Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2010, 12:41   #17
Matyjasz
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
-To parszywa okolica. Lecz nie bójmy się na zapas, są na magów sposoby. Widzisz moją bliznę? To pamiątka po pewnym czarowniku, z tego co wiem sukinsyn nie żyje.- Wymusił uśmiech na twarzy wskazując na oparzenie. Tak naprawdę nie wiedział czy czarnoksiężnik uniknął kary czy nie. Wszystko wskazywało na to, że zdechł ale z kimś o takiej mocy nigdy nie można być pewnym.
Tylko kim ty do cholery jasnej jesteś? Myśliwy szukający czarowników.
Hans podjął decyzję, trzeba się trzymać blisko tej osoby. Żałował braku wiedzy o czym dokładnie rozprawiają z Bornitzem, i nie wie czy nikt nie ma podobnych przypuszczeń.
- Mówiąc o siłach nieczystych, masz synu z pewnością na myśli popleczników Chaosu i mutantów - Leopold Kruncheleim spojrzał uważnie na obu swych rozmówców. - Tak, z pewnością na Wzgórzach jest ich wielu. Być może teraz, po porażce Wroga, jest ich nawet więcej. Jednakowoż to nic specjalnego w lasach Imperium, prawda? Ta plaga trawi ten kraj od wieków. Dodajcie do tego jeszcze zielonoskórych...
Gobliny, to by pasowało do mojego snu, ciekawe. Może on też miał podobny sen i też się pyta?
... i będziecie mieć niemal pełny obraz sił nieczystych. Coś więcej mogą powiedzieć Wam kapłani, mieszkający w dziczy. Niestety spotkam się z nimi wszystkimi dopiero za dwa miesiące, w Sonnstill, kiedy to świętujemy przesilenie letnie. Co do listu polecającego, oczywiście napiszę Wam taki. Jednak nie sądzę aby był konieczny. Wystarczy, że rozmawiać z nimi będziecie grzecznie i nie obrazicie natury, na pewno pomogą.
-Mógłby wielebny coś więcej o tych kapłanach opowiedzieć. Ojciec nie spotka się z nimi dopiero za dwa miesiące, my możemy szybciej. Chyba mogliby oni nam udzielić pomocy w poszukiwaniach. W końcu znają wzgórza, dogodne miejsca do obozowania gdzie można wytropić wroga i dopaść. O list proszę z względu na naszych khazadzkich sojuszników, nie znają naszych obyczajów i mogliby przypadkiem urazić któregoś z kapłanów. Taki list pomógłby zatrzeć nieprzyjemne pierwsze wrażenie. Lepiej się zabezpieczyć niż żałować.
- W Wurstel lub jego okolicach spotkać możecie brata Stefana, dalej na północ we wsiach Neue i Alte Walde obowiązki pełnią Hertha Ungel i Joachim Rosenkitz. Jeśli wyprawicie się na północny zachód napotkacie z pewnością starego Anzelma zwanego Pokrzywką, na zachód od Zvirgau, w okolicy wsi Biztitz mieszka brat Gisbert - wymieniał stary kapłan. - To tyle w najbliższej okolicy, powinno Wam starczyć jak na początek. Ich pytajcie o innych, mieszkających dalej. List Wam przygotuję. Kiedy ruszacie?
Chwilę minęło nim odpowiedział zapamiętując kolejne miejscowości, kierunki i imiona. Odpowiedział dopiero gdy stwierdził, że jakoś to pamięta. Przynajmniej lokalizację, imię jest mniej ważne.
-Nie jestem wstanie powiedzieć. Osobiście chciałbym jak najszybciej, ale wcześniej trzeba dowiedzieć się wszystkiego czego się da. Ojciec pomógł nam znacząco udzielając tych informacji, zobaczymy co powie Bornitz, i chyba będziemy mogli wyruszyć. Oczywiście mapa by się przydała ale to chyba nie w wielebnego gestii.
- Myślę, że Adolf zapewni Wam jakiś szkic okolicy. Jedynie mogę życzyć Wam powtórnie powodzenia i niech Taal sprzyja naszej sprawie - Ojciec Leopold wzniósł ręce w geście błogosławieństwa.
Tupik zaś podsunął się jak najbliżej a później czekał na list, nie specjalnie podobało mu się , że człowiek podszywa się pod prośbę halflinga, tym bardziej, że zapewne pojęcia nie miał o prawdziwych - czy raczej dodatkowych powodach prośby o list jaką złożył Tupik. Podkreślając przy tym, że jako niemal przyjaciel druida ma większe szanse cało dotrzeć i okazać list kapłanom...
-Tak, łuska wywerny i zioła.-Wtrącił z niedowierzaniem niziołkowi, któremu najwidoczniej zależało na tym liście niemal tak jak Hansowi, żołnierz nie zamierzał odstąpić.- Jednak ojcze jak przypuszczam, nie ma przy sobie ojciec przyborów do pisania a wszystkim nam zależy aby wyruszyć jak najszybciej. Więc moglibyśmy udać się po nie i dokument spisać. Jeżeli to nie byłby problem to przydałaby się także kopia, wszak pogoda jest nieprzewidywalna.- Spojrzał na biegającego niziołka, z drugiej strony wolał nie tworzyć konfliktów jeżeli można ich uniknąć. - By oszczędzić wielebnemu pracy mogę sam przepisać, przed burzą chaosu nauczyłem się czytać i pisać.
- Przyjdźcie po pismo później. Handlarzem nie jestem, ziołami nie handluje. Żadnych łusek wywern czy innych potworów też mi nie trzeba... - Leopold Kruncheleim wzniósł oczy w geście wyrażającym lekkie rozdrażnienie rozmową. - Dwie kopie. Teraz wybaczcie, ale sprawę do pana von Zvirgau mam...
-Oczywiście ojcze.
Hans skłonił się i podszedł do stołu gdzie rozmowa wydawała się powoli kończyć. Swój cel osiągnął, będzie pracował dla kultu, nie tylko dla nikomu nie znanego szlachetki. Sprawa do pana von Zviragu była niepokojąca, czy on sam swoimi nadzwyczajnymi zdolnościami czytania i pisania był powodem tej sprawy? Hans nauczył się, że lepiej się nie wychylać, tutaj popełnił błąd.
Pomyślał nad tym trochę, jednak co dziwnego w tym, że syn kupca umie czytać? Uczył się zawodu mundur dostał później.
-Za kupców się podacie, będziecie jeździć tam i nazad i prowokować. Poszukam we wsi, pewnie się znajdzie. - Kończył zarządca.
Sierżant podszedł do niziołka i klepnął w ramię.
-Nie wiem czemu tak ci zależało na tym liście od kapłana ale dostaniesz go, załatwiłem dwie kopię. Jedna dla mnie, jedna dla ciebie skoro nawet chciałeś łuskę wywerny za nią przetargować.
-Przepraszam, że podsłuchiwałem, ale plan z wozem uważam, za posiadający zasadniczą wadę. Mimo że znajdziemy bandytów i zaskoczymy ich naszą walką, to wciąż to my wpadamy w zasadzkę. Zaś oni będą przygotowani. Tak czy inaczej jesteśmy na gorszej pozycji.
 
Matyjasz jest offline