Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2010, 19:40   #13
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Almalicki przepych zdecydowanie jej odpowiadał. Kusiło, żeby zrobić sobie tydzień wakacji, dać się komuś zaprosić, do tych komnat pachnących kadzidłem, wyściełanych dywanami i poduszkami i ich wszelkimi odmianami, na których mnogość musiały istnieć oddzielne, nieznane Aspazji słowa. W pokoju audiencyjnym szejka czuła wręcz swędząca ochotę żeby rzucić się na wznak w puszyste posłania, sprawdzić czy są tak wygodne i miękkie jak obiecują. Pochyliła się, pogładziła aksamit, o idealnej fakturze, przeszedł ją dreszcz, swędzenie się nasiliło, policzek jakby sam zmierzał w stronę poduszki, pochwaliła wystrój i bardzo, bardzo musiała się pilnować. Był to zapewne wynik nadużywania farmaceutyków, tak przynajmniej sobie tłumaczyła, w pierwszej oficjalnej warstwie myśli, bo głębsza świadomość szeptała też coś o wyobcowaniu i odrzuceniu i o tym, że tak, dobrze pamięta z dawno czytanych podręczników, od tego można zwariować. Hermes o idealnej fryzurze na dobre zagościła w jej głowie. Przekleństwa, które baronówna rzucała po cichu na wszystkie religie i bogów świata wcale nie rozwiązywały problemu. Przez chwilę rozważała nawet pomysł, żeby dać się wyegzorcyzmować Nicodemusowi. Ale przecież żeby placebo zadziałało trzeba w nie wierzyć. Długi pobyt poza rodziną uświadamiał jej, że naprawdę miała duszę bluźniercy. I szczęście, że trafił jej się, jako spowiednik, ktoś taki jak ten Eskatonik.

Oglądając pałacowe zbiory wreszcie skupiła myśli. To również nie było zbyt korzystne, bo na widok smoka obdarzyła szejka uśmiechem tak szerokim, że sztywny i znakomicie wychowany sędzia Torchady, popisując się prawdziwym refleksem, szturchnął ją boleśnie w bok. Skarcona Aspazja pochwaliła niesamowity szkielet.

Prawdziwe zainteresowanie w baronównie obudziła jednak dopiero kolumna z czarnego metalu. Oglądała ją uważnie, obchodząc wielką bryłą kilkakrotnie. Zrobiła kilka dyskretnych zdjęć. Torchady niemy świadek jej okropnego zachowania, chcąc nie chcąc odwracał uwagę gospodarza. Aspazji znalezisko genina kojarzyło się z Kano. W konwersacji przytakiwała szejkowi.
- To prawda, że po wyjaśnieniu piękne tajemnice często zmieniają się w zwyczajne historie. Ale wiedza, gdy narasta zawsze odkrywa przed nami nowe pytania. – uśmiechała się grzecznie jak uczennica do nauczyciela - Jak sam powiedziałeś, wasza wysokość, "wiedząc skąd idziemy, wiemy gdzie zmierzać." Kolumna jest niezwykle piękna. Jak piękny musi być cały statek. Wiele by nam powiedział o tym skąd przyszliśmy.
- Mogę się jej uważnie przyjrzeć? – zapytała jakby tego właśnie nie robiła od dobrych kilku minut. – Wspominał gdzie ją znalazł, ten pozyskiwacz, Dreake?

Najciekawszy był jeden z piktogramów. Go również sfotografowała.. Może kto inny wypatrzy tu rzeczy których ona nie widzi, albo chociaż objaśni rysunek.

O Williama Dreaka, zapytała jeszcze potem Torchadego. Gdzie mogłaby go znaleźć? Takie spotkanie z pewnością byłoby ekscytujące.

***

Planeta, na której mieli zostać tylko chwilę, wciągała ich w swoje sieci coraz głębiej. Baronówna potrzebowała odwiedzić Samarę, żeby uzyskać próbki porównawcze do swoich poszukiwań. Jednocześnie zagadka zaginięć marynarzy sama wypływała przy wszystkim, co robiła. Wiązała się w jakiś sposób z przeszłością jej pilota, a na niej wycisnęła piętno niepotrzebną śmiercią marynarza. No i był jeszcze Kano. Odkrycie, które przerastało swoich odkrywców.

***

Aparat był już odczuwalnym wydatkiem. Oczywiście miała fundusze, ale chwilę gdy będzie musiała sięgnąć po klucz do rodzinnego skarbca wolała odwlec jak najbardziej. Do Nadii miała więc ważne pytanie. Czy któreś z rozwiązań technicznych z sarkofagu dadzą radę opatentować?

***

Batyskaf, który wynajęła w biurach Żeglarzy wyglądał dość przerażająco. Wielka kula z bardzo grubej stali, w wielu miejscach zaśniedziała i porysowana, z pewnością pamiętała lepsze czasy, kilka pokaźnych wgnieceń również świadczyło o burzliwej przeszłości, także miało się ochotę zapytać, czy poprzednie załogi przeżyły swe podróże, a jednak w Gildii zapewnili ją że to pierwszorzędny sprzęt, jeden z nielicznych takich statków, zdolny pomieścić nawet osiem osób, choć spać trzeba będzie na zmianę.
Wnętrze składało się z czegoś w rodzaju kajuty z trzema łóżkami i sporym schowkiem, gdzie zmieściły się wszystkie skafandry, i całkiem sporej sterowni, z kolejnymi dwoma posłaniami. Nieco cuchnęło. A przynajmniej Aspazja udawała, że tylko nieco. Była jednak przekonana, że podmorskie widoki zrekompensują im te niedogodność. O ile wszyscy będą chcieli płynąć.

***

Szła do laboratorium pobrać próbki własnej krwi, kiedy spotkała pilota. Chwilę rozmawiali. A właściwie to baronówna odbierała zwięzły raport. Pocieszała się, że przynajmniej jeszcze jej nie salutuje, a w batyskafie będzie za ciasno, żeby mógł porządnie trzasnąć obcasami.
Zrezygnowała z badań. Raźniej nie być jedynym wariatem na okręcie.

***

- Porozmawiajmy – można powiedzieć , że panna Mercouri dotąd unikała Kano. Był jak zagadka, której rozwiązanie, wiedziała to, leżało poza jej intelektualnymi możliwościami. Niepokoił ją i drażnił jej ambicję.

Golem zajął niewielką kabinę pasażerską na wprost jej apartamentu. Nie miał już wielkiego wyboru, tu było wolne, bo inni unikali bezpośredniego sąsiedztwa szefowej. I w kabinie go zastała. Przeszła do pytań szybko, ukrywając w tym pośpiechu własne zmieszanie.
- Jak się czujesz? Świat nie zaskakuje cię za bardzo? – widać było, że fizycznie jest w doskonałej formie, ale Aspazja zdecydowanie ucieszyłaby się, gdyby przyznał się do jakichś słabości, zmieszania, zwątpienia czy zwykłego strachu. To by było bardziej … naturalne. Potrzebowała potwierdzenia, dla intuicji, która mówiła jej, że golem nie jest rzeczą.
- Twój świat jest dla mnie obcy tak, jak dla ciebie dno morza, z którego mnie wyłowiłaś, w prawdzie mogła byś tam, żyć posiadając odpowiednie środki, ale bez nich udusisz się, niczym ryba na pokładzie statku. - zawahał się, jakby zastanawiał się ile powiedzieć - Jestem maszyną, a z tego co przeczytałem o historii, polityce i religii, o zmianach jakie nastąpił w nich od mojego ostatniego kontaktu, ze światem, wynika, że świat nie będzie się przejmował, tym jak bardzo jestem świadomy, jak wiele we mnie indywidualności i dążenia do osiągnięcia swoich pragnień, świat nie zważy na moją wolę, ale albo rozłoży mnie na części, albo zamknie niczym rzadki okaz zwierzęcia w klatce. To przedziwny wypadek losu, że trafiłem na ludzi, którzy najwyraźniej uznają mnie za coś normalnego. Aż za dziwne, ale to chyba to co Avram nazywał prawdziwym światłem.
- A matematycy nazywają prawdopodobieństwem. – Zażartowała choć mistyczne odwołania przyprawiały ją o lekkie dreszcze – Masz po prostu szczęście. Może poćwiczymy chwilę i pokażesz mi jak władać – zawahała się, czy używa właściwego słowa – mieczem, który mi pokazywałeś?
Sięgnął do pasa po broń.
- Nazywaliśmy to lancą, i o oczywiście możemy poćwiczyć, walka właściwie wygląda dokładnie tak jak walka kijem, dopiero strzelanie wymaga innego rodzaju chwytu niż tradycyjny pistolet, ale tego chyba nie przećwiczymy na statku. - wyciągnął rękę z lanca do Aspazji i podał jej lancę - Chwyć tutaj - powiedział wskazując, lekko wyprofilowaną część - teraz po palcem wskazującym masz spust, aby ją rozłożyć, musisz zacisnąć naraz mały palec, kciuk i palec środkowy, oraz tak jakby wstrząsnąć lancą w powietrzu.
Ćwiczyli blisko godzinę. Najpierw strzelanie, potem walkę szermierczą. Ona była zlana potem, po nim nie widać było żadnego zmęczenia. Tutaj fakt, że jest golemem przysłużył się i Aspazji, nie doskwierał jej ból zranionej ambicji, że była gorsza, bądź co bądź biologia ma swoje ograniczenia. Później, gdy już się umyła, zasypała go właściwymi pytaniami.
- Dlaczego ten twój wrak, to znaczy sarkofag, wylądował właśnie na tej planecie? Czy według twojej wiedzy znajdziemy na niej jeszcze coś ciekawego, jakieś artefakty z twoich czasów? Gdzie powinniśmy lecieć, żeby odnaleźć twojego kapitana i jego planetę, dysponujesz w pamięci jakimiś mapami, które moglibyśmy nałożyć na mapy współczesne? Poszedłbyś ze mną do laboratorium? Dałbyś mi kilka próbek, krew, włosy, kawałek skóry.
Najważniejsze zostawiła na koniec. Rozłożyła na biurku zdjęcia czarnego bloku i jego piktogramów. Pochyli się nad nimi oboje.
-Wiesz, czym jest ta kolumna? –zapytała- Niejaki William Draeke ją znalazł. Może być częścią twojego statku? Potrafisz odczytać znaczenie tego rysunku? – w jej głosie dźwięczała nadzieja, której nie umiała ukryć.

***

Wieczorem, już po zachodzie słońca, w końcu zebrała wszystkich w messie Rybki. Od razu przeszła do sedna.
- W porcie czeka na nas batyskaf. Wypływa jutro w południe. Ze mną na pokładzie na pewno. Serdecznie namawiam wszystkich na tę podróż. Będzie ciasno, smrodliwie i mam nadzieję niebezpiecznie. Płyniemy na Samarę, gdzie szejk izoluje Oroyome. Spróbujemy tam dowiedzieć się czegoś o zaginięciach marynarzy, Czarnym Beliahu i przeszłości Sorena. Ja zbiorę próbki do moich badań genetycznych.
Soren, twoje papiery twierdzą, że potrafisz pilotować wszystko? Założyłam, że batyskaf również. W razie czego oto lektura na noc – wręczyła pilotowi gruby plik pożółkłych książeczek. – W Gildii przekonywali mnie, że to łatwizna. Dwa przyciski, jedna dźwignia.
Przygodę przewiduję po drodze, bo zahaczymy o opuszczoną platformę wiertniczą , której powinno nie być. Znajduje się ona u wybrzeży el Mook.
Kolejną rzeczą, którą bym chciała zrobić na Madocu, jest poznanie genina Wiliama Dreaka. Jeśli ktoś z was o nim coś wie chętnie posłucham.
Kano awansował na członka załogi i proszę wszystkich
–uśmiechnęła się do Nadii – o traktowanie go jak osoby.
Ciebie Kano proszę nie weryfikuj mojego idealistycznego osądu.
Chciałam również zwrócić waszą uwagę na te fotografię. Może ktoś z was potrafi rozszyfrować piktogram?
 
__________________
"Kobieta wierzy, że dwa i dwa zmieni się w pięć, jeśli będzie długo płakać i zrobi awanturę." Dzienniki wiktoriańskie

Ostatnio edytowane przez Hellian : 02-09-2010 o 23:49. Powód: kilka odpowiedzi Kano, cdn , mam nadzieję ;)
Hellian jest offline