Niemal natychmiast po tym jak wojownik wziął tacę z przysmakami z rak stworka ten zerwał się z iście szczurzą gracją i zwinnością i zawinąwszy w miejscu rzucił się do ucieczki. Biorąc pod uwagę tempo z jakim to uczynił musiał zostać tu wysłany za karę a całą drogę modlić się do swoich bogów o ocalenie. Tym razem spotkało go szczęście. Dwójka zbrojnych, Corvus i Ronir, powróciła z darem do ogniska dostrzegając modlącego się na uboczu elfa oraz dwójkę pozostałych kompanów, którzy udawali drzemkę z rękoma czujnie położonymi na głowicach oręża. - Alarm odwołany. Żarcie przyszło! – powiedział z mieszaniną dumy i przekory Corvus kładąc tacę na ziemi. To był dar od „szczurków”. I choć wyglądał delikatnie mówiąc odmiennie od codziennego posiłku jaki spożywali, pachniał apetycznie. I uzmysławiał im od jak dawna nie jedli i nie pili.
Nadto uzmysławiał coś jeszcze. „Szczurki” nie chciały najwidoczniej dłużej już walczyć. Po zabiciu ich czempiona i niemałej liczby wojowników najwidoczniej walki miały już dość. I spróbowały innych metod negocjacji.
To było aż nazbyt ludzkie…
. |