W pierwszej chwili przerażenie odebrało mu mowę. W drugiej upadł na kolana w niedowierzaniu. Wtedy dopiero dorwał się do głosu jego mózg ze swoją chłodną, beznamiętną logiką i kalkulacjami.
- Zostało nas dwóch? - powiedział na głos, jednak to nie było pytanie... to było stwierdzenie, które samo z siebie chciało się okazać nieprawdą.
Wstał. Spojrzał niepewnie na Nydiana i odruchowo chwycił za rękojeść miecza.
- Co teraz zamierzasz, kapłanie? - spytał. |