Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2010, 04:01   #857
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Po raz kolejny kiedy Dirith zaczynał walczyć z jakimkolwiek przeciwnikiem było doskonale widać, że jest w swoim żywiole. Czy wygrywał, czy przegrywał i wściekał się ponad normę, nie dało się tego po prostu ukryć, tak jak zapału z jakim walczył. A walczył zaciekle, nawet nie zastanawiając się tylko ruszając i zadając ciosy w przeciwnika. Nie ważne gdy zasłaniał się tarczą, po prostu któreś uderzenie w końcu po prostu ją zniszczy lub wyrwie z ręki (tudzież razem z ręką) i będzie można rozszarpać przeciwnika.
Tak też było i w tym przypadku. Kiedy oczy likantropa spoczęły na wyłaniającym się z zamieci śnieżnej demonie, wyrok już zapadł. Albo zginie on, albo demon. Dodatkowo owy chaotyczny cel zamierzał zaatakować Nizzre, więc miał tym większego pecha, gdyż tygrysołak będący w bardzo dobrym humorze postanowił pomóc jej nieco do końca tej bitwy.
Dlatego nie zwlekał ani chwili dłużej, tylko gdy demon zaczynał brac zamach wyskoczył do ataku na nieco większego od niego przeciwnika i dopadł do niego uderzając zaciekle pazurami raz prawej, raz lewej łapy. Dodatkowo ryknął tęgo, jak praktycznie zawsze podczas ataku, tak jak nakazywał mu to instynkt tygrysa, z którego Riktel czerpał na tyle dużo, że udało mu się połączyć z humanoidalną formą ale i zachować zachowanie i instynkty dzikiej bestii.
Mimo, że chaota budził respekt agresywnym wyglądem, to zaskoczenie i agresywne działania bardzo szybko przesądziły o wyniku starcia, które bez cienia wątpliwości wygrywał Dirith. Dodatkowo każdy kolejny cios pazurów zahaczał o wyglądające na ostre elementy zbroi, czy też łuski wyrywając je lub przebijając zostawiając ślad w postaci rany. A trzeba było przyznać, że mroczny elf nie szczędził siły, a jakby nawet uderzał mocniej niż kiedykolwiek po tym jak zamordował swojego twórce. Choć zamordował, to zbyt mało powiedziane, gdyż po morderstwie zazwyczaj pozostaje ciało, którego w tym przypadku nie dało się już w żaden sposób zidentyfikować.
Niemniej jednak najważniejsze w tej chwili było to, że demon był ciężko ranny i skłaniał się do ucieczki, więc to był priorytet dla Diritha.
W międzyczasie zaroiło się wokół od duchów, które nie robiąc sobie niczego z rozgrywanej walki przenikały przez likantropa i demona, toteż drow nie zwracał na nie większej uwagi poza pewną dozą czujności, czy aby na pewno go nie atakują. Niemniej jednak nie skończył jeszcze tej walki, dlatego szybko zabrał się za wykończenie przeciwnika, poprzez rzucenie mu się do szyi i odgryzienie łba - tak dla pewności, gdyż mroczny elf nie miał zbyt dużego doświadczenia w walce z demonami i nie wiedział co są w stanie przeżyć. Na szczęście, dla chaoty, przyniosło to oczekiwany skutek i demon po chwili był już martwym trychłem.
Po wygranej potyczce tygrysołak wyprostował się i rozejrzał do okoła, jakby mówił, że jeszcze nie ma dość zabijania i szuka kolejnej ofiary. Jednakże przez śnieżyce nie zdołał wypatrzeć następnego przeciwnika, a po nadejściu Legionu pozostały już tylko niewielkie ogniska walk, gdyż spora część ludzi jak i demonów zaczęła zwiewać na widok nieumarłych.
~ Tchórze.. ~ pomyślał odwracając się w kierunku elfki.
- I to by było na tyle? - spytał trochę zawiedzionym tonem. - Już prawie zdążyłem się rozgrzać, a już po zawodach. - zaśmial się oblizując kły i podchodząc do rozmawiających nadal ze sobą demona i elfki.
Na szczęście jemu pod postacią tygrysołaka chłód nie dokuczał aż tak bardzo, więc z braku lepszego zajęcia zastanawiał sie ile ta śnieżyca jeszcze może potrwać, choć nadal starał się być czujny.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline