Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2010, 13:20   #131
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Jared & Tamir

Obaj Jedi byli utalentowanymi pilotami i potrafili pokazać całą gamę sztuczek i trików, przydatnych również w walce. Korzystając ze swych umiejętności pilotażu stanowili ogromne zagrożenie dla przeciwnika. Współdziałając jednak razem tworzyli prawdziwie niszczycielską siłę. Wciąż istniały niedociągnięcia, bywało nawet, że nie rozumieli nawzajem swoich zamiarów. Krótka kampania na Iktoch nie mogła nauczyć ich porozumiewania się bez słów i odczytywania każdego ruchu partnera jeszcze zanim ten nastąpi. Mogła to jednak zrobić Moc, która była potężnym sojusznikiem i uzupełniała braki, tak że para rycerzy pokazywała blaszakom gdzie ich miejsce.

A ich miejsce było na dnie oceanu. Co chwila jeden z nich spadał do wody, ciągnąc za sobą ciemny ogon dymu. Kolejne Vulture'y były niszczone przez śmiercionośne działka myśliwca prowadzonego przez Tamira, bądź rakiety z tego, w którym siedział Jared. Inni Jedi również nie próżnowali. Aayla Secura i Tsui Choi strącali wrogów tak szybko, że ciężko byłoby komuś nadążyć z ich liczeniem. Przeciętny obserwator mógł nawet zwątpić czy niebieskawa dwójka jest w stanie nadążyć za swoim licznikiem.

Każdy jednak koncentrował się na swojej walce. Nikt nie chciał skończyć tak jak mistrzyni Kossex, której szczątki już dawno pochłonął ocean. Podobny los mógł spotkać mistrza Kenobiego i jego padawana. Nie było od nich żadnych wieści.

Walka wciąż trwała, a Jedi dzielnie stawiali opór przeważającym siłom wroga. Mimo przewagi liczebnej droidów, to oni kontrolowali z trudem rozwój sytuacji i likwidowali kolejne zastępy przeciwników. W pewnym momencie Vulture'ów zaczęło wyraźnie brakować, ale właśnie wtedy spośród chmur wyłoniły się kolejne, niczym ogromny rój wściekłych owadów. Rozpoczęły ostrzał z daleka. Uderzając ścianą nie przejmowały się kto jest ich sojusznikiem, a kto wrogiem. Wiele blaszaków walczących już jakiś czas otrzymało bezpośrednie trafienia.

Obrońcy Kamino, korzystając z daru Mocy, znacznie lepiej unikali wrogich wiązek. Nie robili jednak tego idealnie. Kilka myśliwców oberwało powierzchownie i choć nie zagrażało to bezpośrednio pilotom, nie były one w stanie kontynuować boju, więc powoli wycofywały się w stronę lądowisk. Również Tamir oberwał w końcówkę lewego skrzydła. Z trudem udawało mu się utrzymywać równowagę. Nie miał wątpliwości, że dla niego walka w powietrzu dobiegła końca. Pozostawało pytanie czy zdoła wrócić na platformę startową, czy stanie się łatwym celem dla puszek.


Era & Shalulira & Nejl

Ogromne wrota transportowca rozwarły się, gdy tylko dotknął powierzchni. Era nie zastanawiała się długo. Wzmocniła nieco pozycje obronne na platformie, a właściwie stworzyła je z niczego, ale nie wierzyła w możliwość ich utrzymania przy wrogu mającym tak wielką przewagę. Dlatego zarządziła odwrót. Żołnierze mieli spróbować bronić się w wąskich korytarzach, gdzie ważniejszą role odegra ich indywidualne wyszkolenie, a nie liczba.

Tak też się stało. Kolejni piechurzy rozpoczynali bieg w kierunku wejścia do budynku. Jednocześnie byli osłaniani przez Jedi, którzy wspaniale posługiwali się swoimi mieczami, odbijając kolejne wiązki z karabinów droidów. Również działko przeciwlotnicze odgrywało w tej chwili ogromną rolę. Siekało kolejne, wychodzące ze statku, blaszaki, których wraki powoli zaczynały blokować wyjście z C-9979.

Jedynie Lira nie miała zamiaru podporządkowywać się jakiejkolwiek taktyce. Była pewna swoich możliwości i od samego początku rzuciła się do przodu, by ciąć kolejnych, nadbiegających wrogów. Jej płynne ruchy robiły wrażenie nie tylko na niedoświadczonych żołnierzach, ale również na dwójce pozostałych Jedi. Nejl mógł już obserwować odrobinę umiejętności swojej towarzyszki na Rodii, teraz jednak widział, że wówczas nie musiała pokazać wszystkiego. Erze natomiast jej styl walki pod wieloma względami przywodził na myśl Caprice. Po pokonaniu kilkunastu puszek kroczących z przodu, Shalulira zrozumiała, że wysunęła się za daleko i rozpoczęła powrót na pozycje startowe. Następnie wraz z dwójką rycerzy i obsługą działka, wycofała się do budynku, który teraz miał stać się twierdzą.

Dopiero po parunastu minutach pierwsze B1 odważyły się skorzystać z wejścia i zajrzeć do środka. Straty zadane im na zewnątrz dawały do myślenia, tym bardziej, że obrońcy nie ponieśli żadnych strat. Zwiadowcy Konfederacji zostali jednak szybko unicestwieni kilkoma celnymi strzałami. Obrona na razie zdawała egzamin niemal doskonale. Jednak tylko naiwna osoba mogła myśleć, że to już koniec.

Eksplozja wstrząsnęła całym korytarzem. Siła wybuchu rzuciła kilku żołnierzy oraz Nejla na podłogę. W zewnętrznej ścianie powstała dziura, prawdopodobnie od rakiety, bądź broni pokładowej jakiegoś myśliwca. Nie trzeba było długo czekać by droidy wykorzystały ją do ostrzelania swojego przeciwnika. Dwa, z leżących klonów oberwały bezpośrednio i już się nie podniosły. Ricon jakoś zebrał się w sobie i mimo zawrotów głowy oraz piszczenia w uszach, zapalił miecz, jednocześnie próbując odzyskać jak najszybciej pełną sprawność. W tym samym czasie blaszaki przypuściły gwałtowny szturm na wejście do budynku, który połączony z ostrzałem przez powstałą niedawno dziurę, zmusił Republikan do zorganizowanego odwrotu.
 
Col Frost jest offline