Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2010, 01:50   #19
Raghrar
 
Raghrar's Avatar
 
Reputacja: 1 Raghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znany
Maks
Muzyka

- Jego życiu na pierwszy rzut oka nic nie zagraża. Oberwał mocno w głowę, jednak uraz czaszki jest drobny. Gorzej się ma sprawa z jego nogą. Skanowanie auspexem wykazało, że w jego tkance mięśniowej zagnieździło się sporo tych robali. Co więcej, one się nim żywią i składają jaja. Tempo wzrostu dość szybkie i wszystko wskazuje na to, że niedługo będzie miał tam całe gniazdo tego draństwa. Konieczna będzie szybka interwencja chirurgiczna, a możliwe że i amputacja. Blitz ma też mocną gorączkę. Podejrzewam że to również ma jakiś związek z obecnością robactwa w jego ciele. Zalecam natychmiastowy transport do Chirurgeum. Najbliżej będzie chyba do doków. Nasi ludzie na Lacrimosie będą mogli się nim zająć.

W międzyczasie komunikator Maksa zabrzęczał, oznajmiając tym samym nadejście nowej wiadomości. Tym razem był to jego ojciec, Teodorius Bohr. Wiadomość została zaszyfrowana standardową metodą. Po jej odpowiednim zinterpretowaniu można było odczytać następujące wiadomości: Całe Srebrne Kowadło zamierza pojawić się na Krakenie w przeciągu godziny. W chwili obecnej zorganizowano dla nich niewielkie przyjęcie z orkiestrą i przekąskami. Tymczasem uzbrojono wszelkie działa Krakena. Gwardia i siły defensywne zostały postawione w stan podwyższonej gotowości. Teodorius podejrzewa zdradę, na co wpływ ma także wróżba, którą przekazał mu Qon. Oczekuje, że Maks stawi się na obrady Kowadła jak tylko sytuacja na dole zostanie unormowana. Należy oczekiwać, iż Qon dołączy do Salinne w ciągu najbliższych kilku minut. Odbierając komunikat, Maks zauważył, że pod mankietem utkwił mu dziwny, spory kartonik. Mógłby przysiąc, że jeszcze przed chwilą go tam nie było. Przyjrzał się znalezisku, które okazało się kartą imperialnego tarota. Musiał ją odwrócić, by móc odczytać co przedstawia. Mandatio Acana. Karta przedstawiała osobę Inkwizytora.

Tymczasem, po drugiej stronie pomieszczenia Iskarion łaził nerwowym krokiem w kółko dookoła krzesła, mamrocząc, mlaskając i szarpiąc co chwila swą bródkę. Kiedy Maks spojrzał w jego kierunku, śledczy przystanął, przekrzywiając głowę na bok oblizał wargi i oznajmił.
- Udzieli mi pan kilku informacji, panie Bohr mówię. Sprawa jest poważna, wszak chyba zauważył, że kroi się coś nieprzyjemnego. Zamach na Teodoriusa, goście, którzy tłumnie przybędą nie zapowiedziawszy się wcześniej. A może już przybyli? Nieważne, będą zapewne lada moment. A na dole zamieszki. Bardzo nieprzyjemne zamieszki. Pyta pan o aspekty mrocznych bóstw, panie Bohr, mówię. Pańska wiedza jest w istocie zgodna z tym, co ogólnie o nich wiadomo. Pozwolę sobie odrobinę ją poszerzyć. Aspekty, które pan wymienił łączą się z czterema najpotężniejszymi znanymi ludzkości chaotycznymi siłami. Wszystkie one nienawidzą ludzi i czerpią swą siłę z ich upadku. Nieustannie jednak zwalczają się wzajemnie, mówię. A może mówię mu zbyt dużo? Wszak taka wiedza może prowadzić prosto do zatracenia. Ale powinien wiedzieć. I tak od dawna mają go na oku. Wyjątkami od takich sytuacji są krucjaty, kiedy to przerażające siły jednoczą się, mówię. Wtedy nie wystarczy dusić w zarodku wszelkich przejawów herezji, jak to czynimy na co dzień. Wtedy upadają całe światy. Dzięki niech będą Imperatorowi, iż w chwili obecnej nie znaleźliśmy się w takiej sytuacji. A przynajmniej nic na coś takiego nie wskazuje. Ale wróćmy do cech charakteryzujących mroczne siły. Istnieją demony, bardzo często niezwiązane z żadną ze stron. Każda z takich istot przejawia swoje własne, w pewnym sensie unikalne cechy. Według zgromadzonych przez nas informacji jest ich całkiem sporo, a do tego silniejsze osobniki mogą się cieszyć własną domeną, czymś w rodzaju terytorium w spaczni. Śmiem podejrzewać, iż właściciel tych tu zwłok… - Wskazał na trupa przywiązanego do krzesła. – Odbył wycieczkę przez taką właśnie domenę. Trudno jednak określić, czy odbyło się to za wiedzą i przyzwoleniem jej właściciela. Ważnym jest natomiast, że ktoś dysponujący tak przerażającą wiedzą pałęta się w pobliżu, a więc należy go jak najszybciej unieszkodliwić i osądzić. Tak więc wrócę do pytania, które zadałem Blitzowi na chwilę wcześniej, nim przeszkodził nam ten mężczyzna. Czy słyszał pan kiedyś pseudonim Mantis?


Juan
Muzyka

Kilka minut po opuszczeniu lokum astropaty Juan zauważył, że na jego komunikatorze pojawiła się wiadomość od Teodoriusa.
„Stado węży niemalże w komplecie. Jestem już przekonany, że to spisek. Nie dziw się więc, że zaleciłem stan najwyższej gotowości. Póki co jestem zmuszony ich ugościć. Jak się mają sprawy w Underhive? Kiedy tylko opanujecie sytuację, chcę Cię mieć u swego boku. Qon podzielił się ze mną wiadomościami z waszego seansu. Niedługo powinien dołączyć do Maksymiliana w gospodzie Pod Śniętą Rybą.”

O połączenie poprosił także sierżant Adeptus Arbites. Jak się okazało, siły porządkowe roju wspomagane przez kapłanów maszyny, skorzystały z jednego z szybów windy, by opuścić na dół cybernetycznego sokoła. Urządzenie rozpoczęło już swój lot, szybując ponad pląsającymi masami ludzkimi. Juan mógł na bieżąco śledzić strumień wideo transmitowany z oczu maszyny.



Sytuacja nie odbiegała zanadto od tego, co widzieli już wcześniej. Dwukrotnie jednak Juan zdołał dostrzec pojedyncze osoby, które przemieszczały się pomiędzy tańczącymi ludźmi. Sterowany przez kapłana Mechanicus sokół jakby na zawołanie podążył w tamtym kierunku. Wystraszona młoda dziewczyna, przesuwająca się trwożnie tuż przy ścianie kamienicy, by w końcu wsunąć się w jedne z uchylonych drzwi. Kilkaset metrów dalej uzbrojony po zęby osiłek okładający podobnych mu towarzyszy pięściami, jakby chciał ich w ten sposób wybudzić z makabrycznego transu. W końcu maszyna dotarła w pobliże Kaplicy Brunona Młotnika, znajdującej się właściwie w centrum Underhive.



Wrota kaplicy otworzyły się szeroko i stanął w nich brodaty mężczyzna odziany w czerwoną niczym krew szatę, najwyraźniej nałożoną na zbroję. W ręku dzierżył sporych rozmiarów piłomiecz, zaś na głowie jego spoczywał hełm z dziwaczną żelazną koroną. Krzycząc i gestykulując odwrócił się przodem do świątynnego wejścia. Juan zauważył, iż na plecach ciąży mu spora metalowa butla. Dopiero, gdy zakapturzony człowieczek podbiegł do swego wodza i odkręcił zawór przy taszczonym przez niego pojemniku, stało się jasne, do czego służy cała maszyneria. Korona Nemira Kheblora, przywódcy Czerwonych Redemptorystów na Krakenie, zapłonęła żywym ogniem.



Na znak dany przez swego mistrza, Redemptoryści wybiegli przed kaplicę i natychmiast rozpoczęli krwawą rzeź. Przy pomocy piłomieczy oraz wszelkich innych, prymitywnych często narzędzi, poczęli rozczłonkowywać roztańczonych mieszkańców Underhive. Sokół, który zatoczył koło ponad świątynnym placem i zszedł odrobinę niżej, nie umknął uwadze Kheblora. Redemptorysta oderwał się na chwilę od kawałkowania ludzkiego mięsa. Z szyderczym uśmiechem pomachał do kamery, po czym wyciągnął z kabury, których miał przy sobie kilka, pistolet laserowy. Wymierzył w stronę sokoła. Przekaz został przedwcześnie zakończony.

Tymczasem u bram Underhive
Muzyka

Franc Mauler skrzywił się, odebrawszy wiadomość o konieczności wyłuskania z tłumu informatora.
- No Pewnie! Może jeszcze co ładniejsze kurwy im na górę wysłać?! Wstrzymać ogień! – Wykrzyczał, gramoląc się do górnego włazu Chimery. Wychylił się nieco, po czym przyłożył do oczu lornetkę. Kurz i dym, będące skutkiem nieustannej kanonady nieco już opadały. Porucznik starał się wyłowić z tłumu interesującego ich osobnika, który zresztą jego zdaniem mógł być już całkiem martwy.
- No proszę… - Wysyczał, odsuwając lornetkę od twarzy. – Mniej więcej trzeci rząd, na pierwszej. – Wyszedł na dach transportera. Rozejrzał się po swoich ludziach. – Trzecia drużyna, przygotować broń do walki wręcz. Sentinele czyścić flanki, nie ruszać środka i żadnych granatów. Wyciągniemy tego sukinsyna. Kapralu Jorgen, przygotować mi tu trzynaście kawałów dobrej liny. Wszystkie przymocować do haka wciągarki na transporterze. I opuścić tą cholerną windę na sam dół! – Zeskoczył z dachu pojazdu na platformę, po czym przesunął swój bolter nieco do tyłu, by nie krępował mu ruchów. – Drużyna trzecia, wraz ze mną ruszą do przodu. Każdy z nas przewiąże się w pasie liną. W razie, gdyby którykolwiek z nas zaczął tańczyć, kapral Jorgen wciągnie wszystkich z powrotem. Zrozumiano!?
- Tak jest! - Odpowiedzieli gwardziści swemu dowódcy. Mauler wraz z pozostałymi przewiązał się liną. Wyciągnął swą szablę. Spojrzał w stalowe ostrze, które jeszcze nigdy go nie zawiodło. Jego ludzie w napięciu i zupełnej ciszy oczekiwali chwili, kiedy platforma wreszcie dotknie wreszcie pokładu. Jeszcze chwila. Franc ucałował z namaszczeniem szablicę. Platforma znajdowała się już pół metra nad ziemią.
- Za Imperium! – Wrzasnął zaciekle, po czym zeskoczył na pokryty piachem, kurzem i krwią pokład. Nim jego podkute buty dotknęły podłoża, trzecia drużyna Krakeńskiego Garnizonu Gwardii Imperialnej z dzikim krzykiem poszła w ślady swego porucznika. Ułamek sekundy później zagrały karabiny maszynowe sentineli, zaś powietrze przecięły lasery pozostałych drużyn. Mauler biegł jako pierwszy. Z furią dopadł pierwszego przeciwnika, którym okazał się niepozorny, wychudzony żebraczyna. Błysnęła stal. Porucznik rąbał na oślep, nie zważając zupełnie na fakt, że wróg nawet nie zamierza stawiać oporu. Zmierzał w stronę informatora, z pieśnią na ustach kładąc pokotem wszystkich, którzy mieli pecha stanąć na jego drodze. Podobnie czynili zresztą jego ludzie, przewracając, tnąc i dźgając wciąż próbujących tańczyć hiverów. W końcu dotarł do Świeczki. Mało brakowało, a zdekapitowałby go poziomym cięciem szabli. Na szczęście w ostatniej chwili zdołał się powstrzymać. Dla pewności przyłożył mu jednak pięścią w twarz, po czym złapał za koszulę i ruszył z powrotem w stronę platformy. Dał też znak Jurgenowi, by zaczął wciągać pozostałych. Chwilę później cała drużyna znalazła się przy transporterze. Podczas, gdy gwardziści wymieniali się spostrzeżeniami na temat całego zajścia, Mauler rozkazał związać Świeczkę. Następnie cały oddział przesunął się o przodu, by zwolnić całą platformę do przewiezienia informatora i kilku trupów na górę. Chwilę później, za plecami gwardzistów, którzy ponowili swoje natarcie, winda ruszyła w drogę powrotną. Mauler wysłał wraz z załadunkiem dwóch swoich ludzi. Przekazał także do centrali komunikat o wykonaniu zadania odzyskania informatora, skąd wiadomość ta rozesłana została do Adeptus Arbites, Maksymiliana i Juana.
 
__________________
"Hope is the first step on the road to disappointment"
Raghrar jest offline