Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2010, 22:21   #15
Azazello
 
Reputacja: 1 Azazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodze
Von Zvirgau wyglądał dla Levana jak każdy inny szlachcic. Zdawał sobie sprawę z tego, że dla szlachcica oni wyglądali pewnie jak bracia, porzuceni w dzieciństwie przez matkę i wychowani na ulicy, a trzej dodatkowo skarleni. Pewnie połowa była sierotami, bo inaczej nie stali by tutaj przed szlachetką licząc aż coś im skapnie, tylko zajęli się uczciwą pracą lub rodziną. Co taki von Zvirgau mógł sobie o nich myśleć? Levan patrząc po zgromadzonych nie powierzyłby im nawet misji opróżnienia lokalu z pijanych gości, ze strachu że połowę okradną a drugą powieszą dla zabawy. Ale Levan czuł, że on tego nie widzi. Jest ślepy na to, że taka zbieranina jeśli nie będzie kierowana przez kogoś rozsądnego, nie ma szans zrobić nic, o czym ktokolwiek mówiłby jeszcze dwa dni później.

Tylko, że był jeszcze Tupik. Levan nie wiedział, czy chce się w to pakować. Nie, wiedział – nie chcę! Tupik należał do osób, które w dwa miesiące albo zbudują obok zamek konkurencyjny, albo przejmą ten – czy to zbrojnie, ścinając dotychczasowego właściciela, albo fabrykując jakiś dokument. Levan szuka pracy i nie ma zamiaru ryzykować własnym gardłem w dążeniach tego wiecznie niezaspokojonego niziołka. Kieslevita nie miał takich ambicji, chciał spokoju, wreszcie świętego spokoju… Dziesięć złotych koron ma mu zapewnić ten spokój na dość długi czas. Stojąc z tyłu wyraźnie zauważył poruszenie jakie wywołała kwota rzucona przez von Zvirgaua. Każdy z nich jest prawdopodobnie zdesperowany. Ciekawe jak bardzo zdesperowany był sam pan Sebastian, skoro zdecydował się wynajmować bandę zbirów? A może to pomysł wielebnego, na którego to – po zakończeniu przemówienia von Zvirgaua – rzucił się Tupik, jakby sypał on złotem z nogawek. Duchowni byli przewrotni, z jednej strony gardzili bandytami i łotrami, a z drugiej bez skrupułów wykorzystywali ich w swoich gierkach. Levan już raz prawie stracił życie wchodząc w układy z duchownymi.

Levana bardziej interesowały informacje o samych bandytach. Nawet jeśli to jakieś orki, to na pewno nie działały samopas były na to po prostu zbyt głupie. Spotykał je już w Kislevie. Wystarczy zastrzelić szamana czy herszta i zostaje tylko rzeź całej reszty. A tu wygląda na bardziej zorganizowane działanie. Jako, że prawie nikt nie palił się do zadawania pytań, podszedł do zarządcy Adolfa i rzeczowym lecz stanowczym głosem przeszedł do rzeczy. Chyba miał więcej siły przebicia i oczy na odpowiedniej wysokości, bo Adolf wyraźnie patrzył na niego. Interesowało go przede wszystkim to jak często dochodziło do ataków, skąd pomysł że to jedna zorganizowana banda, gdzie dochodziło do ataków – tu przydałaby się mapa włości – najpierw pomyślał Levan, a potem o nią poprosił zapominając użyć słowa proszę, jakie towary giną najczęściej, no i przede wszystkim koniecznie musieli porozmawiać z kimś, kto przeżył taki atak. Levan miał pewne doświadczenie, bo sam kiedyś napadał na kupców. Liczebność napastników była szczególnie istotna, bo przyszła mu na myśl pułapka, kilka ciuszków, dwa wozy i oni też będą robić za kupców na szlaku. Levan zauważył, że jeden z krasnoludów zadaje pytania o których sam myślał, nie przerył więc mu, po co? Ważne by uzyskać informacje.

W czasie rozmowy zaczynała swędzieć go broda, przynajmniej w tych miejscach, gdzie włosy mogły jeszcze odrastać. Muszę się ogolić…
 
Azazello jest offline