Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2010, 20:37   #17
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Koniec wieczoru w klubie „Od Zmierzchu do Świtu” przebiegł w dziwnej atmosferze, przynajmniej dla Sessera. Kurt nie był pewny czy na Erichu odkrycie innego maga zrobiło jakiekolwiek wrażenie, choć raczej był pewien, że jego towarzysz również zorientował się... Nie rozmawiali jednak o tym w klubie... zresztą w ogóle niewiele rozmawiali. Sesser zaczynał się zastanawiać jak ta ich cała współpraca ma wyglądać. Pozostawił to rozważanie jednak na inny czas i dobrze się bawił, a przynajmniej na takiego wyglądał... W końcu dokończył ostatnie piwo. Gdzieś udało mu się spotkać Alicję, podziękować i pożegnać. Kobieta zamówiła dla nich taksówkę, którą mogli wrócić do hotelu, sama jednak pozostała w Klubie.

Kiedy Kurt znalazł się w hotelowym pokoju wyciągnął zakupiony plan miasta i rozłożył go na łóżku. Z podręcznego barku wyjął tonik i przez chwilę patrzył na plan starając się znaleźć jakiś klucz do jego zrozumienia; a właściwie do zrozumienia sposobu w jaki miasto się rozwijało... Starając się jednocześnie zapamiętać jakieś charakterystyczne układy ulic, czy przepływającej przez miasto rzeki; coś co nie zmieniło się, a przynajmniej niewiele zmieniło, przez lata.
Ponownie zajrzał do barku i wyjął butelkę ginu. Zmieszał w szklance jakieś 5:2, przy czym dwa dotyczyło toniku i obok planu położył kopię mapy otrzymaną w Wiedniu.


Mapka otrzymana w Wiedniu

Wlewając w siebie kolejne porcje alkoholu starał się przypasować jedno do drugiego. Nie było to specjalnie proste - obie mapy różniły się skalą. Na szczęście oba węzły znajdowały się w obrębie starej, centralnej części miasta i Kurtowi jakoś udało się dopasować jedno do drugiego. Nie był zwolennikiem kreślenia po planie, zwłaszcza takich "nietypowych" informacji, dlatego na osobnej kartce zapisał adres drugiego węzła. A przynajmniej miejsca, gdzie kiedyś był węzeł. Kilkakrotnie starał się przeczytać „Wita Stwosza” czy „Świętego Wita”, ale po którejś próbie zakończonej połamanym językiem dał sobie spokój.


Fragment planu Kurta

Zrobiło się bardzo późno i Kurt zastanawiał się czy powinien podzielić się z Erichem swoim opracowaniem. Postanowił jednak poczekać na jego ruch. Nie chciał dawać mu podejrzeń do tego, że w jakiś sposób - specjalnie nachalny - stara się pchać sprawę do przodu... Erich również powinien mieć szansę na wykazanie się... a Kurtowi rola uroczego hedonisty całkiem odpowiadała. Był zresztą przyzwyczajony do pracy samemu i prawdę powiedziawszy – wiecznie nieobecny duchem Reimann...
"Jestem nieźle nawalony" - pomyślał patrząc w okno i zdając sobie sprawę z konsekwencji, a właściwie kierunku swoich wcześniejszych rozważań.



Następnego ranka Sesser z wyraźną niechęcią podniósł się z łóżka i przez dłuższą chwilę stał pod prysznicem starając się wygonić z ciała wczorajszy wieczór - zarówno zmęczenie, jak i kaca. Chyba jednak bardziej moralnego niż alkoholowego. Zszedł na wczesne śniadanie i z braku niemieckojęzycznej prasy wybrał „WallStreet Jurnal” - oczywiście średnio rozumiejąc ekonomiczne wywody zawarte na pierwszej stronie... Jednak wcale nie miał ochoty się w nie zagłębiać; jego myśli krążyły w zupełnie innym obszarze...
Sprawa wydawała się być coraz bardziej skomplikowaną. Już od samego początku zadanie nie było proste - poszukiwanie czegokolwiek po kilkudziesięciu latach nie było proste z samego założenia. Pojawienie się innych Przebudzonych tylko je komplikowało. Sesser brał pod uwagę dwie poważne możliwości. Oprócz tej, która przyszła mu na myśl już wczoraj pomyślał jeszcze o tym, że być może jakieś skandynawskie fundacje postanowiły rozszerzyć swoje wpływy i w postkomunistycznym kraju zbudować własne fundacje. Czerwona zaraza tępiła wszystko co było niezwiązane z ideologią marksistowsko - leninowską i jedynie słuszną drogą ludu. Miejsca jednak pozostały, a być może powstały nowe. Być może nawet ukrytym zamysłem Hallervordena było, po odnalezieniu artefaktu, stworzenie we Wrocławiu fundacji. W innym przypadku - inwestowanie w wykupienie budynku i tworzenie całego tego story o towarzystwie polsko-austryjackim było trochę przerostem formy nad treścią...

Jakoś rozminął się z Erichem – nie żałując specjalnie... Kurt zdecydowanie czekał na jego ruch. Na spotkanie z panną Alicją pojawił się, prawie spóźniony i kolejną taksówką podążyli w kierunku centrum na spotkanie w kancelarii prawnej. Fragment drogi trzeba było przejść pieszo i muzyk przede wszystkim zwrócił uwagę na pewien budynek - z dwu powodów. Po pierwsze takie paskudztwo spotykało się wyjątkowo rzadko; po drugie - sam budynek, albo coś w jego bezpośrednim pobliżu wpływało w bardzo negatywny sposób na możliwości i stan psycho-fizyczny Sessera. Kurt zapamiętał nazwę ulicy i numer budynku - na później pozostawiając sobie dowiedzenie się czegoś bliższego o architektonicznym potworku.

*****

Spotkanie w kancelarii mecenasa Bartela była dla Kurta złem koniecznym. Łysawy mężczyzna chciał chyba zaimponować swoją wiedzą, albo wykazać się... Przytaczał dziesiątki paragrafów i rozporządzeń, które może i odnosiły się do sytuacji prawnej budynku, ale na pewno nie miały żadnej wartości dla Kurta. Gdyby miały, albo gdyby Kurt się na tym znał - obecność mecenasa Bartela byłaby zupełnie zbędną... Może Erich był tym wszystkim bardziej zainteresowany. Sam prawnik sprawiał zresztą wrażenie gaduły, który mówi tylko po to, aby przetrzymywać gości w gabinecie i dosłownie pożerać wzrokiem tłumaczkę. Dla podtrzymania rozmowy i okazania chociażby cienia zainteresowania Sesser zadał dwa, może trzy, pytania i zasugerował pomysł przeniesienia fundacji na wyższe piętra po ich remoncie. Mecenas Bartel z prawniczą uprzejmością powiedział "nie"; więc Kurt uznał spotkanie za wystarczająco nieudane i przestał się nim strasznie interesować rzucając tylko od czasu do czasu jakieś ogólne uwagi i ze zrozumieniem kiwając głową w odpowiednich momentach... W końcu opuścili Kancelarię i znaleźli się w Grand Hotelu gdzie byli umówieni z przedstawicielami firmy remontowej.

*****

Kurt miał pamięć do szczegółów. Takim szczegółem była twarz, którą zauważył na korytarzu Grand Hotelu. Oczywiście mogło być tylko zbiegiem okoliczności, że mężczyzna pojawiający się w towarzystwie magini teraz pojawiał w tym miejscu, ale... równie dobrze zbiegiem okoliczności mogło to nie być. To był kolejny klocek do układanki... Klocek, z którym nie było wiadomo co zrobić; przynajmniej w chwili obecnej.

Z rozmowy z budowlańcami wynikało, że budynek jest w lepszej kondycji niż wyglądał. Główne elementy konstrukcyjne - ściany nośne i stropy - były nienaruszone i nie wymagały wielkich inwestycji. To była dobra informacja - nie chodziło o pieniądze, które i tak szły z kieszeni Astrida; ale o fakt, że nienaruszone ściany w znacznie lepszym stopniu gwarantowały, iż artefakt jest jeszcze w budynku - a nie został wyniesiony, czy zniszczony przy jakimś większym remoncie... Z szefem firmy budowlanej Kurt porozmawiał o wykończeniu wnętrza i używanych materiałach - oczywiście od strony estetyki, a nie technologii. Rozmawiało się bardzo przyjemnie zwłaszcza, że polski budowlaniec wiedział wiele o architekturze i sztuce zdobniczej. Czas zleciał jednak szybko i okazało się, że za niedługo trzeba będzie coś zjeść... Po niewielkim śniadaniu i ciasteczkach w kancelarii prawnej Kurt po prostu był głodny. Poczynili jeszcze z Alicją ostatnie ustalenia dotyczące danych z archiwów i rozstali się opuszczając budynek Grand Hotelu. Podczas spaceru do hotelu Kurt miał chwilę na w miarę spokojną rozmowę z Erichem. Miał czas, nie znaczyło bynajmniej, że zamierzał ją inicjować...

*****

Po obiedzie Kurt miał trochę czasu na załatwienie spraw okolicznych i różnych. Z planu miasta spisał dokładną drogę do drugiego węzła. W hotelowej recepcji zasięgnął informacji - powierzchownych zresztą - o budynku - potworku. Po dokładniejsze skierowano go do informacji w Urzędzie Miejskim lub może do Informacji Turystycznej - recepcjonistka sama nie wiedziała dokładnie gdzie Sessera odesłać i najwidoczniej nie spotkała się jeszcze z taką prośbą... Kurt zapisał sobie zdobyte informacje na firmowym hotelowym bloczku i, uzbrojony w plan miasta, wyszedł z hotelu.


Przyglądając się otoczeniu, budynkom i ludziom podążył w kierunku ulicy Wita Stwosza, gdzie wg jego ustaleń miał się znajdować drugi - znany Wiedeńczykom - węzeł. Musiał wyglądać komicznie dla postronnego obserwatora przystając na każdym rogu i sprawdzając nazwę z podstarzałych tabliczek ze swoimi notatkami... Przy okazji starał się znaleźć informację turystyczną... Spacer był jednak uspakajający i pozwolił mężczyźnie obejrzeć miasto, które coraz bardziej zyskiwało w jego oczach.
 
Aschaar jest offline