Kargun nie zasiadł na krześle, choć pewnie z racji urodzenia miałby do tego prawo. Wolał jednak sam zyskać odpowiednią reputację niż wspierać się na czynach przodków. Przysiadł więc na ławie i uważnie słuchał słów hrabiego. "Chwały z tego wielkiej nie będzie, złota zresztą też, ale od czegoś trzeba zacząć." - pomyślał "Jemioła" wysłuchawszy propozycji szlachcica, który nawet zadziwił go pozytywnie swą prostolinijnością. W zasadzie dla krasnoluda spotkanie mogłoby się już skończyć, ale pojawił się też ludzki kapłan. Kilka ostrzeżeń, błogosławieństw, innych dupereli i można było już wynieść się z tego wątpliwej urody przybytku.
Kargun skierował swe kroki prosto do Bornitza, było kilka szczegółów które trzeba było omówić, choćby to ile było napadów, czy ktoś widział sprawców i gdzie był ostatni napad? Przydałoby się uzyskać też mapę okolicy by nie błądzić jak sowy w upalny dzień. |