Co do kur... - wrzasnął jeden ze strażników na widok stojących za Anzelmem i Maureen drowów, ale mocny kuksaniec w bok od rosłego kolegi i szept: To ci z plaży. uciszyły go szybko. W czasie rozmowy nadal jednak spogląda na was wszystkich nerwowo, trzymając dłoń na rękojeści broni. Młody już miał zamiar się odezwać, gdy uprzedził go rosły wartownik od kuksańca: Ten szczyl nic nie wie, tylko pobiegł z wieścią. Dereka wypatrzyliśmy z wieży, gdy wlókł się o kiju traktem w stronę miasta, rany przecie stare ma, to i już przy nim nie było złego nikogo już. A coście tacy ciekawi, panienko, tak w ogóle, hę? Przecie ani on wam brat, ani swat, aniście ścigać zbrodniarzy nie zwykli, co by go pomścić, bo pewnie nie wyżyje, patrzając jak bredził w gorączce niemożebnie. Obcyście w mieście i już was wszędzie pełno; ech babskie porządki... - popatrzył na Maureen z wyższością. |