Strzał. Ładuj. Strzał. Ładuj. Strza... Cholerny ból nogi!
Draholt aż zawył z bólu, stracił już poczucie czasu - nie wiedział, co się wokół niego dzieje. Może już jest ostatni?
Strzał. Ładuj. Strzał. Ładuj... Strzał.
Koniec, przeciwnik był już na wyciągnięcie paskudnych łap. I był liczny. Tak, z pewnością już nikt nie żyje. A zaraz i on będzie przygrywać Oghmie.
Odrzucił kuszę(może kogoś trafił w głowę i ogłuszył na tyle, by go stratować?) i dobył miecza. Z dzikim krzykiem rzucił się na potwory. W ostatniej chwili sparował może śmiertelny cios.
W końcu spotkał towarzysza. - Jakiś plan? - Krzyknął mu do ucha. Zresztą, jazgot był taki, że pewnie i tak nie usłyszał...
--------------------------------- 5k20=8+17+12+20+13
__________________ Maturzysto! Podczas gdy Ty czytasz podpis jakiegoś grafomana, matura zbliża się wielkimi krokami. Gratuluję priorytetów. :D |