Ruiny które znalazł Venterin nie cieszyły się wielkim powodzeniem, Havelock nie przejął się tym bardzo. Tama nie była pierwszej jakości, ale działała. Venterin nie napracował się przy niej, w końcu jako jedyny był zdolny przyznać, że nie potrafi jej budować. Jednak ruiny zostały w końcu odkryte.
Havelock zafascynowany patrzył na te istoty które się pojawiły, nazwanie ich ludźmi było co najmniej błędne. Luigi rzucił nożem w jednego z nich, towarzysze Havelocka już go zbesztali, Venterin uważał, że słusznie, gdyż zdradził ich.
- Gońce, kurwa żesz mać, do kolumny! My zajmiemy się tą parką!- Wykrzyczał Cillian- Havelockowi nie trzeba było dwa razy powtarzać, Venterin wypadł zza ściany, za którą się ukrywał, z uprzednio załadowanych kusz wystrzelił w oczy potwora, laskę miał zatkniętą za pas. Nie patrząc na efekt strzału dał się zauważyć zeuglowi i zaczął odciągać go w kierunku wskazanym przez Cilliana. Zaangażował całą swoją zręczność by uniknąć macek potwora. |