Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2010, 18:38   #5
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Karczma

Artur spojrzał na Saverock'a. Jego pytanie wydało mu się banalne, ale uśmiechnął się i odpowiedział
- Jesteście świetnie wyszkoleni, a z zasłoną naszej armii powinniście dać sobie radę.
Następnie głos zabrał Hrodgr. Najwyraźniej źle zrozumiał Artura, więc ten postanowił sprostować to co powiedział.
- JA wyjeżdżam za kilka chwil, WY wyjeżdżacie jutro z samego ranka. Ja z oddziałem pojadę wesprzeć Tel-Ahman, wy pojedziecie na południowy-wschód do fortu Haratar. Tam zostaniecie pokierowani przez ziemie umarłych aż do Dymitra. Szczegóły poznacie na miejscu, zdradzanie ich teraz było by niebezpieczne.
W tym momencie do karczmy wszedł jakiś oficer i szepnął Arturowi kilka słów. Ten zwrócił się po raz ostatni do młodych magów
- Na mnie już czas, w okolicy jest mały podjazd nieumarłych, czas rozpocząć łowy. Powodzenia.
Wychodząc z karczmy Artur zamiótł efektownie płaszczem po czym dało się słyszeć jak skrzykuje oddział, uruchamia golema i oddala się. Magowie zostali sami w zatęchłej karczmie z kuflami czegoś, co wyglądało jak piwo. Zapadła niezręczna cisza, którą przerwał prawdziwy wysyp gości. Chłopi korzystają z faktu, iż wojsko odeszło wlało się do karczmy. Wszystkie stoliki były zastawione, polewano wszelkie alkohole, zaczęto śpiewać i bawić się. Tryunki uderzyły magom do głów, oni także popuścili wodze swej fantazji i bawili się razem z chłopami i drobną szlachtą.

Karczma - następnego dnia

Pierwszy ocknął się Hrodgar. Bolała go trochę głowa, nie pamiętał co się działo poprzedniego dnia po wyjeździe Artura. Najwyraźniej zabawili się trochę ponad miarę - jak to szlachta. Nie ważne czy wysoko urodzona, czy zaściankowa. Chwilę później ocknęli się także pozostali magowie. Wszyscy byli w pokoju na górze, który najwyraźniej dostali od karczmarza. Po krótkim sprawdzeniu ekwipunku udali się na dół. Karczma była pusta i tak samo zatęchła jak wczoraj. Jedynie karczmarz samotnie wycierał brudną szmatą kufle.
- Toście panowie zaspali trochę. Świt był ze dwie godziny temu, chodźcie bo mięso wystygnie.
Karczmarz podał magom mięso i po bochenku chleba do ich stołu. Gdy tylko "nowa elita magów" rozpoczęła posiłek dobiegły ich jakieś krzyki. Najpierw niewyraźne i odległe, potem coraz silniejsze, aż nagle jakiś szlachcic wpadł do karczmy z przerażeniem w oczach
- Ratuj się kto może, umarli jadą! Cały oddział jazdy! Ratuj się kto żyw!
Po czym wybiegł tak jak stał.

Lagann "Biały" Gurrensson i Ivan Ivanov Smirnow


Dwie postacie jechały konno drogą. Niby nic nadzwyczajnego, zwykli podróżni, gdyby nie fakt iż za nimi ciągnęły się wielkie golemy bojowe. Dwaj podróżni byli magami wojennymi. W oddali rysowała się wioska, słońce wstało niedawno. Magów tych skierowano do tej wioski z Nowenher, by spotkali się z pułkownikiem Arturem, lecz spóźnili się najwyraźniej. Coś jednak przykuło ich uwagę. Co jakiś czas mijali uciekających z wioski ludzi, a na wschód od niej malowała się czerwona łuna. Zbyt późno już było na łunę wschodu, była to łuna pożaru. Do wioski magowie mieli dziesięć minut jazdy galopem, piętnaście z golemami przy dużym wysiłku.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline