Kapłan wybuchnął śmiechem na pytanie paladyna, i odrzekł (nadal się śmiejąc):
- Co ja zamierzam? – powiedział. – Czyż nasz los, nasze życie nie jest sterowane przez bogów? Tu masz tego przykład. My jesteśmy tylko kukłami w rękach tych, co nas stworzyli. Więc nie pytaj się mnie co ja zamierzam! – przerwał na chwilę, po to aby po chwili kontynuować. – Proś lepiej swojego bożka aby ten pomógł Ci wyjść z tych podziemi, które odbierają należne im trofea.
W głosie elfa wyraźnie można było wyczuć gniew, oburzenie, agresję… ale spowodowane było to szokiem, gdyż nawet on… obojętny raczej na los innych - nie spodziewał się tego, co nastało. Po chwili upadł na kolana i w myślach modlił się do swego boga. |