzywda, nigdy by sobie tego nie wybaczył.

Bestie atakowały drugiego przeciwnika, mądrzej i skuteczniej od jeźdźców. Ramiona demonów zakończone kościanymi kosami miały niebezpiecznie długi zasięg, więc wilczyca i hiena wykorzystywały przewagę szybkości. Drażniły demona bezskutecznie próbującego dopaść zbyt zwinnych wrogów. Skoki i zmiany kierunków w końcu zachwiały równowagą potwora, silne szczęki olbrzymiej hieny wbiły się w grube udo. Gruchot skruszonej kości zabrzmiał tak donośnie, że Aime i Jewa, obydwoje w tym samym momencie, mimowolnie się skrzywili. Shar rhaz runął na ziemię niczym kościana wieża.
- Wanej – krzyknęła Jewa do wilczycy.

W czasie walki jasnowłosa korzystała z węchu swojej bestii. To był dodatkowy zmysł, reagujący szybciej niż inne, choć jego zasięg nadal jeszcze wprowadzał zamęt w głowie dziewczyny. Czuła zapach tej drugiej, tak podobny do własnego i czuła w nim krew. Wilczyca wiedziała, co robić.
Kamień walczył w skupieniu, którego jej brakowało, ona musiała wszystko ogarnąć, choć spowici w kłęby magii Vocovar i Zajuh umykali jej percepcji, tu zawodził nawet węch. To żywonóż chłopaka dosięgnął wreszcie miękkiego podbrzusza, wbity precyzyjnie w momencie obrotu, gdy długie ramię odrzuciło Jewę z taką siłą, że zobaczyła wyraźnie ich przewodnią gwiazdę, Kamień przeskoczył do dziewczyny, nóż wracał do właściciela najkrótszą drogą, przez ciało shar rhaza, demon ryczał, hiena szarpała stopę sprawnej nogi drugiego, leżącego przeciwnika, Kamień jęknął, gdy posoka z własnej broni popaliła mu skórę, Jewa potrząsając głową próbowała zobaczyć coś poza jasnością.
 
__________________
"Kobieta wierzy, że dwa i dwa zmieni się w pięć, jeśli będzie długo płakać i zrobi awanturę." Dzienniki wiktoriańskie
Hellian jest offline