Gottri uśmiechnął się tryumfalnie do Karguna. Pobratymiec powinien zrozumieć jaką urazą było to dla krasnoludzkiego szlachcica, brać go za zwykłego poszukiwacza przygód z niskiego rodu. Pan zamku przyglądał się temu. Mierzyli się wzrokiem przez ułamek sekundy, aż wzrok Sebastiana padał po kolei na innych towarzyszy krasnoluda. W końcu po przywitaniu się zaprosił wszystkich do środka. Mimo ubogiego wystroju były tam AŻ trzy krzesła i kilka ław. Na wszystko padało wątłe światło. Krasnolud zasiadł na krześle i ogarnął wszystko wzrokiem. W końcu głos ponownie zabrał szlachcic. - Co do zapłaty - gotowy jestem zapłacić Wam po dziesięć złotych koron na głowę. Żadnych zaliczek, pieniądze otrzymacie gdy dostarczycie dowody, że problem stał się nieaktualny. Dziesięć koron to w dzisiejszych czasach majątek, nie kręćcie nosami. A jeśli się nie podoba to wynocha, znajdę sobie kogoś innego, będącego w większej potrzebie finansowej!
Gottri przez kilka chwil rozważał tę propozycję. Sumy były niewielkie, sam posiadał w mieszku dużo gotowizny oraz dosyć cenną biżuterię, ale każdy grosz się przyda. No i fakt iż będzie mógł rozsławić się jako pogromca bandytów i zbawca tego zubożałego szlachcica ostatecznie zaważyły na osądzie krasnoluda. - Zgoda, mości panie, jeśli tylko twój ... zarządca ... powstrzyma się od wygłaszania swoich ... opinii na temat mego urodzenia - krasnolud posłał lekko pogardliwe spojrzenie Adolfowi, gdy wszedł do sali jakiś starszy jegomość.
Człeczyna ta okazała się kapłanem. Krótko rozmawiali ze szlachcicem, udzielił wszystkim błogosławieństwa i Sebastian i powiedział - Z błogosławieństwem Taala na pewno Wam się uda - Sebastian von Zvirgau na zakończenie audiencji uderzył pięścią w stół. - Co tu jeszcze robicie? Do roboty! A jak czegoś nie wiecie, to zapytajcie Bornitza.
Gottri zbliżył się do zarządcy i z wyższością i dumą w głosie powiedział - Gdzie znajdziemy te ścierwa ? Ileż tych goblińskich pomiotów znajdziemy w lasach ?
__________________ Także tego |