Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2010, 23:31   #9
AbduLLachWML
 
Reputacja: 1 AbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodze
(post pisany wspólnymi siłami razem z daamianem87)

Lagann Gurrensson – młody, wysoki blondyn o bladej karnacji, prosto z mroźnych gór dalekiej północy. Mag Bojowy w służbie Króla Menthoru, a do niedawna oficer królewskiej armii, pędzi na koniu do Grez-Nar, małej, zapyziałej wiochy gdzieś pod Nowenher. Niestety szybkość z jaką może się poruszać jest znacznie ograniczona przez potężnego golema który sunie miarowym krokiem zaraz za nim.
„Dobrze jest znów znaleźć się w kulbace i mieć cię przy boku Managarm” wykrzyknął, w sumie bardziej sam do siebie, no bo przecież golem nie mógł go zrozumieć, po czym dodał w myślach „To miła odmiana od aresztu domowego” . Do tej pory zastanawiał się co mogło być w tej misji tak ważnego, że sam Arcymag Edwin pokwapił się do jego Nowenherskiej kwatery, w której pozostawał zatrzymany przez ostatni miesiąc. Musiało być to coś naprawdę poważnego, skoro przywrócili go do służby i cofnęli wszystkie zarzuty które mu postawiono. Z rozmyślania wyrwała go majacząca w oddali potężna sylwetka. Od razu rozpoznał w niej golema bojowego, więc spiął konia w strzemionach i zostawiając w tyle Managarma wyrwał do przodu. Po chwili intensywnego galopu zbliżył się do golema i jego pana. Jego oczom ukazał się starszy jegomość , z twarzą naznaczoną licznymi zmarszczkami. Okrążył jego i jego golema dwa razy po czym zatrzymał się parę metrów przed nimi. Drugi mag zwolnił i zatrzymał się przed nim.
- Witam waszmościa! – zaczął Lagann – Po golemie wnioskuję, żeś waść Mag. Jestem Lagann Gurrensson herbu Wilczy Łeb, również Mag w służbie Króla. Dokąd waść zmierzasz? -
Zaczepiony osobnik popatrzył dziwnym wzrokiem na rozmówcę. Kiedy dostrzegł podążającego za nim golema, na jego twarzy pojawił się delikatny zarys uśmiechu.
- Witam waść. Rację posiadasz, widzę że i wy paracie się tym szpetnym zawodem. - dodał z nutką ironii w głosie. -Zwą mnie Ivan Ivanov Smirnow. Do usług! - skłonił się delikatnie. - Podążam do pobliskiej wioski, której mówiąc szczerze nazwy nawet spamiętać nie mogłem i nie chciałem nawet. Domyślam się jednak, iż cel podróży naszej zbieżny jest. - odparł lekko schrypniętym głosem.
- Niechże zgadnę, chodzi o wioskę Grez-Nar, a podążasz waść na spotkanie z pułkownikiem Arturem Aregionem? Jeśli tak to widzę, że waść równie spóźniony co i ja! - uśmiechnął się prostując się w kulbace. Jego głos był dźwięczny i czysty, ale jednocześnie zimny i beznamiętny. - Co prawdam nie przyzwyczajony do podróży w towarzystwie, ale skoro cel mamy ten sam, może będziem razem dalej podróżować?
W tym momencie golem Laganna zrównał się z nimi i zatrzymując się wypuścił z bojlera znajdującego się na plecach kłeby pary. Do pleców golema powrozem przywiązany był trzymający się z tyłu drugi koń Laganna, objuczony pakunkami.
-Zacna to myśl, jako że w czasach obecnych droga niebezpieczna, a i myśli niebezpiecznie czasem krążą, kiedy gęby do kogo otworzyć nie ma. - odparł Ivan, patrząc przed siebie. - Cel wspólny mamy, tak więc widzę że i zaznajomić się można, jako że i dłuższa droga wspólna czeka nas zapewne.- rzucił okiem na golema swojego rozmówcy. - Stwór waści widzę do boju przygotowany. A czy sprawdzony w boju już, czy dopiero okazję pierwszą krew przelać mieć będzie? - spytał jadącego obok mężczyznę.
- Managarm, bo tako maszyna moja się zowie, nie jednokrotnie już w szranki z truposzami stawał, a wygląda prawie jak nowy tylko i wyłącznie z powodu takowego, że praktycznie co po gruntownym remoncie jest, jako że w trakcie mojego ostatniego z nieumarłymi spotkania, znacznym uszkodzeniom uległ. - odparł, spoglądając w kierunku swojej maszyny - Niech waszmościa mój młody wiek nie zmyli, bo sam też już w życiu zdążyłem niejedno zobaczyć, a od czasu ukończenia Akademii cztery lata temu, czas praktycznie cały po frontach wszelakich się tułam, a życie na walce mi schodzi. - dodał z nieskrywaną pychą w głosie.
- To widzę żeś waść doświadczony w bojach. Dobrze mieć przy boku kogoś, kto od walki nie stroni, coraz mnie takich mężów obecnie spotkać można. - odparł dziwnym tonem patrząc przed siebie.
- Ano, wojowało się tu i ówdzie. No ale kończmy waść tę rozmowę, bo czas ucieka, a kawałek drogi jeszcze przed nami. - ściągając uzdy ruszył koniem w stronę celu ich podróży.
-Słusznie waść prawisz.- odparł Ivanov, pogrążając się we własnych myślach i prowadząc spokojnie konia w tempie, jakie narzucił towarzysz.

Podróżowali w milczeniu przez dobre dwie godziny. Gdy już zbliżali się do celu oczu obojga ukazała się czerwona łuna, której źródłem najprawdopodobniej była płonąca wioska, a to mogło oznaczać tylko jedno - truposze. Lagann miał zamiar coś powiedzieć, ale jego towarzysz go uprzedził.
- Mości Gurrenssonie, prujem na przód, szukając walki, czy też kontynuujem podróż w naszym tempie nie męcząc zbytnio towarzyszy naszych? -
Lagann pomyślał chwilę, przekalkulował coś w głowie po czym odparł:
- Walki przynajmniej na razie się nie spodziewałem, stąd pancerz mam na koniu zapakowany, a na sobie tylko lekki pancerz podróżny. - tu wskazał palcem na lekką skórzaną zbroję z naramiennikami wystającą spod podróżnego płaszcza. - No ale sprawdzić co jest na rzeczy nie zaszkodzi. - to mówiąc poprawił pochwę z dwuręcznym mieczem przytwierdzoną do siodła, sprawdził czy miecz gładko wychodzi, dodając po chwili - Proponuję przyśpieszyć tempa na tyle na ile nasze golemy nam na to pozwalają. –
-Słusznie waść prawisz, jednak wyeksploatować ich zbytnio także nie możemy, w przypadku gdyby walka nas czekała.- dodał Ivanov, poprawiając się w siodle. Lagann kiwnął głową przytakując. Przyśpieszyli tempa na tyle aby zbytnio golemów nie męczyć, ale poruszać się z jakąś logiczną prędkością. Zbliżając się do wioski zastanawiali się co tam napotkają.
 
AbduLLachWML jest offline