Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2010, 22:37   #20
Hesus
 
Hesus's Avatar
 
Reputacja: 1 Hesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnie
Aime chwycił ją mocno za rękę. Był pewien, że silnym pociągnięciem szybko postawi dziewczynę na nogi. Tymczasem nogi właśnie odmówiły jej posłuszeństwa i będąc prawie wyprostowaną straciła równowagę i poleciała na ziemię. Kamień przytrzymał ją amortyzując upadek.
Ukucnął i podniósł jej głowę spoglądając w oczy. Nadal była zamroczona po ataku Shar’rhaz. Syknął z niezadowolenia, kiedy demon powoli powstawał. Rana, którą mu zadał przynajmniej na chwile powinna go spowolnić, ale na Potęgi, był wytrzymalszy niż się Aime wydawało.
-Zbieraj siły dziewczyno i dołącz do tego tańca - powiedział a po jego twarzy przebiegł zagadkowy uśmiech.
Chyba kiwnęła głową, lecz i tak chwilę trwało nim wstała. Natomiast Kamień podniósł się błyskawicznie i ruszył w kierunku rannej kreatury. Tuż przed nią wybił się wysoko, wydłużające się ostrza zajaśniały i zaraz wraz z wojownikiem poszybowały w dół wbijając się jedno z ramion. Przeraźliwy ryk i gruchot pękających kości był dla Aime doświadczenie jakiego do tej pory nie doznawał. Zawsze walczył z pasją przeciwko pomiotom upadłych, ale teraz było to coś więcej. Melodia bólu tego ścierwa poruszyła w nim strunę która musiała być w nim od dawna, ale nie był jej świadom lub bał się na niej zagrać. Teraz zagrała sama jakby w odpowiedzi, zagrała tak słodko i odurzająco. Aime przekręcił ostrze wbijając je głębiej, spod półprzymkniętych powiek widział jak wije się pod nim olbrzymie cielsko, nawet tryskająca posoko parząca mu skórę nie robiła na nim większego wrażenia.
Muzyka grała w jego uszach do momentu kiedy całą harmonię złamał niespodziewany dźwięk. Dźwięk wydobywający się z jego własnego gardła. Dźwięk, a właściwie wrzask bólu kiedy swobodne ramię demona przebiło mu udo. Oderwał się instynktownie wyrywając ostrze z ciała przeciwnika i rzucił się w tył jak najdalej od palącego bólu. Runął na plecy trzymając się za nogę.
Krzyczał z bólu Kamień, krzyczeli ludzie wokół nich, słyszała wycie wilczycy, wiedziała, że już wraca do niej, wypełniwszy zadanie, musiała, więc zaatakowała, cicho i bez furii, ranny demon spowolniony jak i ona nie uniknął żywonoży, z nieba spadały płatki śniegu, koiły żar który czuła, kościana kosa cięła ją przez brzuch, choć demon już konał z sennym sykiem, jakby nie był wieżą lecz wężem.
Podeszła do Aime, usiadła, obydwoje pokrwawieni a bestie takie nietknięte, siedzieli, drugi demon leżąc na ziemi we frenetycznym ruchu tułowia i kończyn, wprawiał w drganie podłoże, wieczorne niebo pochłaniało step ciemnością, trzeba wstać, uleczyć rany, dalej walczyć,
choć właściwie pora spać.
- Zatańczyłabym tak naprawdę – powiedziała. Nie umiała, ale co tam, odważyłaby się przecież. Być jak Lanyia, z makiem we włosach, kręcić się w kółko, gdy świat wariuje.
Zaśmiał się by po chwili syknąć z bólu kiedy poruszył ranną nogą.
-Nie do końca to miałem na myśli-wyprostował krwawiącą kończynę-obawiam się, że teraz taniec w moim wykonaniu nie byłby lepszy od śpiewu Calina - delikatny, trochę wredny uśmieszek przebiegł po twarzy dziewczyny i zaraz zgasł w grymasie bólu.
- Szkoda ... Kamyczku... - powiedziała i tak.
Patrzył na nią i uświadomił sobie jaka jest młoda, jacy oboje są młodzi a przeżyli już tak wiele. Dokąd zaprowadzi ich ta ścieżka jeśli będą żyli właśnie w ten sposób.
-Dasz radę wstać? - powiedział przez zaciśnięte zęby podnosząc się chwiejnie. Nie odpowiedziała tylko witała się ze swoją wilczycą. Hiena wpadła na niego o mało nie przewracając go z powrotem na ziemię. Lizała po poparzonej przez posokę demonów skórze, po ranie na udzie. Podniecona co chwila obracała łeb w kierunku mgły, która spowijała walczących Vuccovara ze splugawionym szamanem. Czuł, że niewiele brakuje aby rzuciła się na oślep w tamtym kierunku.
Przełknęła ślinę, bestie były nich, ich pierwotnymi instynktami, hiena rwała się do walki a wilczyca nie. Czekała obok dziewczyny bez ruchu, nawet bez warkotu. Nie było w nich obu euforii poprzednich potyczek, czuły się jakby stały w miejscu, w miejsce każdego zabitego demona step zdawał się wypluwać dziesięciu nowych, odwiedziły już jedną wymordowaną osadę, niewiele brakowało by ta przez zdradę, też się taką stała. Musiały znaleźć prawdziwego wroga. Tych którzy tworzą demony, Upadłych. Tylko jak miały ich pokonać?
Aime spojrzała na Jewę wymownie wskazując jej gestem kierunek w którym mimo odniesionych ran powinni się udać.
- Oczywiście - wyszeptała Jewa.
Okaleczeni, obolali, trzymając się blisko swoich bestii zmierzali powoli w kierunku mgły, która spowiła walczących Vuccovara i szamana. Zanurzyli się w mlecznym, dymie zdając się na zwierzęce zmysły. Wynik tej walki mógł wiele rozstrzygnąć a oni postanowili zrobić wszystko aby szala przechyliła się na ich stronę.
 
__________________
Nikt nie jest nieśmiertelny.ODWAGI!
Hesus jest offline