Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2010, 20:59   #26
Sirion
 
Sirion's Avatar
 
Reputacja: 1 Sirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputację
Barbarzyńcy zbliżali sie w strasznym tempie. Drużyna cały czas bacznie obserwowała ich szarżę. Athjeari wysunął się na przód, a wódz barbarzyńców wskazał na niego toporem w pełnym biegu.
-TEN CHŁOPIEC JEST MÓJ! - Krzyknął i przygotował swój topór do cięcia za głowy.
Rycerz gestem pokazał towarzyszom, że zajmie się wodzem w pojedynkę.
- Nie wtrącajcie się. Chce walki to będzie ją miał - Rzekł i przygotowywał się do odskoczenia w tył i jednoczesnej asekuracji tarczą, mając nadzieję na uniknięcie bądź zablokowanie potężnego cięcia.
Gdy dwóch przeciwników dzieliło zaledwie parę metrów, wódz wykonał skok. Zleciał na rycerza z taką szybko, że nie miał żadnych szans na uskok. Zablokował uderzenie tarczą, jednak topór najwyraźniej musiał być natchniony magią, gdyż tarcza wyleciała mu z rąk i rozleciała się na dwie części. Barbarzyńca od razu odskoczył na pewną odległość.
Co do licha...
Athjeari musiał zmniejszyć dystans. Teraz bez tarczy nie miał szans w pojedynku na większą odległość. Jego jedyną szansą było przeciwstawienie szybkości miecza potężnym, jednak wolniejszym, atakom topora. Doskoczył do przeciwnika i wykonał cięcie mierząc w jego brzuch. Wojownik tylko lekko się uchylił i przyjął jednak lekkie cięcie, nieco rozcinające skórę. W tym samym czasie zamachnął się zza prawego barku i chciał Athjeariego skrócić o głowę, jednak tym razem udało mu sie odskoczyć. Jednak wódz nie dawał za wygraną i znów się na niego rzucił, tym z zamiarem wyprowadzenia cięcia zza lewego ramienia.
Mając w pamięci stratę tarczy, rycerz nawet nie próbował blokować ciosu mieczem, tylko spróbował uchylić się przed nim i wykonać niskie cięcie wycelowane w uda przeciwnika.
Udało mu się uniknąć ataku, jednak riposta nie była już tak idealna. Nie udało mu się zadać zbyt poważnych obrażeń. Jedynie musnął jego lewego udo. W tym momencie barbarzyńca uderzył go lewym kolanem w twarz. Schylenie się nie było jednak zbyt dobrym pomysłem przeciw przeciwnikowi z pełna swobodą ruchów. Siła uderzenia odrzuciła go dwa metry do tyłu, upadł, ale nie wypuścił miecza. Barbarzyńca zaśmiał się i gestem nakazał mu wstać. Równie dobrze mógł go uderzyć toporem w plecy, tak jak go kopnął.
Athjeari zły i upokorzony wstał powoli i wytarł ręką krew płynącą z nosa. Czuł się wściekły tym, co przed chwilą się zdarzyło. Skłonił lekko głowę w stronę barbarzyńcy pokazując, że jest gotowy, aby wznowić pojedynek. Po chwili przyjął postawę bojową i oczekiwał na ruch swojego przeciwnika.
Barbarzyńca liczył na to, iż to rycerz zaatakuje, ale nie chciał czekać. Rzucił sie w stronę Athjeariego tnąc toporem na wszystkie strony z zawrotną prędkością i stabilnością. Rycerz wziął głęboki wdech i poczekał, aż przeciwnik się zbliży na odpowiednią odległość. Zamierzał zaryzykować i spróbować uniknąć ataku przeciwnika, a następnie wykonać cięcie mające trafić mięśnie znajdujące się w ramionach przeciwnika.
Tym razem mu się udało, uniknął ciosów obracając się w bok jednocześnie tnąc w lewą rękę przeciwnika mocno przerzynając biceps wodza, który ryknął i odskoczył chwytając topór w prawą rękę. Spojrzał na swoją lewą kończynę.
-TY POMIOCIE KHYBERA! SPOTKA CIĘ ZA TO KARA!
Zamachnął sie toporem od dołu próbując ściąć mu nogi. Jednak rycerz znowu się obkręcił i ciął ponownie, tym razem chcąc skrócić go o głowę. Jednak wódz uchylił się i uderzył sam trafiając w brzuch. Zbroja została przecięta w miejscu, w które trafił, ale sam Athjeari pozostał nietknięty. Wódz odskoczył krok przed jego kolejnym atakiem i warknął. Wpadł w szał i znów rzucił się na przeciwnika. Rycerz uśmiechnął się kątem ust i przygotował się na odparcie szarży. Udany manewr znacznie rozszerzył jego pole do manewru. Lewy bok barbarzyńcy był teraz praktycznie bezbronny a w związku z tym, iż teraz operował toporem tylko jedną ręką przypuszczał, iż jego ciosy będą teraz słabsze i stracą na szybkości. Spróbował uniknąć najbliższego ciosu toporem i balansem ciała znaleźć się przy lewym boku przeciwnika i ciąć go w odsłonięty brzuch.
Pierwsza część planu udała się bez zarzutu, ale wódz niespodziewanie obrócił sie na pięcie i ponownie uderzył jeszcze z tym samym impetem zamachu, co wcześniej. Cios uderzył go w bok, ponownie przechodząc przez zbroję, ale tym razem pozostawiając po sobie sporą ranę w boku, bardzo głęboką. Myśląc, ze już wygrał korzystając z t niedogodnej pozycji swojego przeciwnika, wyprostował sie i kopnął go potężnie. On odleciał kawałek, pozostawiając za sobą ślad krwi. Upadł na ziemię z ogromnym bólem. Barbarzyńca już na niego leciał.
Athjeari zignorował narastający ból w boku i przeturlał się na bok przed ciosem topora i biorąc w dłoń garść piachu. Zamierzał w porywie rozpaczy stanąć na nogi tak szybko jak mógł i sypnąć nią prosto w twarz przeciwnika. Następnie zadać decydujący cios w szyję przeciwnika. Odturlał się błyskawicznie na bok, a topór wbił się tuż obok niego w ziemię, przeciwnik jednak uniknął zarówno garści piachu jak i ciosu w szyję.
-TCHÓRZ! – Ryknął i jak na potwierdzenie słuszności swoich słów kopnął go znowu, po czym doskoczył i mocno uderzył cię w twarz. Przez szok wywołany uderzeniem rycerz wypuścił miecz, który odleciał ze dwa metry. Barbarzyńca od razu rzucił sie do swojej opuszczonej broni.
Athjeari ostatkiem sił postanowił złapać biegnącego obok przeciwnika za nogi i pozbawić go równowagi, dobywając zarazem krótkiego miecza, który zawsze nosił przypasany do lewego uda. Skacząc jego rana jeszcze bardziej sie otworzyła powodując niesamowity ból. Mimo to udało mu się powalić przeciwnika i chwycić miecz. Barbarzyńca walnął go jeszcze łokciem w twarz, powodując chwilowe zamroczenie, ale nie przeszkodziło to jednak Athjeariemu w wbiciu miecza w serce przeciwnika. Osunął się bez sił na ciało swojego przeciwnika. Nie był w stanie nic zrobić i mógł jedynie oczekiwać na wynik bitwy oraz ewentualnej pomocy towarzyszy.
 
__________________
"Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga."
Sirion jest offline