Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2010, 19:29   #42
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
BoYos


Po dotarciu do Brim znalazł to, czego oczekiwał. Wszyscy grzecznie spali. Wyjątkiem były jedynie gobliny, które pełniły rolę warty. Nie ma co wchodzić. Zbyt wielkie ryzyko. Sam może by się i zakradł...ale zbyt wielkie ryzyko. Ogarnął wzrokiem jeszcze raz całość miasta, a raczej pozostałości i zrobił krok w tył. Odwrócił się i chciał postawić nogę lecz nie mógł. Zahaczył o korzeń i stracił równowagę.
"O cholera jasna!"
Gruchnął z całym impetem na ziemię. Stado ptaków poderwało się do lotu. Z dala słychać było krzyk goblinów. Nagle ziemia zaczęła się trząść. Elliot podniósł głowę i natychmiast schylił. Strzała przeleciała nad nim i trafiła w drzewo. Dłużej się nie zastanawiał. Wstał i ruszył biegiem. Szybko próbując pozbierać myśli próbował zmylić goblinów robiąc slalom między drzewami. Na początku miał biec do swojej chaty. Jednakże nie chciał narazić na niebezpieczeństwo reszty. Interesującym pomysłem wybiec na polane i przebiec ją wzdłuż. Dzięki wbiegnięciu do lasu z polany prędzej by ich zgubił. Kilka strzał przelatywało niedaleko chłopaka lecz ten za każdym razem albo się schylał, albo zmieniał tor biegu z linii prostej na krzywą.

Biegł już jakiś czas i szczerze mówiąc zaczynał się męczyć. W końcu zaczął widzieć gdzie zaczyna się polana. Ale...byli tam...WSZYSCY! Co robić. Szał myśli zapchał jego głowę. Nie widział innego wyjścia. Wpadł na ostatnie drzewo i złapał oddech. Krzyknął coś ale to bardziej był pisk. Zebrał w sobie jeszcze raz siły i wydarł się niczym wodzirej :
- UCIEKAJCIE !
Sam też nie czekając za długo ruszył w długą przed siebie. Na początku wszyscy biegli w zwarciu jednak później między drzewami gubiły się poszczególne osoby. Na końcu jego ciężkiej drogi wszyscy stanęli. Wszyscy... było ich 4. Harril , Garret , Oskar i Elliot. Spojrzał na ich zmęczone twarze. Nie był w stanie nic powiedzieć. To on przebiegł najwięcej ze wszystkich, jednocześnie pobijając swoją życiówkę na odległość bardzo dużą. Usłyszał mowę Oskara.
Czyli nocowali w jaskini.
Dowiedział się jednego. Warto było wspomnieć, że wszyscy prawdopodobnie byli najedzeni. Oprócz jednej osoby. Jak tak dalej pójdzie, będzie musiał jeść korę z drzewa albo nawet liście. Gdy złapał oddech i chwilę odpoczął :
- Jeśli wrócimy tak jak biegliśmy to wyjdziemy na polanę. Mam nadzieję. Dalej traficie do tej waszej...jaskini?
spytał opierając ręce na kolanach i dysząc.

Nemo

Młoda wiedźma pamiętała swoje pierwsze polowanie na królika. Chociaż, właściwie, to nie-nie pamiętała. Przynajmniej nie dokładnie. Ale potrafiła przywołać pewien zestaw obrazów i uczuć, który spinał początkowe fazy jej życia jako wróg rodzaju kicającego rodzaju. Wtedy jeszcze niezbyt efektywny, trzeba dodać; brak jakiejkolwiek gracji pośród gałązek i innych dźwiękogennych obiektów które wypełniały las, znacząca utrudniał jej jakiekolwiek próby skradania. Nieznajomość techniki przedzierania się przez krzaki czy im podobne, uczynił ją właścicielką kolekcji bolesnych i dokuczliwych zadrapań. Nie raz, nie dwa wracała do domu z pustymi rękoma, tylko po to by dostać kijem za brak pomysłowości.
Teraz jednak, teraz była kilka lat starsza, a kicająca nacja straciła całe rodziny przez sprawne dźgnięcie czy przebiegle wypuszczony bełt. Tak, niezliczalne zastępy słodkich stworzonek zostały przerobione na przepyszne, doskonale przyprawione posiłki, służące tylko i wyłącznie zaspokojeniu kobiecych kaprysów!
I prawdę mówiąc, Marysia czuła się z tym doskonale dobrze. Ba, przez to, że pierwsze polowania sprowadziły na nią tyle nieszczęść i nieprzyjemności, teraz za każdym razem gdy odbiera życie znienawidzonym kreaturom, czuje przyjemne ukłucie satysfakcji.
Plus, jest tyle wspaniałych wariantów kulinarnych, które zakładają użycie mięsa akurat tego wspaniałego stworzonka. Tyle intrygujących kombinacji! Wciąż nie wypróbowała smaku, jaki daje kombinacja tego zioła z tamtym...
Mmm. Jak wielką inspiracją do przemyśleń i wspominek może być porządne śniadanie! Na pewno większą, niż konieczność składana raportu prostaczkom ze wsi. Meh. Jakie to szczęście, że miała Iana, coby ją wyręczył i pozwolił mądrze kiwać głową, jednocześnie samej nic nie mówiąc. Do tej pory, uznawała dzieci ze wsi za zło konieczne, ale teraz...teraz, zaczynali świecić się pewnym potencjałem, dając jej kilka pomysłów na efektywne ich wykorzystanie. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, prawda?

Na pewno było coś dobrego w, dla przykładu, uciekaniu przed sprowadzonymi przez niekompetentnego zwiadowcę hordami goblinów!
Tak, zdecydowanie, było coś, takiego. A przynajmniej nerwowo starała samą siebie do tego przekonać pewna zadyszana i czerwona na twarzy czarownica, która wylądowała niedaleko...wody? Tak, niewątpliwym dowodem na obecność tutaj wody był szum, szum generowany zazwyczaj przez...rzeki! Rzeka, rzeka w lesie, była to rzeka odpływająca z tego jeziora, o źródle jej nieznanym...tak. No, czarownica miała przynajmniej jakiekolwiek, minimalne pojęcie o swojej lokalizacji. Dobrze chociaż tyle. Tylko do czego to wykorzystać?
Rozejrzała się, w poszukiwaniu drzewa. Wymruczała coś pod nosem, najwyraźniej tłumaczonego na "dajcie mi moment, rozejrzę się". I zobaczyłaby, gdzie są pozostali, i sprawdziłaby, czy gonią ich gobliny, a jeśli tak, to przygotowałaby im niemiła niespodziankę pod postacią śmiercionośnej kuszy.
Jednak jej epicka wspinaczka skończyła się fiaskiem; może dlatego, że z kuszą na plecach robi się to zdecydowanie niewygodnie, może dlatego, że przypominanie sobie o tym iż nie jest się samotną pośród liści i wypada zadbać o to by spódnica nie odsłoniła tego co ma kryć, a może dlatego że te trzykrotnie przeklęte gałęzie okazały się zbyt słabe gdy były najbardziej potrzebne. Albo ona była zbyt ciężka, chociaż...nie!
Najgorsze było to, że lądując na pupie, nastawiła się na pośmiewisko, a jej wiedźmi autorytet mógł rozmienić się na miedziaki w mgnieniu oka. Argh. Najgorsze że przez nią stracili chwilę...
-Jak czmychać, to może w stronę wody? Szum może pomóc nam skryć się, jeśli będzie trzeba się chować...
Tako rzecze powstająca z zawstydzającego upadku wiedźma!
 

Ostatnio edytowane przez Ajas : 30-08-2010 o 19:32.
Ajas jest offline