Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2010, 15:17   #18
Komtur
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Krasnolud znalazł urzędnika na dziedzińcu.
- No człeczyno powiedz mi teraz ile było tych napadów?

Krasnolud został po chwili dogoniony przez Klemensa, który również był zainteresowany odpowiedzią na to pytanie. Miał także kilka swoich, ale nie chciał zarzucać nimi urzędnika. Niech ów najpierw odpowie khazadowi.

- Mnie również interesuje odpowiedź. - Bielau nie chciał wyjść na osobę, która podsłuchuje cudze rozmowy, nawet jeśli dotyczą one celu wspólnej misji.
- Szanowny khazadzie, nie znam lokalizacji siedziby owych bandytów. gdybym znał inaczej by się sprawa miała, prawda? - odparł Bornitz, kasłając i nieco odsuwając się od krasnoludów. Najwyraźniej niedawna lekcja wywołała właściwy skutek. - A co do liczebności, to napadnięci mówili o tuzinie, co najmniej. W ostatnim tygodniu trzykrotnie napadano kupców, w tym zacnego Hugona Bloebke z Kappelburga. A sprawa ciągnie się od około miesiąca. W sumie napadów na kupców było siedem. Do tego bandyci owi skradli kilka sztuk bydła i owiec z siół Dulfsderweile i Kleine Farn. W tym pierwszym obili poważnie jednego chłopa. Podczas napadów bandyci są zamaskowani, nie zabijają, jedynie zabierają cenne dobra i nikną w lasach. Pojawiają się w innym miejscu i znów to samo. Leśne dukty, którymi podróżowano z północy, z osad nad Talabekiem nie są już bezpieczne. Podróżni wybierają okrężną drogę, dalej na zachód, zwaną Starym Leśnym Duktem.
- Nie znam za bardzo tej okolicy, więc przydałaby się mi jakaś mapa. Masz jakowąś w posiadaniu człeczyno? - pytał dalej krasnolud
- Postaram się jakąś wyszukać. Nie będzie to z pewnością dzieło na miarę sławetnego Emmanuela van der Geeserijk, marienburskiego kartografa, ale na Wasze potrzeby winno starczyć - odpowiedział zarządca. - Jakieś pytania macie jeszcze, czy mogę iść szukać mapy?
- Hugon Bloebke... - Powiedział cicho, jakby do siebie Klemens - A możesz nam podać nazwiska i miejsca zamieszkania innych napadniętych kupców?
- Dwukrotnie ograbiono Kaspara Gotterborga z Bek, pieklił się niesamowicie. Zapowiedział, że sprawę przeciw panu von Zvirgau wniesie na samym elektorskim dworze. A przecie jak go ograbiono raz, to po cóż znów ryzykował. Był jeszcze handlujący suknem Philippe Boux, bretończyk mieszkający w Gersdorfie. Jemu złoczyńcy obili trzech pachołków, co się postawili w obronie towaru. I jacyś pomniejsi handlarze, co sami z towarem jeździli z północy na południe - wymieniał Bornitz. - Nic nie znaczące nazwiska, skoro ich nie pamiętam, hehe.
- Dziękuje. Z mojej strony to tyle. Chyba, że mój towarzysz ma jeszcze jakieś pytania. - Klemens mówił uprzejmym tonem. Na koniec wypowiedzi spojrzał pytająco na krasnoluda.

Tupik dobiegł do gromadki. Nie wiedział jaka toczyła się rozmowa wcześniej, ale nie mógł zapomnieć o najważniejszym.

- Chciałbym prosić o dokumenty pozwalające nam na ujęcie bandziorów i swobodne poruszanie się po terytorium szlachetnego Sebastian von Zvirgau. najlepiej z pieczęcią co by inni szlachcice respektowali życzenie możnowładcy i zastosowali się do obowiązku udzielenia pomocy śledczym... Tupik zastanawiał się jak najlepiej ująć cała ta wyprawę w liście aby później nie mieć problemów ze szlachcicami spotkanymi po drodze. tym bardziej jeśli mieli odwiedzić napadniętych by bezpośrednio wywiedzieć się jakichś relacji a może i by zwiększyć stawkę i nagrodę za złapanie bandziorów. Nie wspominając już o sytuacji w której natknęliby się na strażników - wyglądając niczym mordercy przy próbie schwytania rabusiów. Żadna strażą bowiem nie byli, z wojskiem tez nic wspólnego nie mieli, innymi słowy byłaby to czysta samowolka i niedopuszczalny prawem lincz - gdyby nie odpowiednie dokumenty na których otrzymanie Tupik nalegał.

Kargun miał właśnie ochrzanić niziołka, za bezczelne wtrącanie się, ale nie zrobił tego bo właśnie przyszedł mu do głowy świetny pomysł.
- Panie Bornitz - zapytał już nieco łagodniej - a czy dałoby się pożyczyć tutaj wóz kryty?
- Pismo napiszę oczywiście, jednak czy hrabia von Shirach lub inni okoliczni włościanie będą je respektować, tego nie wiem. Nie każden lubi jak mu awanturnicy po wsiach i lasach się panoszą... - umilkł, zdając sobie sprawę, że być może znów powiedział o kilka słów za dużo i obraził honor krasnoludów. - A więc pismo i mapa włości. A... I wóz, tak? Jużem plan przejrzał, hehhe... Za kupców się podacie, będziecie jeździć tam i nazad i prowokować. Poszukam we wsi, pewnie się znajdzie.
Sierżant podszedł do niziołka i klepnął w ramię.
-Nie wiem czemu tak ci zależało na tym liście od kapłana ale dostaniesz go, załatwiłem dwie kopię. Jedna dla mnie, jedna dla ciebie skoro nawet chciałeś łuskę wywerny za nią przetargować.
-Przepraszam, że podsłuchiwałem, ale plan z wozem uważam, za posiadający zasadniczą wadę. Mimo że znajdziemy bandytów i zaskoczymy ich naszą walką, to wciąż to my wpadamy w zasadzkę. Zaś oni będą przygotowani. Tak czy inaczej jesteśmy na gorszej pozycji.
- Człeku, a hasając za nimi po lasach na ich własnym terenie, jesteśmy na lepszej? Poza tym, odejdzie kłopot z szukaniem bo sami nas znajdą.
-Niekoniecznie. Otóż rozmawiałem z naszym ojczulkiem. Wzgórza są zamieszkane przez kapłanów doglądających świętych miejsc. Nie zdziwiłbym się gdyby znali on i okolicę jak własną kieszeń. Ile może być miejsc dobrych na obóz w bliskości miejsc napadu? Także nasz towarzysz twierdzi, że się tu wychował. Ale ty też masz rację. Trzeba to rozważyć i najlepiej później podjąć decyzję .
- Dobrze więc, naradźmy się ze wszystkimi.
 
Komtur jest offline