Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2010, 19:26   #41
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
W czasie gdy trwały przygotowania do wyruszenia Eburon oddalił się na moment od pozostałych uciekinierów. By pomodlić się wolał mieć wokół siebie ciszę. A modlitwy nie zamierzał zaniedbywać. Chociaż Leśna Królowa była bardziej tolerancyjna niż inni bogowie, to ona też obdarzała mocami swych wyznawców po modlitwie.
Oczywiście czary jakimi władał Eburon nie mogły się równać z czarami doświadczonych druidów, ale w sytuacji, w jakiej znalazła się ich grupka najdrobniejszy nawet czar był nie do pogardzenia.

Gdy zjawił się przed jaskinią wszyscy siadali do posiłku.
W sumie zajęło to mało czasu - zjedzenie, zatarcie śladów pobytu i byli już gotowi by ruszyć na miejsce spotkania z trójką śmiałków (lub głupców - zależnie od punktu widzenia), którzy wyruszyli by zbadać sytuację panującą w Brim.
Dojście do polanki, na której mieli się spotkać, zajęło im zdecydowanie mniej czasu, niż nocna droga w drugą stronę. I nawet nie musieli czekać na zwiadowców.
Część zwiadowców, jak się po chwili okazało.

- Widzę, że jednak przetrwaliście! – powiedział Eburon nieco zaskoczony. Jednak nie przybyciem tej dwójki, tylko brakiem jednego zwiadowcy, który to brak od razu rzucił się w oczy. Zgubienie jednej trzeciej składu osobowego... To było dziwne. Jak mogli kogoś zostawić? – Zaraz zaraz... Gdzie Eliot? Przecież był z wami – druid uniósł pytająco brew.

Nagle rozległ się tupot stóp i odgłosy przedzierania się przez krzaki.
Jak głosi stare powiedzenie "O wilku mowa...".
Zdaje się, że Eburon niepotrzebnie pytał o Eliota, bo ten pojawił się niczym wyczarowany za pomocą różdżki. A przynajmniej tak samo efektownie, do czego przyczyniła się towarzysząca mu niczym zbyt długi ogon grupka goblinów.

Eburon nie potrafiłby powiedzieć, czy do szybkiej ucieczki bardziej zachęcił go krzyk Eliota, czy pełen rozsądku okrzyk Harilla, ale bez względu na źródło inspiracji nie zamierzał się długo namyślać i zanurkował w krzaki, poprzedzany przez Ulva.
Kątem oka zauważył tylko, że wszyscy rozproszyli się, a w tym samym kierunku co on pobiegła jeszcze trójka dzieci.
Może gdyby zawrócili i stawili czoło goblinom udałoby im się je pokonać. Nie wiadomo było jednak, ile stworów goni ich grupkę, zaś ryzykować życiem swoim i cudzym byłoby rzeczą mało rozsądną.
Był pewien, że są w stanie uciec każdemu goblinowi, ale... Nie do końca był pewien, czy czasem goblinom nie towarzyszy jakiś ork. I czy krótkonogi Lajl wytrzyma tempo ucieczki.

Eburon zatrzymał się na moment.
Kierunek w jakim podążali nie należał do tych, które by polecił przeciętnemu podróżnikowi. Wilki, które założyły tam swoje legowisko, niezbyt lubiły obcych. I mogło się okazać, że potraktują Iana i Mylaya jako swoistą przekąskę. Uciec z łap goblinów by znaleźć się w paszczach wilków?
A on nie był pewien, czy zdoła ich ocalić...
Odwrócił się do nadbiegającego Lajla.
- Zatrzymaj się na moment - powiedział. Nasłuchując przy okazji odgłosów pogoni. - Tam jest niebezpiecznie... Wilki. Może się się gdzieś schowasz, a ja poszukam tamtych? - zaproponował.
 
Kerm jest teraz online