Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2010, 11:43   #6
szarotka
 
Reputacja: 1 szarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skałszarotka jest jak klejnot wśród skał
Świadomość wracała z bólem głowy. Znów budziła się w jakimś obcym miejscu i znów było ciemno. Doprawdy, to już stawało się męczące. Jednak pamięć, jak tu się znalazła, wróciła z chwilą gdy usłyszała głos Derilei. I wtedy też zrozumiała, dlaczego nic nie widzi i nie może się ruszyć. Wulkan złości zakipiał. Bezczelne parszywe kundle. Wyrzutki społeczeństwa. Powinna od razu pokazać tej suce, gdzie jej miejsce.
U moich stóp; warczała w duchu. Ale im więcej dzikuska mówiła, tym intensywniej zastanawiała się jej więźniarka. I agresja powoli opadała, na rzecz nowych zamysłów.
- Córka Liary, twierdzisz - odezwała się tonem osoby popijającej właśnie herbatkę w pawilonie kwiatowym - I Liara chce rewolucji. I działa rękami takiego wielorasowca jak ty.
Właściwie to nie pytała. Chociaż nie wierzyła w połowę tych rewelacji, a na pewno nie w córkę. Ale dowodów żąda jedynie człowiek na zagrożonej pozycji. A ona nie czuła się zagrożona.
Dobrze, skoro ty ze mną zagrałaś, zrobię to samo.
- Chyba źle zaczęłyśmy tę naszą znajomość. Rozwiąż mnie i porozmawiamy jak równe osoby, Derileo. Możesz sobie być ustami i jakąkolwiek częścią ciała chcesz, ale to na mnie spoczywa łaska Liary... -
A więc to ty, bogini sprawiedliwości, mnie strzeżesz.
-... i jestem nieskończenie cenniejsza dla niej, niż ty. Inaczej umiałabyś wszystko zrobić sama. Sądzę jednak, że możemy wypracować jakiś kompromis -

Zadowolona poczuła, jak Derilea ją rozwiązuje i zdejmuje opaskę z oczu, jednak widok miny kobiety sprawił, że czarnowłosa dałaby wiele, by poznać myśli przeciwniczki.
Wstała, wygładzając kusą tunikę i gąszcz włosów. Dotyk własnej skóry przypominał, jak jest idealna i poprawiał humor. Namiot był wystarczająco duży by po nim chodzić, ale nie figurowało w nim nic, na czym można było zawiesić oko. Zwykłe, surowe wyposażenie.
Chyba jeszcze do tego nie przywykłam, pomyślała.
Dziewczyna przeszła się tam i z powrotem dla rozprostowania nóg, schyliła się po pasek mięsa, ale stwierdziła, iż smakuje jak podeszwa.
- Ty to jesz? - skrzywiła się, ale nie czekała na odpowiedź. Odsłoniła klapę namiotu i popatrzyła na las - Rewolucja. Więc w końcu mieszańce chcą walczyć o swoje prawa. A ja mam zwrócić się przeciwko własnej rasie, by wam w tym dopomóc. Dlaczego? Ach oczywiście, taka jest wola bogini. Ale zastanawiałaś się, dlaczego obudziła właśnie mnie, a nie obdarzyła łaską jakiegoś waszego dzikusa?
Zerknęła na towarzyszkę z badawczą miną. Czasami umiejętność czytania myśli bardzo by się przydała. Chociaż kto wie czy taki żołnierz jak ta tutaj w ogóle umie budować plany. To prosty, podrzędny dowódca, czekający na rozkazy z góry.
- Nie wiem kim jestem - popatrzyła znów na drzewa - I pewnie od ciebie się tego nie dowiem. Ale chcę wiedzieć, co zamierzasz osiagnąć. O co walczysz. I jakimi środkami. Twoja armia kryje się tam w krzakach? Masz w ogóle jakąś armię? Pokaż mi ich.
Opuściła klapę i rzuciła nadgryziony pasek mięsa do zawiniątka.
- I chcę coś normalnego do jedzenia. Chleb, ser, cokolwiek co nie ma smaku padliny. Macie jakieś zapasy chyba?
 
__________________
Wszechświat stworzony jest z opowieści. Nie z atomów.
szarotka jest offline