Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2010, 12:23   #10
Karenira
 
Karenira's Avatar
 
Reputacja: 1 Karenira nie jest za bardzo znanyKarenira nie jest za bardzo znanyKarenira nie jest za bardzo znanyKarenira nie jest za bardzo znanyKarenira nie jest za bardzo znanyKarenira nie jest za bardzo znanyKarenira nie jest za bardzo znany
Charo nazwana śliczną drgnęła i skuliła się nieznacznie. Rozmowy zaczynające się od tych słów rzadko kiedy kończyły się dobrze. Nie podobał jej się śmiech kobiety. Obcesowa reakcja na śmierć niedoszłego zabójcy. Ona sama nie widziała żadnych powodów do dumy. Choć w dziwny sposób cieszyła się, że nie zginął zaatakowany. Całe zajście skutecznie pogorszyło jej i tak posępny nastrój. Zapach krwi uparcie przedzierał się przez kłęby dymu, nie pozwalając jej się odprężyć. A teraz jeszcze to zaproszenie. Zbyt długo widać się zastanawiała. Po trosze wbrew sobie postanowiła odpowiedzieć. Ostatecznie nie mogła pozwolić, by okazja do zarobku przeszła jej koło nosa. Nawet jeśli obcowanie z ludźmi ich pokroju nie wydawało jej się zbyt przyjemne.

Nie siedziała. Po pierwszym nieudanym strzale była już na nogach, teraz pozostawało więc tylko przedrzeć się na drugi koniec sali. Ręka nie pilnowała pustego miejsca przy pasie. Charo skupiała się na omijaniu przeszkód. Potknąć się to ostatnie czego, by chciała. Wzrok miała utkwiony w kobiecie. Przynajmniej w miejscu, z którego dobiegał jej głos. Dalej od wejścia rozróżnianie poszczególnych sylwetek przychodziło jej z jeszcze większym trudem. Ktoś na moment zastąpił jej drogę. Instynktownie uchyliła się przed wyciągniętą ręką i syknęła niezadowolona. Nogą otarła się o coś twardego. Nawet nie spojrzała. Zatrzymała się dopiero przed kobietą.

- Charo. To moje imię – uśmiechnęła się z przekąsem i uprzedzając cokolwiek, co mogłaby powiedzieć tamta rzuciła jeszcze – Chcę jechać z wami.

Kłamstwo. Nie czuła się przy nich pewnie. Na przekór temu szurnęła stopą przysuwając sobie krzesło. To samo, o które otarła się po drodze. Poprawiła czapkę na głowie i mankiety swetra. Bez kontaktu wzrokowego wydawała się być bardziej skupiona na sobie samej niż pozostałych siedzących przy stole. Przebywanie w środku baru męczyło ją coraz bardziej. Nie znosiła takich wnętrz. Nie kiedy musiała poznawać innych. Zapachy poszczególnych osób mieszały się. Tych, którzy siedzieli we względnej ciszy było jej jeszcze ciężej wyłowić. Po słabej woni prochu poznawała, że mężczyzna, który chwilę wcześniej przedstawił się jako Hawk siedział dość blisko niej. Innego z zainteresowanych najwyraźniej minęła po drodze. Ciekawa była dlaczego kobieta zawołała właśnie ją. Miała tylko nadzieję, że nie widziała w niej celu obraźliwych komentarzy i uwłaczających propozycji. Choć na dobrą sprawę propozycje wspólnego zabijania też nie były najlepsze. Charo chwalić się nie zamierzała. W uszach brzmiały jej jeszcze zapewnienia tamtego mężczyzny. Odbieranie życie było widać cenioną umiejętnością.

Podniosła wzrok na wysokość twarzy przywódczyni gangu, wlepiając na moment spojrzenie lekko zamglonych oczu w niewyraźny cień. Wyciągnęła przed siebie nogi i przeciągając się na krześle odchyliła do tyłu.

- Wasze warunki słyszałam. Nie odstawię niezamierzonych popisów, dość powiedzieć, że wiem na co się piszę. – Mówiła spokojnym głosem, bez cienia wahania. Z kieszeni kurtki wyciągnęła przeciwsłoneczne okulary i nie przejmując się półmrokiem panującym w pomieszczeniu założyła je sobie na nos. Spokojnie czekała na niechybne komentarze. Cierpliwość była w końcu częścią jej natury. Odprężyła się nieznacznie. Z rękami zwisającymi swobodnie z oparcia uśmiechnęła się niespiesznie do tej, która ją zawołała. Uwagi o niewłaściwym tonie postanowiła zachować dla siebie. Będzie na nie jeszcze czas, jeśli się z nimi zabierze. Podobnie, jak będzie jeszcze czas na poznanie wszystkich osób. A przynajmniej na dokładne się im przyjrzenie. Teraz kiedy jeden z nich wyszedł, Charo postanowiła możliwie szybko iść w jego ślady. Na zewnątrz dopasuje do siebie elementy układanki. Tembr głosów, szmer ubrań. O wiele łatwiej było prowadzić rozmowę widząc emocje na twarzach rozmówców. Tutaj była tego pozbawiona.
 
__________________
"...pogłaskała kota, który ocierał się o jej łydkę, mrucząc i prężąc grzbiet, udając, że to gest sympatii, a nie zawoalowana sugestia, by czarnowłosa czarodziejka wyniosła się z fotela."
Karenira jest offline