Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2010, 13:26   #15
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Hans zarzucił nogę na nogę, wyciągnął się w krześle z kapeluszem nasuniętym lekko na twarz. Zdawać by się mogło, że śpi. Naprawdę jednak gonił oczyma z mutantem i żałosnym gnomem, który był jego przeciwnikiem. Mutant ruszał się jak na mutanta przystało - szybko, zwinnie, ostrożnie. Gnom natomiast ... cóż, w myślach Hansa trwało intensywne rozmyślanie na temat "Co on sobie myślał atakując kogoś przy takich personach jak Ianlamin ? Przecież to oczywiste, że oni ściągnęli go tutaj". Fakt, iż uznawał wezwanie mutanta za przynajmniej niewłaściwe nie miał teraz nic do rzeczy. Do sali wpadł ów mag i "rozgonił towarzystwo". "Ciekawe co ten gnom sobie myślał ? Chciał pokazać, że coś umie ?" - myślał Łowca. W końcu wszystko zakończył krzyk generała. Był zły. Bardzo zły. Hans widział już takich ludzi. Często niesieni gniewem robili naprawdę wiele strasznych rzeczy, ale on opanował się szybko i zaczął wyjaśniać sytuację.
-No cóż, może nie wszystkim wyjaśniłem jak znalazł sie tutaj pan Kataino, ale nie wpuściłbym tutaj mutanta bez powodu. A z pewnością nie omamiłby jednego z najlepszych magów w promieniu setek mil, jakim jest ten oto pan Ianlamin.

Zwykła gadanina, zagrożenie już minęło. Teraz dowódcy musieli tylko zaprowadzić porządek. Hans rzucił okiem na ekipę. Zastanawiało go czemu nikt inny nie włączył się do walki w obronie gnoma. Strach ? Ciekawość ? Zobojętnienie ? Wszystkie z tych przyczyn wydawały mu się możliwe. On sam nie miał zwyczaju zabijać wszystkiego co się rusza. Łowił istoty na wskroś złe, które szkodzą ludziom. Ten mutant na razie nie sprawiał zagrożenia. Na razie. Kto wie co przyniesie jutro ? W głowie Hansa przewijały się różne obrazy i podejrzenia. "Może to szpieg ? Może zamachowiec ? Może dywersant ?". Nie można wykluczyć żadnej możliwości. Na wszelki wypadek postanowił mieć go na oku. Jego wzrok padł teraz na rycerzy. Lśniące pancerze i symbole oznaczające wysoką rangę rzucały się w oczy z daleka. Prócz ludzi, mutanta i gnoma był jeszcze krasnolud. Przykuł na chwilę uwagę Hansa. W sumie to tylko krasnoludy nie miały go ... jeszcze ... za bezwzględnego mordercę niewinnych bestii i opętanych.

Głos ponownie zabrał generał. Coś tam truł bez sensownie o tym, iż zachowanie takie nie może się powtórzyć i tak dalej. To dobre dla nieroztropnych podróżnych, narwanych poszukiwaczy przygód i niezdyscyplinowanego wojska. Łowca nie mógł pozwolić sobie na chwilę nieuwagi, nieprzemyślany ruch czy inną głupotę w stylu gnoma, bo może przypłacić to życiem. Gdy wysłannik kościoła usłyszał iż dowództwo powierzono rycerzom udał iż tego nie słyszał. Siedział dalej wyciągnięty na krześle w kącie sali, niewidoczny, z kapeluszem nasuniętym na twarz i obserwował towarzystwo. Dumni rycerze pewnie mieli wprawę w dowodzeniu oddziałami, sami też machali meczami nie najgorzej, lecz jak radzili sobie z małymi oddziałami ? Hans nigdy nie ufał takim rycerzom. Widział jak zawodzą, uciekają, jak demony łamią w nich ducha. Łowca nie mógł zawieść. Równie dobrze mógł by wypruć sobie żyły.

Dalej elf mówił coś do dowódców, próbując wbić im do głów iż mają się dogadywać, brać pod uwagę uwagi innych i tak dalej. "Bezsensu" - pomyślał Łowca. "Co to za pomysł, by dowodziły dwie takie persony ? Jak w wirze walki, pod ostrzałem czy szarżując mają słuchać naszych uwag ? Coś mi się tu nie podoba". Zniecierpliwiony generał mówił którędy mają jechać, ale Hans nadal zdawał się go nie słuchać. Był tym troszkę znużony, nie lubił takich obrad. Najlepiej czuł by się już w drodze. Nawet gdy padła krótka wzmianka o jego osobie nie zareagował. Ktoś mógł by mu zarzucić zimną obojętność wobec powodzenia misji, ale tak nie było. Zresztą Hans wyznawał zasadę - "czyny, nie słowa". Nie miał zamiaru wdawać się z nikim w dysputy, słuchać samobójczych rozkazów frontalnej szarży i tak dalej. Mówić umie każdy, skutecznie machać mieczem - niekoniecznie. W końcu to "posiedzenie" krótko zakończył generał, zadając pytanie o pytania, chcąc jak najszybciej zbyć drużynę. W głowie Hansa zrodziła się na ułamek sekundy wredna myśl by nie dać mu satysfakcji i nie pozwolić odejść, zasypać pytaniami o jakieś błahostki, ale zdusił ją w sobie, a jedynym jej przejawem był trwający sekundę lub dwie niewielki, szyderczy uśmieszek na twarzy Łowcy.

Hans pozwolił wyjść z hali innym, dopiero sam wyszedł. Zastanawiał się chwilę czy nie udać się prosto do stajni, ale nie miał prowiantu. Ruszył więc do magazynu. Tam towarzysze kończyli już wybieranie ekwipunku. On zgarnął tylko żywność dla siebie na kilka dni. Opuścił magazyn bez słowa i udał się do stajni. Tam rzucił monetę stajennemu, jego klacz była najedzona i gotowa do drogi. Z uśmiechem poklepał ją po karku, rzucił krótkie "jak się masz ?" i wyprowadził na dziedziniec. Następnie dołączył do towarzyszy i rzucił z zadowoleniem w ich stronę
- To jak ? Teleportujemy się, hę ?
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline