Nemo
Jej oczy rozszerzył strach, gdy Max dość mocno złapał ją za kark. Poczuła się jak szczeniak karcony przez właściciela. A przecież nie była niczyim szczeniakiem, była pełnowartościową garou! Nie pozwoliła, by wspomnienia powróciły do niej. Kiedy usłyszała, że Max miał doprowadzić ją do szczepu zamarła. A jednak nie zrobił tego, nie uprowadził jej brutalnie, choć mógł - był dużo silniejszy i z pewnością poradziłby sobie z małą metyską.
Myśli skakały po głowie jak oszalałe. Nemo starała się myśleć rozsądnie, przesiać wiadomości i dojść do jakiegoś właściwego wniosku. Nic nie przychodziło do głowy... A uśmiech sam pojawił się na twarzy dziewczyny, po tym jak Max pogładził jej policzek. Postanowiła zaryzykować.
- Max... - pociągnęła go za rękaw w swoją stronę, aby do dziwnej towarzyszki doleciało jak najmniej z jej słów - Nie zrobisz tego, prawda? Nie wydasz im mnie? Jeśli zostaniesz ze mną i nie wydasz mnie, to ja... ja Tobie też pomogę... - jeszcze nie wiedziała w czym, ale była pewna, że taki facet jak on musi mieć dużo własnych zmartwień. Jeśli zwiąże swój los z jego losem z pewnością uda jej się przeżyć, a może też wszystko znowu ułoży się pomyślnie?
Wpatrywała się w Maxa oczyma pełnymi nadziei, smutku i obawy. A spod lekko osuniętego kaptura wystawało jej jedno spiczaste wilcze ucho, jednak w tym momencie nie myślała nawet o tym, że należałoby poprawić kaptur i ukryć prawdę przed światem... |