Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2010, 14:55   #12
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Dość szybko sytuacja uspokoiła się na tyle, że chętni zostali zaproszeni do środka.
Halfling skorzystał z zaproszenia wielmoży i dość szybko wgramolił się na krzesło zawieszając jednocześnie kapelusik na poręczy. Zauważył, że i szlachcic nosił podobny lecz nie to w jego wyglądzie rzucało się najbardziej. Najwidoczniejsza była kpina wymalowana na twarzy szlachciury, kpina mówiąca im, że są nikim i że równie dobrze splunięcie wielkiego szlachcica mogłoby być wystarczająca nagrodą za pracę...

bandyci usieli być sporą i dobrze zorganizowana grupa skoro kręcili się po różnych terenach - włącznie z takimi opanowanymi przez druidów - co z pewnością do bezpiecznych nie należało. Mogli mieć wsparcie wśród miejscowych, mogli mieć wsparcie nawet u hrabiego von Shirach. Szlachcic dający zatrudnienie albo nie wiedział nic, albo tez nic nie chciał powiedzieć - tak czy inaczej nie wróżyło to dobrze tej kpiącej facjacie.
halfling siedział spokojnie, słuchał, nie wychylał się , nie narażał - pamiętając o ostrzeżeniach Bronitza. jednakże gdy do sali wszedł kapłan i przemówił Tupik nie wytrzymał. Zerwał się z krzesła i przyklęknął przy kapłanie czepiając się go za skraj szaty...

- O wielki kałanie Talla , zechciej udzielić mi błogosławieństwa w wyprawach na wzgórzach Kolosa. Do tej pory strzegę niczym skarbu fajki pobłogosławionej przez druida Vidoma - może znasz go kapłanie? - zapytał halfling pokazując jednocześnie pobłogosławioną fajkę.

Całe to przedstawienie miało na celu nie tylko wyłudzenie błogosławieństwa od kapłana ( a może i jakowychś ziół o które halfling zamierzał wypytać) , ale przede wszystkim zaakcentowanie swej obecności i zaznajomienie się z kapłanem - najwyraźniej częstym gościem szlachcica. O ile szlachciura mógł sobie pozwolić na całkowite zepsucie stosunków z najmitami, o tyle jego kolega/przyjaciel/gość z pewnością miał większe znaczenie dla gospodarza niż najemnicy. Na tym znaczeniu halfling próbował oprzeć nowe spojrzenie szlachcica.

Pełna pokory postawa miała zjednać mu kapłana Talla, tym bardziej że Tupik realnie kochał przyrodę a znajomość z druidem Vidomem nie była przecież niczym powszechnym. Halfling wiedział, że bezpośrednio nic od szlachcica nie utarguje, ale pośrednio, poprzez kapłana... mógł uzyskać znacznie więcej. Niestety nie znał więzi łączących obie te osoby - czy była w pobliżu świątynia Talla, czy kapłan mieszkał u szlachcica... Ze słów szlachcica wynikało , ze był jego mentorem - to zaś dawało możliwości wpływania na szlachcica...wystarczyło tylko wpływać na Kruncheleima.

Halfling zamierzał tez prosić kapłana o przekazanie mu jakiegokolwiek dowodu na to, że kapłan o wyprawie wie i że na nią zezwala - tak na wypadek właśnie spotkania ze znajomymi kapłana Talla. "Nigdy nie wiadomo czy te krasnoludy nie urządzą ogniska ze świętego dębu, lub czy nie zaczną wycierać swe dupska liśćmi Talla. lepiej mieć coś co uspokoi zdenerwowanych druidów i kapłanów..." - pomyślał wiedząc jak niebezpiecznie podróżuje się z krasnoludami po świętych leśnych miejscach.

Oczywiście nie wiedział co może być tym czymś, wiedział jednak że bez papierów od Bornitza na żaden pościg ruszać nie będzie. - A przynajmniej długo zamierzał zgrywać nieprzekonanego. Zamierzał prosić o dokumenty zezwalające na pościg za bandytami na ziemiach szlachcica - włącznie z nakazem pomocy w ujęciu bandytów od okolicznych mieszkańców. Wiedział, że bez choćby minimalnej pomocy będzie ciężko kogokolwiek złapać - tym bardziej, jeśli wieśniacy trzymają z bandziorami.

Do tej pory nie znał liczebności przeciwnika ani jak często działają, ani gdzie. Nie wiedział kto ich wspiera a kto z nimi walczy. Po prawdzie to nie wiedział nawet czy faktycznie będzie ich ścigał - jednak stawka 10 zk z pewnością nie była ostateczną, bandyci musieli mieć bowiem swe łupy a umowa z najmitami nie przewidywała ich zwrotu...

Perfidia halflinga polegała jeszcze na skorzystaniu z ewentualnej możliwości udania się do hrabiego von Shirach z propozycja rozprawienia się z bandytami którzy i jego ziemie męczą... Ale nie było co wyprzedzać faktów, póki co czekał na informacje bez których ciężko byłoby cokolwiek zaplanować o podwyższeniu stawki już nie wspominając.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 31-08-2010 o 14:58.
Eliasz jest offline