Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-08-2010, 14:51   #11
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Gottri uśmiechnął się tryumfalnie do Karguna. Pobratymiec powinien zrozumieć jaką urazą było to dla krasnoludzkiego szlachcica, brać go za zwykłego poszukiwacza przygód z niskiego rodu. Pan zamku przyglądał się temu. Mierzyli się wzrokiem przez ułamek sekundy, aż wzrok Sebastiana padał po kolei na innych towarzyszy krasnoluda. W końcu po przywitaniu się zaprosił wszystkich do środka. Mimo ubogiego wystroju były tam AŻ trzy krzesła i kilka ław. Na wszystko padało wątłe światło. Krasnolud zasiadł na krześle i ogarnął wszystko wzrokiem. W końcu głos ponownie zabrał szlachcic.
- Co do zapłaty - gotowy jestem zapłacić Wam po dziesięć złotych koron na głowę. Żadnych zaliczek, pieniądze otrzymacie gdy dostarczycie dowody, że problem stał się nieaktualny. Dziesięć koron to w dzisiejszych czasach majątek, nie kręćcie nosami. A jeśli się nie podoba to wynocha, znajdę sobie kogoś innego, będącego w większej potrzebie finansowej!

Gottri przez kilka chwil rozważał tę propozycję. Sumy były niewielkie, sam posiadał w mieszku dużo gotowizny oraz dosyć cenną biżuterię, ale każdy grosz się przyda. No i fakt iż będzie mógł rozsławić się jako pogromca bandytów i zbawca tego zubożałego szlachcica ostatecznie zaważyły na osądzie krasnoluda.
- Zgoda, mości panie, jeśli tylko twój ... zarządca ... powstrzyma się od wygłaszania swoich ... opinii na temat mego urodzenia - krasnolud posłał lekko pogardliwe spojrzenie Adolfowi, gdy wszedł do sali jakiś starszy jegomość.

Człeczyna ta okazała się kapłanem. Krótko rozmawiali ze szlachcicem, udzielił wszystkim błogosławieństwa i Sebastian i powiedział
- Z błogosławieństwem Taala na pewno Wam się uda - Sebastian von Zvirgau na zakończenie audiencji uderzył pięścią w stół. - Co tu jeszcze robicie? Do roboty! A jak czegoś nie wiecie, to zapytajcie Bornitza.

Gottri zbliżył się do zarządcy i z wyższością i dumą w głosie powiedział
- Gdzie znajdziemy te ścierwa ? Ileż tych goblińskich pomiotów znajdziemy w lasach ?
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline  
Stary 31-08-2010, 14:55   #12
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Dość szybko sytuacja uspokoiła się na tyle, że chętni zostali zaproszeni do środka.
Halfling skorzystał z zaproszenia wielmoży i dość szybko wgramolił się na krzesło zawieszając jednocześnie kapelusik na poręczy. Zauważył, że i szlachcic nosił podobny lecz nie to w jego wyglądzie rzucało się najbardziej. Najwidoczniejsza była kpina wymalowana na twarzy szlachciury, kpina mówiąca im, że są nikim i że równie dobrze splunięcie wielkiego szlachcica mogłoby być wystarczająca nagrodą za pracę...

bandyci usieli być sporą i dobrze zorganizowana grupa skoro kręcili się po różnych terenach - włącznie z takimi opanowanymi przez druidów - co z pewnością do bezpiecznych nie należało. Mogli mieć wsparcie wśród miejscowych, mogli mieć wsparcie nawet u hrabiego von Shirach. Szlachcic dający zatrudnienie albo nie wiedział nic, albo tez nic nie chciał powiedzieć - tak czy inaczej nie wróżyło to dobrze tej kpiącej facjacie.
halfling siedział spokojnie, słuchał, nie wychylał się , nie narażał - pamiętając o ostrzeżeniach Bronitza. jednakże gdy do sali wszedł kapłan i przemówił Tupik nie wytrzymał. Zerwał się z krzesła i przyklęknął przy kapłanie czepiając się go za skraj szaty...

- O wielki kałanie Talla , zechciej udzielić mi błogosławieństwa w wyprawach na wzgórzach Kolosa. Do tej pory strzegę niczym skarbu fajki pobłogosławionej przez druida Vidoma - może znasz go kapłanie? - zapytał halfling pokazując jednocześnie pobłogosławioną fajkę.

Całe to przedstawienie miało na celu nie tylko wyłudzenie błogosławieństwa od kapłana ( a może i jakowychś ziół o które halfling zamierzał wypytać) , ale przede wszystkim zaakcentowanie swej obecności i zaznajomienie się z kapłanem - najwyraźniej częstym gościem szlachcica. O ile szlachciura mógł sobie pozwolić na całkowite zepsucie stosunków z najmitami, o tyle jego kolega/przyjaciel/gość z pewnością miał większe znaczenie dla gospodarza niż najemnicy. Na tym znaczeniu halfling próbował oprzeć nowe spojrzenie szlachcica.

Pełna pokory postawa miała zjednać mu kapłana Talla, tym bardziej że Tupik realnie kochał przyrodę a znajomość z druidem Vidomem nie była przecież niczym powszechnym. Halfling wiedział, że bezpośrednio nic od szlachcica nie utarguje, ale pośrednio, poprzez kapłana... mógł uzyskać znacznie więcej. Niestety nie znał więzi łączących obie te osoby - czy była w pobliżu świątynia Talla, czy kapłan mieszkał u szlachcica... Ze słów szlachcica wynikało , ze był jego mentorem - to zaś dawało możliwości wpływania na szlachcica...wystarczyło tylko wpływać na Kruncheleima.

Halfling zamierzał tez prosić kapłana o przekazanie mu jakiegokolwiek dowodu na to, że kapłan o wyprawie wie i że na nią zezwala - tak na wypadek właśnie spotkania ze znajomymi kapłana Talla. "Nigdy nie wiadomo czy te krasnoludy nie urządzą ogniska ze świętego dębu, lub czy nie zaczną wycierać swe dupska liśćmi Talla. lepiej mieć coś co uspokoi zdenerwowanych druidów i kapłanów..." - pomyślał wiedząc jak niebezpiecznie podróżuje się z krasnoludami po świętych leśnych miejscach.

Oczywiście nie wiedział co może być tym czymś, wiedział jednak że bez papierów od Bornitza na żaden pościg ruszać nie będzie. - A przynajmniej długo zamierzał zgrywać nieprzekonanego. Zamierzał prosić o dokumenty zezwalające na pościg za bandytami na ziemiach szlachcica - włącznie z nakazem pomocy w ujęciu bandytów od okolicznych mieszkańców. Wiedział, że bez choćby minimalnej pomocy będzie ciężko kogokolwiek złapać - tym bardziej, jeśli wieśniacy trzymają z bandziorami.

Do tej pory nie znał liczebności przeciwnika ani jak często działają, ani gdzie. Nie wiedział kto ich wspiera a kto z nimi walczy. Po prawdzie to nie wiedział nawet czy faktycznie będzie ich ścigał - jednak stawka 10 zk z pewnością nie była ostateczną, bandyci musieli mieć bowiem swe łupy a umowa z najmitami nie przewidywała ich zwrotu...

Perfidia halflinga polegała jeszcze na skorzystaniu z ewentualnej możliwości udania się do hrabiego von Shirach z propozycja rozprawienia się z bandytami którzy i jego ziemie męczą... Ale nie było co wyprzedzać faktów, póki co czekał na informacje bez których ciężko byłoby cokolwiek zaplanować o podwyższeniu stawki już nie wspominając.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 31-08-2010 o 14:58.
Eliasz jest offline  
Stary 31-08-2010, 15:59   #13
 
seto's Avatar
 
Reputacja: 1 seto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znany
Temperamentny i nieco arogancki, ale wśród krasnoludów to chyba normalne. Dla pewności lepiej nie wdawać się z nim w sprzeczki. - Pomyślał Klemens widząc reakcję Gottriego. - O proszę, ten drugi również porywczy. Lepiej uważać -Dodał w myślach kiedy zaobserwował, że drugi khazad kładzie dłoń na rękojeści swojej broni.

Kiedy Bielau wysłuchał powitania szlachcica wszedł do środka razem z innymi poszukiwaczami przygód. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że trzeba by się im dokładniej przyjrzeć. W końcu mieli razem pracować. Helfling wydał się Klemensowi dziwnym osobnikiem. Ubierał się nieco cudacznie, ale taka chyba była moda. Niektórzy kupcy nosili się trochę podobnie. Bielau szybko porzucił ten tok myślenia. Kupcy zbyt jednoznacznie kojarzyli mu się z jednym konkretnym kupcem, a ten ze swoją córką... Osobnik z wygoloną głową i wąsami wyglądał na kislevitę. Klemens nie spotkał ich wielu na swojej drodze, ale zapamiętał, że kilku z nich miało podobne wąsy. Ta blizna... Facet musiał być zaprawiony w boju, co zapewne przyda się w tym zadaniu. Zresztą nie on jeden wyglądał na dobrego wojownika. To samo Klemens mógłby powiedzieć o Hansie Meisenie oraz obu krasnoludach, które jako rasa słynęły z waleczności. Ostatni osobnik wydawał się najdziwniejszy. Nosił się jak łowca czy inny myśliwy, ale coś tu się nie zgadzało. Ubrania takich ludzi są zazwyczaj w nieco gorszym stanie... No chyba, że ten akurat przesadnie dbał o czystość i porządek.

Z rozmyślań wyrwał Klemensa głos pana von Zvirgau. Bielau zrobił nieznaczny ruch w stronę krzeseł po czym zajął miejsce na ławie. Wiedział, że nie ważne jaką kwotę zaoferuje im von Zvirgau to on i tak podejmie się zlecenia. Sakiewka Klemensa bynajmniej nie świeciła pustkami, ale kilka dodatkowych monet na pewno by jej nie zaszkodziło.
Bielau już miał powiedzieć, że zgadza się na postawione warunki, ale stwierdził, że poczeka na wypowiedzi kompanów, którzy być może będą chcieli negocjować.
Do pomieszczenia wszedł stary mężczyzna, który został przedstawiony jako kapłan. Klemens wstał i skłonił się.
- Dzięki ci ojcze za dobrą radę i przestrogę.

Bielau już miał opuścić salę zgodnie z poleceniem szlachcica. Kiedy zobaczył "przedstawienie" urządzone przez halflinga zatrzymał się na chwilę, uśmiechnął się i ruszył dalej. Zabawny jegomość. Będzie nam wesoło w tej kompanii
 
seto jest offline  
Stary 31-08-2010, 21:00   #14
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Kargun nie zasiadł na krześle, choć pewnie z racji urodzenia miałby do tego prawo. Wolał jednak sam zyskać odpowiednią reputację niż wspierać się na czynach przodków. Przysiadł więc na ławie i uważnie słuchał słów hrabiego.

"Chwały z tego wielkiej nie będzie, złota zresztą też, ale od czegoś trzeba zacząć." - pomyślał "Jemioła" wysłuchawszy propozycji szlachcica, który nawet zadziwił go pozytywnie swą prostolinijnością. W zasadzie dla krasnoluda spotkanie mogłoby się już skończyć, ale pojawił się też ludzki kapłan. Kilka ostrzeżeń, błogosławieństw, innych dupereli i można było już wynieść się z tego wątpliwej urody przybytku.

Kargun skierował swe kroki prosto do Bornitza, było kilka szczegółów które trzeba było omówić, choćby to ile było napadów, czy ktoś widział sprawców i gdzie był ostatni napad? Przydałoby się uzyskać też mapę okolicy by nie błądzić jak sowy w upalny dzień.
 
Komtur jest offline  
Stary 31-08-2010, 22:21   #15
 
Azazello's Avatar
 
Reputacja: 1 Azazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodze
Von Zvirgau wyglądał dla Levana jak każdy inny szlachcic. Zdawał sobie sprawę z tego, że dla szlachcica oni wyglądali pewnie jak bracia, porzuceni w dzieciństwie przez matkę i wychowani na ulicy, a trzej dodatkowo skarleni. Pewnie połowa była sierotami, bo inaczej nie stali by tutaj przed szlachetką licząc aż coś im skapnie, tylko zajęli się uczciwą pracą lub rodziną. Co taki von Zvirgau mógł sobie o nich myśleć? Levan patrząc po zgromadzonych nie powierzyłby im nawet misji opróżnienia lokalu z pijanych gości, ze strachu że połowę okradną a drugą powieszą dla zabawy. Ale Levan czuł, że on tego nie widzi. Jest ślepy na to, że taka zbieranina jeśli nie będzie kierowana przez kogoś rozsądnego, nie ma szans zrobić nic, o czym ktokolwiek mówiłby jeszcze dwa dni później.

Tylko, że był jeszcze Tupik. Levan nie wiedział, czy chce się w to pakować. Nie, wiedział – nie chcę! Tupik należał do osób, które w dwa miesiące albo zbudują obok zamek konkurencyjny, albo przejmą ten – czy to zbrojnie, ścinając dotychczasowego właściciela, albo fabrykując jakiś dokument. Levan szuka pracy i nie ma zamiaru ryzykować własnym gardłem w dążeniach tego wiecznie niezaspokojonego niziołka. Kieslevita nie miał takich ambicji, chciał spokoju, wreszcie świętego spokoju… Dziesięć złotych koron ma mu zapewnić ten spokój na dość długi czas. Stojąc z tyłu wyraźnie zauważył poruszenie jakie wywołała kwota rzucona przez von Zvirgaua. Każdy z nich jest prawdopodobnie zdesperowany. Ciekawe jak bardzo zdesperowany był sam pan Sebastian, skoro zdecydował się wynajmować bandę zbirów? A może to pomysł wielebnego, na którego to – po zakończeniu przemówienia von Zvirgaua – rzucił się Tupik, jakby sypał on złotem z nogawek. Duchowni byli przewrotni, z jednej strony gardzili bandytami i łotrami, a z drugiej bez skrupułów wykorzystywali ich w swoich gierkach. Levan już raz prawie stracił życie wchodząc w układy z duchownymi.

Levana bardziej interesowały informacje o samych bandytach. Nawet jeśli to jakieś orki, to na pewno nie działały samopas były na to po prostu zbyt głupie. Spotykał je już w Kislevie. Wystarczy zastrzelić szamana czy herszta i zostaje tylko rzeź całej reszty. A tu wygląda na bardziej zorganizowane działanie. Jako, że prawie nikt nie palił się do zadawania pytań, podszedł do zarządcy Adolfa i rzeczowym lecz stanowczym głosem przeszedł do rzeczy. Chyba miał więcej siły przebicia i oczy na odpowiedniej wysokości, bo Adolf wyraźnie patrzył na niego. Interesowało go przede wszystkim to jak często dochodziło do ataków, skąd pomysł że to jedna zorganizowana banda, gdzie dochodziło do ataków – tu przydałaby się mapa włości – najpierw pomyślał Levan, a potem o nią poprosił zapominając użyć słowa proszę, jakie towary giną najczęściej, no i przede wszystkim koniecznie musieli porozmawiać z kimś, kto przeżył taki atak. Levan miał pewne doświadczenie, bo sam kiedyś napadał na kupców. Liczebność napastników była szczególnie istotna, bo przyszła mu na myśl pułapka, kilka ciuszków, dwa wozy i oni też będą robić za kupców na szlaku. Levan zauważył, że jeden z krasnoludów zadaje pytania o których sam myślał, nie przerył więc mu, po co? Ważne by uzyskać informacje.

W czasie rozmowy zaczynała swędzieć go broda, przynajmniej w tych miejscach, gdzie włosy mogły jeszcze odrastać. Muszę się ogolić…
 
Azazello jest offline  
Stary 01-09-2010, 20:40   #16
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Odetchnął z ulgą gdy awantura wywołana przez młodego krasnoluda rozeszła się po kościach. Widok wystraszonego zarządcy płaszczącego się przed Gottrimem wywołał uśmiech politowania na twarzy młodego adepta sztuk magicznych.

Po zaproszeniu do środka od razu skierował się ku ławie. Nie miał szlacheckich ani wodzowskich ambicji jak co niektórzy, a i przebywanie w pierwszym szeregu nie pasowało za bardzo do tradycji jego kolegium.

Ze spokojem przyjął wiadomość o wysokości oferowanej kwoty. Nie zrobiła ona na nim wrażenia, ale nie przybył przecież do tej zapadłej dziury, żeby zarabiać pieniądze. Jego misja była znacznie większej wagi, toteż tylko pokiwał głową na znak zgody.

Ożywił się dopiero gdy Sebastian von Zvirgau uderzył pięścią w stół goniąc ich do roboty.

Podniósł się i ruszył w kierunku kapłana Taala. Niestety, niziołek w zbroi skradzionej pewnikiem z jakiegoś krasnoludzkiego grobowca był szybszy. Nie pozostało nic innego jak cierpliwie czekać, przysłuchując się rozprawie o błogosławionych fajkach. Gdy tylko Wielebnemu Kruncheleimowi udało się oswobodzić, Ulli podszedł z boku zagadując.


-Wielebny wybaczy, zajmę tylko chwilkę. Ja nie palę fajki, ani nie chcę niczego sprzedać.- Miał nadzieję, że żart zatrzyma kapłana na tyle długo by mógł uzyskać potrzebne informacje.- Jestem Ulli Forster, syn tej ziemi. Urodziłem się w zniszczonej 22 lata temu wiosce Erzfeld. Moi rodzice byli gorliwymi wyznawcami Taala i Rhyi. Niestety banda zwierzoludzi położyła kres ich istnieniu tak jak i reszty moich ziomków. Mówił Wielebny, że wesprzecie nas pomocą duchową. Znając te okolice boję się, że może ona być bardziej przydatna niż miecze. Czy nie ma Ojciec informacji o aktywności jakiś „sił nieczystych” na przykład kultu chaosu, lub czarnoksiężnika?- Mówiąc to złożył ręce w kształt poroża jelenia i wykonał gest jakby coś odpychał.- Może to wcale nie są zbójcy?

Wpatrzył się w starego kapłana wyczekując jego reakcji.
Gdzie dwóch rozmawia warto być trzecim by mieć pełny obraz sytuacji. Dwójka nowych kompanów aż prosiła się o obserwację. Ponieważ Hans nie mógł rozdzielić się na dwie części wybrał wzbudzającego niepokój myśliwego. Także kapłan był osobą ciekawa i przydatną.
-Kult? Czarnoksiężnik? Jesteś niemal moim równolatkiem jak można wciąż tak myśleć? Zaginęło kilku kupców kóz a ty już mieszasz w to czarowników. Mamy niespokojne czasy i tyle.
-Ale do rzeczy wielebny ojcze, czy ojca błogosławieństwo mogłoby przybrać bardziej materialną formę. Listu potwierdzającym nasze działanie? Prawdopodobnie będziemy musieli zajrzeć także do świętych miejsc. Spisany autorytet ojca na pewno pozwoli nam przekonać ich opiekunów do udzielenia nam pomocy.


Ulli zbity z pantałyku wtrąceniem się dopiero co poznanego „kolegi” potrzebował kilku seskund na dojście do siebie. Przybrał więc twarz w grzeczny uśmiech i odpowiedział natrętowi.


-Jak można tak myśleć? Ano można, gdybyś jak ja wywodził się stąd nie zadawałbyś takich pytań. Dajmy się wypowiedzieć wielebnemu, my będziemy mieli mnóstwo czasu na rozmowy.-Skierował pełne wyczekiwania spojrzenie swych błękitny oczu na Kruncheleima.
 

Ostatnio edytowane przez Ulli : 01-09-2010 o 20:49. Powód: Literówki, interpunckja
Ulli jest offline  
Stary 02-09-2010, 12:41   #17
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
-To parszywa okolica. Lecz nie bójmy się na zapas, są na magów sposoby. Widzisz moją bliznę? To pamiątka po pewnym czarowniku, z tego co wiem sukinsyn nie żyje.- Wymusił uśmiech na twarzy wskazując na oparzenie. Tak naprawdę nie wiedział czy czarnoksiężnik uniknął kary czy nie. Wszystko wskazywało na to, że zdechł ale z kimś o takiej mocy nigdy nie można być pewnym.
Tylko kim ty do cholery jasnej jesteś? Myśliwy szukający czarowników.
Hans podjął decyzję, trzeba się trzymać blisko tej osoby. Żałował braku wiedzy o czym dokładnie rozprawiają z Bornitzem, i nie wie czy nikt nie ma podobnych przypuszczeń.
- Mówiąc o siłach nieczystych, masz synu z pewnością na myśli popleczników Chaosu i mutantów - Leopold Kruncheleim spojrzał uważnie na obu swych rozmówców. - Tak, z pewnością na Wzgórzach jest ich wielu. Być może teraz, po porażce Wroga, jest ich nawet więcej. Jednakowoż to nic specjalnego w lasach Imperium, prawda? Ta plaga trawi ten kraj od wieków. Dodajcie do tego jeszcze zielonoskórych...
Gobliny, to by pasowało do mojego snu, ciekawe. Może on też miał podobny sen i też się pyta?
... i będziecie mieć niemal pełny obraz sił nieczystych. Coś więcej mogą powiedzieć Wam kapłani, mieszkający w dziczy. Niestety spotkam się z nimi wszystkimi dopiero za dwa miesiące, w Sonnstill, kiedy to świętujemy przesilenie letnie. Co do listu polecającego, oczywiście napiszę Wam taki. Jednak nie sądzę aby był konieczny. Wystarczy, że rozmawiać z nimi będziecie grzecznie i nie obrazicie natury, na pewno pomogą.
-Mógłby wielebny coś więcej o tych kapłanach opowiedzieć. Ojciec nie spotka się z nimi dopiero za dwa miesiące, my możemy szybciej. Chyba mogliby oni nam udzielić pomocy w poszukiwaniach. W końcu znają wzgórza, dogodne miejsca do obozowania gdzie można wytropić wroga i dopaść. O list proszę z względu na naszych khazadzkich sojuszników, nie znają naszych obyczajów i mogliby przypadkiem urazić któregoś z kapłanów. Taki list pomógłby zatrzeć nieprzyjemne pierwsze wrażenie. Lepiej się zabezpieczyć niż żałować.
- W Wurstel lub jego okolicach spotkać możecie brata Stefana, dalej na północ we wsiach Neue i Alte Walde obowiązki pełnią Hertha Ungel i Joachim Rosenkitz. Jeśli wyprawicie się na północny zachód napotkacie z pewnością starego Anzelma zwanego Pokrzywką, na zachód od Zvirgau, w okolicy wsi Biztitz mieszka brat Gisbert - wymieniał stary kapłan. - To tyle w najbliższej okolicy, powinno Wam starczyć jak na początek. Ich pytajcie o innych, mieszkających dalej. List Wam przygotuję. Kiedy ruszacie?
Chwilę minęło nim odpowiedział zapamiętując kolejne miejscowości, kierunki i imiona. Odpowiedział dopiero gdy stwierdził, że jakoś to pamięta. Przynajmniej lokalizację, imię jest mniej ważne.
-Nie jestem wstanie powiedzieć. Osobiście chciałbym jak najszybciej, ale wcześniej trzeba dowiedzieć się wszystkiego czego się da. Ojciec pomógł nam znacząco udzielając tych informacji, zobaczymy co powie Bornitz, i chyba będziemy mogli wyruszyć. Oczywiście mapa by się przydała ale to chyba nie w wielebnego gestii.
- Myślę, że Adolf zapewni Wam jakiś szkic okolicy. Jedynie mogę życzyć Wam powtórnie powodzenia i niech Taal sprzyja naszej sprawie - Ojciec Leopold wzniósł ręce w geście błogosławieństwa.
Tupik zaś podsunął się jak najbliżej a później czekał na list, nie specjalnie podobało mu się , że człowiek podszywa się pod prośbę halflinga, tym bardziej, że zapewne pojęcia nie miał o prawdziwych - czy raczej dodatkowych powodach prośby o list jaką złożył Tupik. Podkreślając przy tym, że jako niemal przyjaciel druida ma większe szanse cało dotrzeć i okazać list kapłanom...
-Tak, łuska wywerny i zioła.-Wtrącił z niedowierzaniem niziołkowi, któremu najwidoczniej zależało na tym liście niemal tak jak Hansowi, żołnierz nie zamierzał odstąpić.- Jednak ojcze jak przypuszczam, nie ma przy sobie ojciec przyborów do pisania a wszystkim nam zależy aby wyruszyć jak najszybciej. Więc moglibyśmy udać się po nie i dokument spisać. Jeżeli to nie byłby problem to przydałaby się także kopia, wszak pogoda jest nieprzewidywalna.- Spojrzał na biegającego niziołka, z drugiej strony wolał nie tworzyć konfliktów jeżeli można ich uniknąć. - By oszczędzić wielebnemu pracy mogę sam przepisać, przed burzą chaosu nauczyłem się czytać i pisać.
- Przyjdźcie po pismo później. Handlarzem nie jestem, ziołami nie handluje. Żadnych łusek wywern czy innych potworów też mi nie trzeba... - Leopold Kruncheleim wzniósł oczy w geście wyrażającym lekkie rozdrażnienie rozmową. - Dwie kopie. Teraz wybaczcie, ale sprawę do pana von Zvirgau mam...
-Oczywiście ojcze.
Hans skłonił się i podszedł do stołu gdzie rozmowa wydawała się powoli kończyć. Swój cel osiągnął, będzie pracował dla kultu, nie tylko dla nikomu nie znanego szlachetki. Sprawa do pana von Zviragu była niepokojąca, czy on sam swoimi nadzwyczajnymi zdolnościami czytania i pisania był powodem tej sprawy? Hans nauczył się, że lepiej się nie wychylać, tutaj popełnił błąd.
Pomyślał nad tym trochę, jednak co dziwnego w tym, że syn kupca umie czytać? Uczył się zawodu mundur dostał później.
-Za kupców się podacie, będziecie jeździć tam i nazad i prowokować. Poszukam we wsi, pewnie się znajdzie. - Kończył zarządca.
Sierżant podszedł do niziołka i klepnął w ramię.
-Nie wiem czemu tak ci zależało na tym liście od kapłana ale dostaniesz go, załatwiłem dwie kopię. Jedna dla mnie, jedna dla ciebie skoro nawet chciałeś łuskę wywerny za nią przetargować.
-Przepraszam, że podsłuchiwałem, ale plan z wozem uważam, za posiadający zasadniczą wadę. Mimo że znajdziemy bandytów i zaskoczymy ich naszą walką, to wciąż to my wpadamy w zasadzkę. Zaś oni będą przygotowani. Tak czy inaczej jesteśmy na gorszej pozycji.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 02-09-2010, 15:17   #18
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Krasnolud znalazł urzędnika na dziedzińcu.
- No człeczyno powiedz mi teraz ile było tych napadów?

Krasnolud został po chwili dogoniony przez Klemensa, który również był zainteresowany odpowiedzią na to pytanie. Miał także kilka swoich, ale nie chciał zarzucać nimi urzędnika. Niech ów najpierw odpowie khazadowi.

- Mnie również interesuje odpowiedź. - Bielau nie chciał wyjść na osobę, która podsłuchuje cudze rozmowy, nawet jeśli dotyczą one celu wspólnej misji.
- Szanowny khazadzie, nie znam lokalizacji siedziby owych bandytów. gdybym znał inaczej by się sprawa miała, prawda? - odparł Bornitz, kasłając i nieco odsuwając się od krasnoludów. Najwyraźniej niedawna lekcja wywołała właściwy skutek. - A co do liczebności, to napadnięci mówili o tuzinie, co najmniej. W ostatnim tygodniu trzykrotnie napadano kupców, w tym zacnego Hugona Bloebke z Kappelburga. A sprawa ciągnie się od około miesiąca. W sumie napadów na kupców było siedem. Do tego bandyci owi skradli kilka sztuk bydła i owiec z siół Dulfsderweile i Kleine Farn. W tym pierwszym obili poważnie jednego chłopa. Podczas napadów bandyci są zamaskowani, nie zabijają, jedynie zabierają cenne dobra i nikną w lasach. Pojawiają się w innym miejscu i znów to samo. Leśne dukty, którymi podróżowano z północy, z osad nad Talabekiem nie są już bezpieczne. Podróżni wybierają okrężną drogę, dalej na zachód, zwaną Starym Leśnym Duktem.
- Nie znam za bardzo tej okolicy, więc przydałaby się mi jakaś mapa. Masz jakowąś w posiadaniu człeczyno? - pytał dalej krasnolud
- Postaram się jakąś wyszukać. Nie będzie to z pewnością dzieło na miarę sławetnego Emmanuela van der Geeserijk, marienburskiego kartografa, ale na Wasze potrzeby winno starczyć - odpowiedział zarządca. - Jakieś pytania macie jeszcze, czy mogę iść szukać mapy?
- Hugon Bloebke... - Powiedział cicho, jakby do siebie Klemens - A możesz nam podać nazwiska i miejsca zamieszkania innych napadniętych kupców?
- Dwukrotnie ograbiono Kaspara Gotterborga z Bek, pieklił się niesamowicie. Zapowiedział, że sprawę przeciw panu von Zvirgau wniesie na samym elektorskim dworze. A przecie jak go ograbiono raz, to po cóż znów ryzykował. Był jeszcze handlujący suknem Philippe Boux, bretończyk mieszkający w Gersdorfie. Jemu złoczyńcy obili trzech pachołków, co się postawili w obronie towaru. I jacyś pomniejsi handlarze, co sami z towarem jeździli z północy na południe - wymieniał Bornitz. - Nic nie znaczące nazwiska, skoro ich nie pamiętam, hehe.
- Dziękuje. Z mojej strony to tyle. Chyba, że mój towarzysz ma jeszcze jakieś pytania. - Klemens mówił uprzejmym tonem. Na koniec wypowiedzi spojrzał pytająco na krasnoluda.

Tupik dobiegł do gromadki. Nie wiedział jaka toczyła się rozmowa wcześniej, ale nie mógł zapomnieć o najważniejszym.

- Chciałbym prosić o dokumenty pozwalające nam na ujęcie bandziorów i swobodne poruszanie się po terytorium szlachetnego Sebastian von Zvirgau. najlepiej z pieczęcią co by inni szlachcice respektowali życzenie możnowładcy i zastosowali się do obowiązku udzielenia pomocy śledczym... Tupik zastanawiał się jak najlepiej ująć cała ta wyprawę w liście aby później nie mieć problemów ze szlachcicami spotkanymi po drodze. tym bardziej jeśli mieli odwiedzić napadniętych by bezpośrednio wywiedzieć się jakichś relacji a może i by zwiększyć stawkę i nagrodę za złapanie bandziorów. Nie wspominając już o sytuacji w której natknęliby się na strażników - wyglądając niczym mordercy przy próbie schwytania rabusiów. Żadna strażą bowiem nie byli, z wojskiem tez nic wspólnego nie mieli, innymi słowy byłaby to czysta samowolka i niedopuszczalny prawem lincz - gdyby nie odpowiednie dokumenty na których otrzymanie Tupik nalegał.

Kargun miał właśnie ochrzanić niziołka, za bezczelne wtrącanie się, ale nie zrobił tego bo właśnie przyszedł mu do głowy świetny pomysł.
- Panie Bornitz - zapytał już nieco łagodniej - a czy dałoby się pożyczyć tutaj wóz kryty?
- Pismo napiszę oczywiście, jednak czy hrabia von Shirach lub inni okoliczni włościanie będą je respektować, tego nie wiem. Nie każden lubi jak mu awanturnicy po wsiach i lasach się panoszą... - umilkł, zdając sobie sprawę, że być może znów powiedział o kilka słów za dużo i obraził honor krasnoludów. - A więc pismo i mapa włości. A... I wóz, tak? Jużem plan przejrzał, hehhe... Za kupców się podacie, będziecie jeździć tam i nazad i prowokować. Poszukam we wsi, pewnie się znajdzie.
Sierżant podszedł do niziołka i klepnął w ramię.
-Nie wiem czemu tak ci zależało na tym liście od kapłana ale dostaniesz go, załatwiłem dwie kopię. Jedna dla mnie, jedna dla ciebie skoro nawet chciałeś łuskę wywerny za nią przetargować.
-Przepraszam, że podsłuchiwałem, ale plan z wozem uważam, za posiadający zasadniczą wadę. Mimo że znajdziemy bandytów i zaskoczymy ich naszą walką, to wciąż to my wpadamy w zasadzkę. Zaś oni będą przygotowani. Tak czy inaczej jesteśmy na gorszej pozycji.
- Człeku, a hasając za nimi po lasach na ich własnym terenie, jesteśmy na lepszej? Poza tym, odejdzie kłopot z szukaniem bo sami nas znajdą.
-Niekoniecznie. Otóż rozmawiałem z naszym ojczulkiem. Wzgórza są zamieszkane przez kapłanów doglądających świętych miejsc. Nie zdziwiłbym się gdyby znali on i okolicę jak własną kieszeń. Ile może być miejsc dobrych na obóz w bliskości miejsc napadu? Także nasz towarzysz twierdzi, że się tu wychował. Ale ty też masz rację. Trzeba to rozważyć i najlepiej później podjąć decyzję .
- Dobrze więc, naradźmy się ze wszystkimi.
 
Komtur jest offline  
Stary 03-09-2010, 11:08   #19
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Bornitz zniknął gdzieś w zameczku, pewnie zajęty wystawianiem dokumentu lub poszukiwaniem stosownej mapy, w jaką mógłby wyposażyć najętych przez jego pana ludzi. Również ojciec Leopold pisał list polecający do swych podwładnych. Pozostali sami na dziedzińcu zamku Zvirgstein. Przynajmniej mieli chwilę czasu na przedyskutowanie tego, co przed chwilą się dowiedzieli i omówienie szczegółów planu działania. Chyba pomysł krasnoluda, aby udawać kupców nie do końca był przemyślany. Nawet jeśli otrzymają wóz, to i tak nikt z drużyny nie umiał powozić.

Minęła jeszcze chwila, podczas której przez dziedziniec przemaszerował tabun białych gęsi, które zniknęły gdzieś za bramą i pojawił się Adolf Bornitz. Ręce, w których dzierżył kilka kart, całe miał umazane atramentem, jednak na twarzy malował mu się uśmiech. Rzecz niespotykana u tego typu ludzi.

- Wszystko co chcieliście jest. No może poza wozem, ale to za chwilę - mówił nieco szybciej niż normalnie. Był ożywiony. Jako pierwszy rozwinął największy rulon, wykonany z wyprawionej skóry. - Oto jest mapa włości pana Sebastiana von Zvirgau. Tutaj właśnie jesteśmy. To co jaśniejsze na mapie, to są ziemie, które ród von Zvirgau ma w swoim posiadaniu. Zaznaczono na tej mapie drogi, jakie przebiegają przez wzgórza. To te kropkowane linie. Ogólny pogląd macie też na to, gdzie są lasy. Ach, byłbym zapomniał. Tymi kółeczkami zaznaczyłem gdzie znajdują się starożytne kręgi. Nigdy nie wiadomo co czai się w ich pobliżu. Wielebny Ojciec Kruncheleim mówi, że są bezpieczne, a strzegą ich kapłani. Ale ludzie różnie mówią.



Bornitz zwinął mapę i w stronę Hansa wysunął rękę, w której trzymał dwa niewielkie arkusze papieru. Żołnierz wziął je i jeden z nich natychmiast rozwinął i przeczytał.


- Oto są listy od Ojca Kruncheleima. Napisał dwa, gdyż jak mówił, nie mogliście dojść zgody kto takie pismo dzierżyć powinien - Bornitz patrzył jak Meisen jeden z listów podaje halfingowi. Potem rozwinął ostatni arkusz, opatrzony pieczęcią. Odchrząknął i zaczął czytać. - Zvirgau. Talabekland. Aubentag, czwarty Sigmarzeita, 2252 rok od ustanowienia Imperium. Zaświadcza się, że okaziciele tego dokumentu dla wielmożnego Sebastiana von Zvirgau, pana na Zvirgau, Wurstel, Kleine Fern, Kalte Hole, etc. etc. zlecenie niezwykłej wagi wykonują i uprasza się wszystkich, którym ów dokument przedstawiony zostanie o okazanie pomocy o jaką owi przedstawiciele prosić będą. Pomoc owa dotyczyć może spyży, wiktu i opierunku, a także informacji wszelakiej albo przewodnictwa w terenie. Owo pismo w mocy pozostanie od dnia wystawienia przez dni dwadzieścia. Z upoważnienia Sebastiana von Zvirgau, Adolf Bornitz, zarządca.


Skończył czytać, pismo podał tym razem Tupikowi, który o nie zabiegał. - Jak więc widzicie, macie dwadzieścia dni na załatwienie sprawy bandytów. Pismo owo ma pełną moc na ziemiach pana von Zvirgau, ale okazywanie go każdemu chłopu mija się z celem. Oni i tak nie umieją czytać ni pisać. Pokazujcie je albo kapłanom we wsiach albo sołtysowi, ten jakiekolwiek pojęcie o słowie pisanym mieć może, a jeśli nie to autorytet pieczęci winien do niego przemówić. To wszystko. A teraz sprawa wozu. Proszę za mną.


Prowadzeni przez zarządcę przeszli z zamku do wsi. Odprowadzani ciekawskimi spojrzeniami siedzących na progach chat starców i obszczekiwani przez umorusane w błocie psy, które Bornitz odpędzał podniesionym gdzieś kijem, skierowali swoje kroki ku karczmie. Za budynkiem, obok wielkiej, cuchnącej kupy gnoju, w której grzebało stadko kur, stał zdezelowany wehikuł.


Nie było chyba do końca to, o co Kargunowi chodziło. Był to stary, chłopski wóz, jakich powszechnie używa się do przewozu siana i obornika. Miał wprawdzie cztery koła, wysokie, wykonane z cienkich żerdzi burty i dyszel, do którego można było zaprząc konia, ale o krytej budzie można było zapomnieć. Mając chwilę czasu i kogoś, kto zna się na stolarce dałoby się oczywiście wykonać pałąki, służące podtrzymaniu plandeki, ale czy było warto?

- Oto jest wóz, który możecie zabrać bez szkody dla gospodarki wsi - Adolf Bornitz oparł się delikatnie o pojazd, jakby obawiając się, że może coś uszkodzić. - Konia za chwilę znajdziemy. Oczywiście wszystko do zwrotu. Jeśli będzie szkoda to musicie liczyć się z uszczupleniem Waszej zapłaty.
 
xeper jest offline  
Stary 03-09-2010, 11:34   #20
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Kargun spojrzał na wóz i szlag go omal nie trafił.

- Człeku co to jest!? Czymś takim to można siano wozić, a nie kupców udawać! Przecież to się zaraz rozleci w trzydupy! - krasnolud chodził raz w jedną, raz w drugą stronę nerwowo zaciskając pięści -Już tego konia lepiej nie przyprowadzaj! - wypluł to prawie z siebie, machając rękami - Jeżeli jest w takim stanie co wóz, to zdechnie zanim wyjedziemy z kasztelu i jeszcze płacić nam każesz! Twu... jego mać!

"Dureń pieprzony. Baran człeczy. Idiota." - Kargun oddalił się od zarządcy by do rękoczynów nie doszło i fiksował w myślach na zarządcę -"Nie dziwota że kasztel w ruinę popada, jak taka łazęga majątkiem się zajmuje."

Gdy już go złość minęła to za resztki grosiwa, zapasy prowiantu uzupełnił i na resztę towarzyszy spokojnie już czekał.
 
Komtur jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172