Jamila
Obserwowała kapłana z założonymi na piesi rękami oparta o ścianę. Nigdy nie miała zaufania do duchowieństwa, w jej rodzinnych stronach strasznie szybko brali się do kamieniowania. Ot wystarczyło się puścić i już uliczny bruk był narażony na uszczerbek. A ponoć z medykiem nie ma strachu a z kapłanem grzechu. Gówno prawda. W Balkunii, jak niektórzy miejscowi nazywali kraj gdzie mieszkają balkuni, gdyby postawić stu kapłanów, dać im kamienie i postawić przed nimi grzesznika to na hasło "niech pierwszy rzuci kamień ten który jest bez grzechu" nieszczęśnik umierał w pierwszej idealnie zgranej salwie. Cóż, duchowieństwo wyznawało zasadę, że grzeszą tylko ludzie świeccy...
- Zacznijmy od tego co mu się stało, otóż wyobraź sobie, że sami se nad tym zastanawialiśmy. Dopiero wystający bełt podsunął nam pewien pomysł. I w końcu żeśmy poskładali układankę do kupy i... - zawiesiła głos, napięcie sięgło zenitu - otóż, ktoś go postrzelił z kuszy.
Wszyscy porażeni błyskotliwością wywodu w milczeniu patrzyli po sobie. - A co do monet... musimy się skonsultować z naszym bankierem. Jak tylko odzyska świadomość. Chyba, że chcesz odkupić od nas pewne informacje... jako kiecak wiesz doskonale ile warta jest wiedza... A wierz mi, wiedząc to co my wiemy, miałbyś spore pole do popisu. Zwłaszcza jakbyś poskładał do kupy to co szepczą ci te lafiryndy - wskazała kciukiem sufit. |