Wypluł kałużę krwi, na jakieś przypadkowe ciało szczura. "Szczurek" po tej bitwie było określeniem jak najbardziej nie na miejscu. Te bestie sprawiły, że zmienił się w żywą fontannę krwi, chociaż akurat "żywą", mogło się niedługo zmienić.
Pomimo tak wielu ran, poczuł ulgę i coś w rodzaju radości. Przeżyli i właściwie nie przegrali. Lepszą nazwą dla tego byłby "remis" czy "zawieszenie broni", a w przypadku takiej przewagi wroga, było to wynikiem całkiem niezłym.
Postanowił znaleźć swoje miecze, które stracił w walce. Gdy zobaczył w jakim są stanie, podniósł je tylko, czule obejrzał i wbił w ziemie, tak głęboko na ile pozwalały mu siły. W kolejnej walce w drodze powrotnej, która miał nadzieje nie nastąpi, będzie strzelał, a w ostateczności użyje noża.
Gdy zobaczył, że Draholt ledwo idzie, podkuśtykał do niego i wsparł go ramieniem. Razem będzie im łatwiej stąd wyjść.
( Jeżeli zdarzy się okazja lub chwila postoju, spróbuje opatrzyć swe rany [Leczenie])
_______________________________~*~________________ ______________
k20 = 14 |