Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2010, 22:43   #5
Mizuichi
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
Pokład międzygwiezdnego statku Aurora 2, 3 października 2042 roku, godzina 15:12

Od niemalże trzech godzin walka z Sylionami trwała na niemalże wszystkich pokładach. Łączność z Aurorą 1 została utracona. Nadzieje na zwycięstwo stawały się coraz mniejsze. Wojna pochłonęła już wiele ofiar, ten atak pokazał prawdziwe oblicze najeźdźcy. Dla nich liczyła się jedynie całkowita eksterminacja ludzkości . Jaki mieli w tym cel? Tak naprawdę nikt tego nie wie. Może szukali dla siebie nowej planety, może zwyczajnie chcieli pokazać ze mogą to zrobić.

Aurora 2, Mostek, godzina 15:27

Pułkownik Kowasky wciąż wydawał komendy swoim żołnierzom. Jednak wrogów wciąż przybywało a jego siły stopniowo zaczęły się kurczyć. Nie tracił jednak nadziei. Wiedział że to właśnie oni są ostatnią szansą ludzkości, wiedział że muszą dać radę.
- Skierować dodatkowe oddziały do ochrony skrzydeł cywilnych - krzykną - Musimy jak najszybciej odbić maszynownie. Gdzie jest jednostka którą tam wysłaliśmy?
- Zaraz tam dojdą Sir, przy odrobinie szczęścia niebawem wystartujemy.
- Jakieś wiadomości od Aurory 1
- Nie łączność została całkowicie zerwana, przypuszczamy że ich nadajnik został zniszczony.
- Miejmy nadzieję że tylko nadajnik, gdy tylko będziemy gotowi do startu wyślijcie wiadomość i módlcie się żeby ruszyli za...
- na mostek przedarło się kilku Sylionów.
Wszyscy zgromadzeni zamarli. Sylioni nie otworzyli ognia, zabarykadowali jednak drzwi uniemożliwiając oddziałom odbicie pomieszczenia.

Wojciech Bilicky

Wojciech zrobił swoje. Jego prototyp jednak pobierał znacznie większą ilość energii niż mógłby przypuszczać. Podłączył baterię do ładowania i czekał. Żołnierze radzili sobie całkiem nieźle, nie pozwalali Sylionom dostać się do pomieszczenia. Jednak ci nie poddawali się, przypuszczali coraz większe szturmy. Widać było że zależy im na przejęciu laboratoriów badawczych... tylko czemu, co mogło znajdować się w nich aż tak wartościowego? Bilicky zastanawiał się nad tym jednak nic nie przychodziło mu do głowy. Przecież Sylioni przewyższali ludzi jeśli chodzi o rozwój technologiczny, czemu więc mieli by chcieć cokolwiek z miejsca takiego jak to. Dywagację na ten temat przerwało jednak zaświecenie się a baterii zielonej lampki, byłą gotowa. Znów mógł wkroczyć do akcji. Gdy już podchodził z bronią do drzwi, jeden z szeregowców został trafiony prosto w brzuch. Rana wyglądała okropnie. Mężczyzna zwijał się z bólu na ziemi. Koledzy odciągnęli go od przejścia. Jeśli szybko nie dostanie jakiejś pomocy groziła mu śmierć.

Maksymilian Październik „October

Mimo oporu Sylionów Maksymilian wraz ze swym oddziałem doszli do maszynowni, gdzie jak się okazało grypka ludzi obsadziła dwa działka laserowe i zatrzymywała Sylionów. Prawdziwy akt heroizmu biorąc pod uwagę że nie byli wcześniej szkoleni do tego typu zadań. Zwykli mechanicy przez trzy godziny powstrzymywali wroga. Stając się na swój sposób bohaterami. Gdy tylko zobaczyli żołnierzy na czele których stał October ucieszyli się. Po krótkiej wymianie zdań wrócili do maszynowni by jak najszybciej umożliwić start okrętu. Dwóch podwładnych Maksymiliana zajęło miejsca przy działkach.
- Jeśli przyjdzie nam tu zginąć - powiedział jeden - Wiedzcie chłopaki że przyjemnością było służyć u waszego boku
Po tych słowach mężczyzna wycelował broń w kierunku z którego nadciągała już grupa Sylionów. W chwilę później zostały oddane pierwsze strzały.

Brandon „Stuntman” Jaffries


Brandon skrył się za ludźmi licząc że Sylioni go nie dopadną. Jeden z nich wyciągną jakieś dziwnie wyglądające urządzenie które wydawało z siebie trzeszczące dźwięki. Przechodził obok jeńców i wpatrywał się w ekranik. Gdy zbliżył się do Stuntmana urządzenie wydało z siebie serię nieprzyjemnych dla ucha dźwięków. Obcy spojrzał na Brandona, wydawał się być czymś zainteresowany. Pochwycił młodzieńca za ramię i podniósł do góry. Jeden z najeźdźców wystąpił z szeregu i zaczął gdzieś prowadzić Brandona. Gdy opuścili mesę Jaffris zorientował się że Sylion prowadzi go do wyjścia ze statku. Serce zaczęło mu mocniej bić. Jeszcze nigdy w życiu aż tak się nie bał. Bywał w niebezpiecznych sytuacjach, ale to, to zdecydowanie przewyższało je wszystkie. Czego te potwory mogły od niego chcieć. Co to przeklęte urządzenie im o nim powiedziało. Byli coraz bliżej wyjścia. Wtem na pokład Aurory wkroczył ciężko uzbrojony oddział. Na swych pancerzach mieli wypisane czerwoną farbą litery B.O.W. Szybko uporali się z Sylionem który więził Brandona
- Nic ci nie jest? - spytał jeden

Aurora 2, Mostek, godzina 15:34

- BOW do dowództwa okrętu, wkraczamy na statek
Taki właśnie komunikat wydobył się z jednego z komunikatorów. Sylioni zaczęli o czymś rozmawiać. Chwilę nieuwagi wroga wykorzystał Kowalsky który niemalże natychmiast sięgną po ukrytą pod jednym z paneli broń. Oddał kilka strzałów nim przeciwnik zorientował się co się dzieje. Szybko wymierzyli w pułkownika i strzelili. Kowalsky opadł na ziemię, żył jednak był ciężko ranny. Oficerowie na mostku widząc odwagę swego przełożonego poszli w jego ślady, niektórzy z gołymi rękoma rzucili się na Sylionów. Było to dla nich takie zaskoczenie że nie wiedzieli co mają zrobić. Po chwili mostek znów był pod kontrolą ludzi. Jeden z oficerów podszedł do komunikatora.
- Tutaj sierżant Jacobsen, cieszymy się że was słyszymy BOW, nasz dowódca jest ciężko ranny czy możecie przysłać kogoś na mostek?
- Da się załatwić, już wysyłam tam moich ludzi, jakieś inne obszary okrętu potrzebują wsparcia?
Sierżant szybko rzucił okiem na mapę okrętu.
- Maszynownia, Laboratoria i Mesa potrzebuje natychmiastowego wsparcia. nie możemy jednak wysłać nikogo więcej, nasi ludzie toczą walki na całym statku.
- Przyjąłem zajmiemy się tym, bez odbioru

Aurora 2, godzina 15:38

Wsparcie oznaczało nową nadzieję na zwycięstwo. Statek niebawem będzie gotowy do startu. Jednostki BOW ruszyły w wyznaczone przez swego dowódcę kierunki. Walka przybrała zupełnie inny obrót. Do tej pory to ludzie musieli bronić się przed Sylionami. Teraz najeźdźca stopniową był wypychany ze statku. Jednak walka dopiero się zaczęła. Jeszcze wiele do zrobienia nim okręt będzie wolno od wroga...
 
__________________
It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.

11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie.
Mizuichi jest offline