-Panie mniej mnie w swej opiece...- kapłan zwrócił się z prośbą do swego boga widząc, w jaką furię wpada stwór z mackami po śmierci starca. Nie było mu żal ani jednego ani drugiego. To nie byli przypadkowe dziwadła kryjące się przed bandą wieśniaków z widłami i pochodniami. Stwór z mackami atakował niewinnych, podróżujących barką. Zabił kilku ludzi Brusa i pokiereszował całą kompaniję, a także barkę. No i przede wszystkim porwał trumnę. Najważniejszy element całej wyprawy. Kapłan widział w oczach stwora złość. Wiedział, że ten pójdzie na całość i że teraz nie ma odwrotu.
-Nie lękajcie się go! Nie unikajcie konfrontacji!- zachęcał kleryk pokazując bojową stronę swego charakteru. Wiedział, że walka z bestią będzie trudna, dlatego postanowił poprosić o pomoc swego boga. Tak jak poprzednio, miał nadzieję, że to pomoże.
-Niezwyciężony. Ześlij na ten pomiot piekieł światłość swej sprawiedliwości! Spraw aby jasność mej wiary wspomagana twoim błogosławieństwem oślepiła mego przeciwnika, aby macki zła nie potrafiły celnie sięgnąć twego sługi!- wymodlił się człowiek rozkładając ręce w geście błagalnym. Kiedyś już raz tak zrobił i zaskutkowało. Snop światła choć nie ranił to jednak oślepił przeciwnika na kilka chwil. Oby i tym razem się to udało. |