Próbował otworzyć oczy. Jeszcze nigdy powieki nie wydawały mu się tak ciężkie. Ale w końcu mu się udało. Z wysiłkiem przechylił głowę i wypuścił strużkę krwi z ust. Nie, nie był martwy. Po prostu z ustami pełnymi śliny zmieszanej z krwią i futrem szczuroludzi trudno się narzeka na swój ciężki los. Powoli pomacał, sprawdzając, czy wszystkie kończyny są na swoim miejscu. Odetchnął z ulgą, gdy mu się udało.
Kolejna fala bólu.
Chyba miał złamane któreś żebro. Albo i niejedno. Uniósł się do pozycji półsiedzącej i powlókł oczyma, sprawdzając, czy jego towarzysze żyją.
Chyba wszyscy żyli, no chyba wszyscy się poruszali.
W końcu wstał. Pozbierał swoje rzeczy, a także rzeczy, które pozostały po jego rzeczach i wlekąc powolutku, ruszył za towarzyszami, zostawiając za sobą plamki krwi.
Dużo plamek.
__________________ Maturzysto! Podczas gdy Ty czytasz podpis jakiegoś grafomana, matura zbliża się wielkimi krokami. Gratuluję priorytetów. :D |