Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2010, 13:08   #40
Sam_u_raju
 
Sam_u_raju's Avatar
 
Reputacja: 1 Sam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputację
GRUPA „RZEŹNIA

Wsiadłem do samochodu podajac wcześniej Emmie zawinięte w gazete frytki i rybę. Pieprzoną kulinarną historię Wielkiej Brytanii.



- Smacznego – dodałem krótko gramoląc się na siedzenie koło niej. Zbyt mocno trzasnałem drzwiami. Trudno, nie moja bryka. Jechaliśmy samochodem z Emmą i z jakimś wąsatym dupkiem, który kłapał jęzorem o wiele za często.Dostaliśmy służbową brykę i służbowego kierowcę. Jak jacyś cholerni magnaci. Byłem głodny więc dość szybko pochłonąłem to co miałem do zjedzenia. Gapiłem się od czasu do czasu to na Emme to na mijane okolice. Pędziliśmy na wizytę u zombiaka, który odkrył ciała, odwiedzić cholerne kawałki zgniłego człowieka. Tfuu. Papa Roar, że też te gnijące części ciała noszą jakieś imiona, się popieprzyło, teraz już nic nie można zakopać w ziemi bo nie wiadomo czy na drugi dzień się z niej nie wygrzebie by potem gubiąc kawałek po kawałku znow do niej wrócić. Też kurwa nie mam o czym myśleć, dopiero co zjadłem…

- Słuchaj Emma – odezwałem się po dłuższej chwili do dziewczyny siedzącej koło mnie. Ona milczała a ja gadałem, coś było ze mną nie tak albo z nią. Dotychczas szczebiotała a teraz siedziała cicho. Przecież jadła idioto.

- Kiedy wy – kontynuowałem – odwiedzaliście Pana Sługe uniżonego Kantyka to my wraz z Panem X mieliśmy spotkanie z zamaskowanym jak jakaś cholerna mumia gościem. Gaworzył do nas z dachu kanciapy Krwioliza chwaląc się, że wie kto zrobił tą całą rzeź. Ogłosił wszem i wobec, że jak chcemy się dowiedzieć to zaprasza nas na nocną kawę w tym samym miejscu. Nie podoba mi się gościu, Panu X chyba tez bo się spiął

- Hmm, ciekawe – odpowiedziała wcale dlugo się nie namyślajac Emma - Zamaskowany facet twierdzi ze wie kto to zrobił. Zgaduję, że chronił się przed słońcem albo przed wzrokiem potencjalnych obserwatorów. albo przed jednym i drugim. No i jakie mogą byc motywy jego działań? – Emma wróciła na właściwe tory, słowa wylewały się z jej ust potokiem - Albo robi dla kantyka i swoimi informacjami ma nas odciagnac od śledztwa tak żeby Mister Dracula ze swoimi ożywieńcami mogli sami zajac sie wymierzaniem sprawiedliwosci. Albo wrecz przeciwnie jest od tych ktorzy próbują wrobic kantyka i swoimi " rewelacjami" ma nam podac Krwawego barona na talerzu – zamilkła na sekunde - Albo rzeczywiscie niezaleznie od tego kim jest wie kto zamordował te dziewczyny i z jakis niezrozumiałych dla nas powodów chce nam wydac morderców. Albo sam jest jednym z morderców i chce nas wpuscici na slepy tor zeby chronic własne dupsko – tak ta dziewczyna miała dar mówienia - Ech – machnęła ręką w powietrzu - albo nam pomoze albo wrecz przeciwnie doda nam roboty. Ale chyba nie mozeny zignorowac potencjalnego informatora?

- Chyba nie - pokiwałem głową przeczącą wlepiajac w dziewczynę oczy – mi to jednak śmierdzi. Ten gość to żaden cholerny altruista, on może nas tylko w jakieś cholerne łajno wrzucić tym swoim gadaniem. Mimo wszystko trzeba z nim będzie zrobić male słowne tete-a-tete

- Emmo powiedz mi... – zrobił krotką pauzę - co do jasnej cholery skłoniło Cie do wstapienia do łowców? – Nie poznawałem sam się. Albo coś mi się we łbie poprzestawiało, że gadałem tak dużo jak nigdy dotąd albo zaraziłem się od tej „chłopczycy” siedzącej koło mnie.

- Naprawde cie to interesuje czy pytasz z jakiegos innego niepojetego dla mnie powodu bo zakładam ze raczej nie z grzecznosci, co?

„Kurna chata ona chciała zebym do niej gadał”

- Wszystkiego po trochu

- Poznałam Maxa Toppera – uwolnilem lwa słowa - parę ładnych lat temu, to on jako pierwszy powiedział mi że moje zdolnosci to zdolnosci fantoma. Od tamtej pory, to znacy od kiedy odkrył co potrafię urabiał mnie jak to tylko on potrafi na temat oddziału i Mru. To było zaraz na poczatku kiedy MR powstał i Max się tam zatrudnił. teraz juz chyba nie jest czynnym Łowcą tylko koordynatorem – Emma zamyśliła się ale tylko na sekunde po czym z większa werwą dorzuciła - ale tak naprawde to robotę zaproponował mi dopiero kiedy już odstawiłam tabletki

- Tabletki? Wcinałas jakieś tabletki? – siedziałem już złapany w sieci słów

Emma spojrzała na mnie nieodgadnionym spojrzeniem. Jak Lili nie raz. Te kobiety

- tak, tabletki – rzekła o dziwo krótko. Dziewczyno jak masz swoje tajemnice to dobrze. Nie chcesz się dzielić też dobrze. Cholera jasna własnie łamałem jedna ze swoich zasad. Zaczynałem się kumplowac z kolezanka z pracy. Z pracy która pewnie zakonczy się smiercia ktoregos z nas

-Po co? – chrzanić tą zasadę

- lekarz mi kazał to wcinałam

- Hahaha – wybuchnałem śmiechem - I jak tu Cie nie lubic dziewczyno

- no co? – broniła się Emma - Od dwóch lat juz ich nie biore

- Dobrze, doobrze. Jak byłas chora to mam nadzieje ze juz z Toba ok

- Nie byłam chora.

- Nie? To coś miałąs z głowa?

- no coś ty. Z moją głową było i jest wszystko w porządku

„No to przynajmniej z Twoją” Uśmiechnałem się do dziewczyny – Ok. Ok

Znowu wróciliśmy na Rewir. Podejrzewam, że teraz spędze tutaj większośc swojego życia aż do jego końca. Praca Łowcy miała dość duży procent śmiertelności w porównaniu do innych zawodów. Emma lubiła mówić, więc i ona dośc szybko zlokalizowała Papę Roara. Lazłem krok za nią jak jakiś jej osobisty ochroniarz. Tylko mój wygląd trochę nie pasował. Chudy i wysoki jak patyk. No ale miało się to coś. Pierdzieloną iskrę Boża....oraz shotguna przypiętego do wewnętrznej strony płaszcza, naładowanego nabojami z solą oraz schowaną w pokrowcu kuszę. Broń na Bezcielesne i Cielesne pieprzone maszkary. Tego talatajstwa tu bylo więcej niż mrowek. Na potwierdzenie moich myśli jedna ze zjaw nawiedzających to miejsce wbiegł na ulicy. Plomienie tańczyły po jego powłoce. Bezcielesny zniknał dobiegajac do połowy ulicy. Pokiwałem przecząco głową. Popieprzone to wszystko. Odciągnałem dłoń nie wyciągajac broni. Za wolno się poruszam. Przecież nie jestem do kurwy nędzy Egzekutorem.
Kilka minut później wleźliśmy na małych rozmiarów dziedziniec otoczony zewsząd murami kamienic. Swoje kroki kierowaliśmy do małej przybudówki wklejonej wszystkim co było pod ręką w jedną ze ścian. Byliśmy jak te kaczki wystawione na odstrzał. Lustrowałem okna wyciagając z pokrowca kuszę.
Spod prowizorycznych drzwi bardzo wolno wypływała krew, nie zakrzepnięta jeszcze.

- Odciągnij tą klapę – wskazałem Emmie, gestem głowy na coś co miało przypominac drzwi wejściowe do tej kanciapki – otwiera sie na zewnątrz

Sam wycelowałem w pojawiający się otwór kuszę. W środku było ciemno. Kurewsko ciemno.
Pstryknałem włącznik latarki przyczepiony do spodu kuszy. Snop światła rozświetlił wnętrze budy. Papa Roar był w domu....
Oprócz smrodu jaki wypełniał całe to miejsce świadczyły o tym jeszcze przyszpilone do ziemi pozostałości zombiaka.. Prześwietliłem szybko, snopem latarki całą budę

- Za wyjątkiem właściciela pusto – wpuściłem Emme – zobacz co z nim a ja szybko sie rozejrze czy nie ma jakiś śladów mogących nam powiedzieć kto mu to zrobił

Nie było mnie przez jakies 5 minut. Gówno znalazłem. To znaczy nie było nawet tego. Nic. Żadnych śladów. Papa Roar chyba jakoś egzystował bo Emma szeptała mu coś do ucha a potem wlepiała swój wzrok w jego oczy, którymi ten mrugał. Pomimo nieciekawej sytuacji w jakiej był zombiak, Emma znalazła z nim sposób komunikacji. Nie słyszałem jednak jakie pytania zadawała bo mówiła cicho a w kanciape nie było już dla mnie miejsca bym mógł lepiej słyszeć co ona tam mówi. Raz tylko skomentowała jego mrugnieciową odpowiedź. Prostym, częśto powtarzanym przeze mnei słowem: O kurwa. Nie wyglądała na zadowoloną. Przez ułamek sekundy wydawało mi się, że jakiś cien strachu przemknał po jej twarzy, ale chyba mi sie wydawało w środku było dosć ciemno i cienie mogły grac na twarzy różne figle.
Dziewczyna szepnęła coś jeszcze. Zombiak zamrugał. Chyba raz. Emma wstała i wyczłapała się z budy Papy Roara.

- Spal go – powiedziała krótko. I jak tej dziewczyny nie polubić

- Prosze bardzo – nie wykonalem żadnego gestu a. ogien zaczął trawić Papę Roara – z prochu powstałeś i w proch się obrócisz – przetarłem chusteczką krew jaka pociekła mi z nosa

- Jaki teraz plan Emmo?
 

Ostatnio edytowane przez Sam_u_raju : 06-09-2010 o 23:49.
Sam_u_raju jest offline