Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2010, 22:21   #15
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Tura 003 - Wszyscy

Gdyby nie wiedza, o tym, że nastąpił holokaust i zdecydowanie zbyt mocne światło słoneczne, które jeszcze raziło w oczy - sceneria przywodziłaby na myśl wczesnoporanne chwile w każdym prowincjonalnym miasteczku w Arizonie czy Teksasie. Niskie budyneczki, szerokie i puste ulice, wielkie reklamy...



Sceneria była równie dziwna jak wnętrze posterunku. Zbyt dokładna, zbyt czysta, zbyt nienaruszona, zbyt... wszystko. Słowa lokalnego stróża prawa może i niektóre sprawy wyjaśniały, ale wielu osobom wydawały się... Każdy z obecnych na parkingu żył w tym świecie zbyt długo, aby nie czuć, że coś jest nie tak. Jakiś klocek w tej całej układance był „lewy”. Pozostawało pytanie czy warto było bawić się w szukanie tego klocka czy może raczej podążyć w kierunku autostrady i wydostać się z Doliny Verde.

Szeryf rozebrał się ze swojego galowego munduru chowając go do porządnej plastikowej torby i wciskając do niewielkiego plecaka. Ubrał się w podniszczoną flanelową koszulę z pourywanymi rękawami, przypominał teraz bardziej każdego jednego z typowych przedstawicieli „społeczeństwa” choć gwiazdę przypiął do kieszeni koszuli. Razem z drugim mężczyzną obserwował zmagania na parkingu. Nawet kiedy rozmawiał stał w taki sposób, aby nie tracić z oczu sytuacji.


*****

Gdy Gary podszedł do swojego niewielkiego plecaka, przykucnął i szybko przejrzał jego zawartość z wyraźną ulgą coś z niego wyciągając i wpychając do tylnej kieszeni spodni. Starał się to zrobić niezauważenie, jednak kiedy wstał i zarzucał plecak coś wysunęło się z kieszeni i upadło na asfalt.



Mężczyzna szybko podniósł przedmiot i wepchnął go do kieszeni. Poprawił plecak i wydawało się, że jest gotowy do drogi...

*****

- Mam nadzieję, że nikomu nic nie brakuje – powiedział Gobb, gdy wszyscy już przyznali się do swoich bagaży i dobytku. Nie słysząc sprzeciwów czy narzekań dodał: No, było miło... Jeżeli ktoś potrzebuje jeszcze, aby go przytulić, czy opowiedzieć o okolicy to mieszkam tam – wskazał lufą – druga przecznica w lewo, trzeci budynek. Nie sposób nie trafić; przed domem stoi służbowy hummer, bez paliwa oczywiście...

-Ah, jeszcze jedno... -
Szeryf zatrzymał się wpół kroku – Jeżeli ktoś chce tu gdzieś przenocować, albo, nie daj Boże, zamieszkać - to nie ma problemu. Proponuję wybierać drzwi z białymi kartkami - to oznaczenie pustych budynków. Większość drzwi jest pootwierana, albo od frontu, albo od ogrodu, więc mam prośbę – nie wysilajcie się na wandalizm... Tu jest ładnie. - Naprawdę ciężko było wyczuć, czy ostatnie zdanie jest ironią czy faktyczną oceną stanu miasteczka Bridgeport.

Gobb i towarzyszący mu mężczyzna podążyli w kierunku centrum miasteczka, czy może raczej wskazanego domu; pozostawiając wszystkich na parkingu przed biurem szeryfa w stanie co najmniej lekkiego zaskoczenia. Słońce dalej było bardzo ostre, ale na pewno nie było już wcześnie, może koło siedemnastej, może trochę później. W dolinie zmrok musiał zapadać nagle, gdy tylko słońce chowało się za skały...
 
Aschaar jest offline